Z informacji przekazanych przez premiera Donalda Tuska wynika, że rządowa komisja do spraw badania wpływów rosyjskich prawdopodobnie rozpocznie pracę od przyszłego tygodnia. Swój raport końcowy ma przedstawić w ciągu dwóch miesięcy.
Wcześniej, z inicjatywy PiS, badaniem rosyjskich wpływów zajmowała się komisja sejmowa, która w swoim raporcie cząstkowym z 29 listopada ub.r. zarekomendowała, by w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa.
Pytany przez PAP o pomysł powołania kolejnej komisji, szef klubu Polska 2050-TD Mirosław Suchoń podkreślił, że to, co jest ważne w kontekście walki z wschodnimi wpływami, to m.in. załatanie dziur w przepisach, w tym uregulowanie kwestii dostępu do informacji niejawnych przez sędziów, oraz większe środki finansowe dla służb.
"A przede wszystkim spokój, który umożliwi rzeczywistą, realną pracę, a nie polityczna nawalanka, która szkodzi sprawie" - podkreślił, dodając, że poprzednia komisja powołana przez PiS zdążyła już się "skompromitować".
W podobnym tonie wypowiadał się inny poseł Polski 2050, wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka. "Komisja jest niepotrzebna. To jest projekt polityczny. Od tego, żeby chronić porządek prawny Rzeczypospolitej, są: policja, prokuratura, sądy, ewentualnie służby specjalne – wszędzie tam, gdzie wchodzi to w ich zakres działań" - mówił.
"Takie jest moje zdanie. Takie też było zdanie Koalicji Obywatelskiej w poprzedniej kadencji" - zaznaczył.
"To nie będzie komisja, która poluje na PiS czy opozycję" - zastrzegał we wtorek premier Donald Tusk. Przekazał jednak, że jest już lista nazwisk i spraw, którym gremium ma się przyjrzeć.
Pytany przez PAP, kto może się na niej znaleźć, poseł KO Michał Szczerba podkreślił, że przyczynkiem do powołania komisji była sprawa byłego już sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Sz., a ten funkcjonował "nie sam, tylko w grupie hejterskiej". "Niewątpliwie jego współpracownicy również powinni być prześwietleni pod kątem tego, czy nie była to zorganizowana działalność pod wpływami rosyjskimi" - powiedział.
"Przypominam sobie także działalność Antoniego Macierewicza, który wykończył caracale, czyli zmniejszał poziom bezpieczeństwa Polski. Pamiętam też sytuację, kiedy przeprowadzał tzw. nocne najście na jedno z biur NATO, wyważając drzwi" - dodał parlamentarzysta. (PAP)
kh/