PAP: Podczas niedzielnego spotkania z uczestnikami Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie dziękowała pani m.in. Polsce za wsparcie dla białoruskiej opozycji demokratycznej. Jednocześnie oceniła pani, że w 2020 r., kiedy Białorusini masowo protestowali przeciw sfałszowanym wyborom prezydenckim, działania Zachodu były spóźnione i niezdecydowane. Jakie zatem powinno być teraz wsparcie Polski i całej UE?
Swiatłana Cichanouska: To, co teraz robi Polska jest wspaniałe, doskonałe, ponieważ wywiera presję na reżim Łukaszenki i jednocześnie wspiera Białorusinów. Polska może być przykładem dla innych jak traktować Białoruś, jak rozróżniać białoruski reżim od narodu białoruskiego, że należy karać reżim, a nie obywateli. Ponadto nie należy wkładać Białorusi i Rosji do jednego koszyka. Polska, rząd i obywatele rozumieją, że jesteśmy w innej sytuacji. Przez wiele lat postrzegano Białoruś jako część Rosji, ale to się skończyło.
Ważne jest, by koncentrować się nie tylko na sankcjach i na tym jak ukarać reżim, choć to jest też bardzo ważne. Ale to nie sankcje zmienią sytuację, to ludzie zmienią sytuację. Dlatego musimy utrzymać energię tych ludzi (Białorusinów), którzy są teraz na emigracji np. w Polsce, muszą czuć się na tyle komfortowo, aby kontynuować swoją walkę.
PAP: Na Campusie apelowała pani, żeby świat nie zapominał o Białorusi, choć rozumie pani, że to na Ukrainie rozgrywa się teraz przyszłość naszego regionu Europy. Co planuje pani zrobić w nadchodzących tygodniach i miesiącach, aby utrzymać lub ponownie zwrócić uwagę Zachodu na Białoruś?
S.C.: Oczywiście obowiązkiem narodu białoruskiego jest utrzymanie spraw Białorusi na wysokim miejscu w światowej agendzie, ale nie możemy tego zrobić sami. Potrzebujemy, aby nasi demokratyczni partnerzy zdali sobie sprawę ze znaczenia Białorusi w obecnym kryzysie geopolitycznym, aby nasi sojusznicy zrozumieli, że bez wolnej i demokratycznej Białorusi nie będzie pokoju i bezpieczeństwa, ani dla Ukrainy, ani dla Polski.
Zakładam, że w momencie rozpoczęcia negocjacji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, będzie jakiś układ między Rosja i Ukrainą. I nie można zapomnieć o Białorusi, potrzebujemy Białorusi nie tylko +na stole+, ale +przy stole+, aby wzięła udział w tych negocjacjach. Ale tam, gdzie Białoruś nie może być teraz, naszym głosem powinni być nasi demokratyczni partnerzy. Nie zapomnijcie o Białorusi, Białoruś nie jest częścią Rosji.
PAP: Na początku sierpnia dowiedzieliśmy się, że w Ankarze odbyła się największa od czasów zimnej wojny wymiana więźniów w Rosji i krajach Zachodu. Czy nie było szansy, aby uwolniona była choć cześć z blisko 1400 więźniów politycznych przetrzymywanych na Białorusi?
S.C.: To było duże rozczarowanie, że nie uwzględniono ani jednego Białorusina, ale nie braliśmy udziału w żadnej dyskusji, komunikowały się służby specjalne USA i Rosji. Ponadto jestem też absolutnie pewna, że Polska tak mocno opowiada się za Andrzejem Poczobutem, że gdyby istniała choćby niewielka szansa na uwolnienie więźniów politycznych, Andrzej Poczobut znalazłby się na tej liście.
PAP: Czy wiadomo, co teraz dokładnie dzieje się z Andrzejem Poczobutem, w jakim jest stanie i czy jest z nim jakikolwiek kontakt?
S.C.: Jest pewna komunikacja z Andrzejem. Oczywiście wiemy, że jest przetrzymywany w zabójczych warunkach, ponieważ reżim mści się na nim, a on nie chce napisać listu ułaskawieniowego do Łukaszenki. Jego zachowanie jest naprawdę heroiczne, ale ludzie tracą zdrowie w więzieniu. Andrzej Poczobut wierzy w demokratyczny świat, w potężne narzędzia demokratyczne, wierzy, że zostanie uwolniony, gdy dyktatura zostanie rozmontowana. Nie myśli tylko o sobie, myśli o innych więźniach politycznych i myśli o niepodległości Białorusi. Ma dwie ojczyzny - Polskę i Białoruś.
PAP: 1 marca 2025 roku Telewizja Polska ma uruchomić nową strukturę programów dla zagranicy, na dzisiejszej antenie Telewizji Biełsat mają być trzy pasma - po białorusku, rosyjsku i ukraińsku nadawane zgodnie z ustaloną ramówką. Jak Pani patrzy te zmiany w funkcjonowaniu Telewizji Biełsat? Czy ktoś z państwem jako białoruską opozycją rozmawiał na ten temat?
S.C.: Trzeba zrozumieć, że Biełsat to nie jest tylko zwykły kanał telewizyjny. Jest to jedyny międzynarodowy kanał mówiący w języku białoruskim. To dla Białorusinów bardzo ważne. Wiem, że teraz w jakiś sposób reformowana jest telewizja, ale tak ważne jest, aby ochronić Biełsat jako białoruski kanał. Rozumiemy, że należy do Polski, ale może nie powinniśmy lekceważyć znaczenia Biełsatu jako odrębnego kanału dla Białorusinów.
Reżim tak bardzo nienawidzi Biełsatu, ponieważ jest on bardzo wpływowy na Białorusi, ludzie mogą bez problemu oglądać telewizję satelitarną. Jestem w kontakcie w sprawie Biełsatu i staramy się znaleźć najlepsze rozwiązanie dla Białorusinów, ale także dla Polski.
PAP: Wyjechała pani z Białorusi, ze swojego domu cztery lata temu, ponadto Białorusini pokładają w pani wielką nadzieję. To musi być niezwykle trudna sytuacja i wielka odpowiedzialność, jak daje sobie pani radę z tym i co daje pani siłę do dalszego działania?
S.C.: Chcę wrócić do domu, naprawdę nie chcę zostać imigrantem na całe życie. Kiedy jestem wyczerpana, zawsze stawiam się na miejscu tych, którzy teraz siedzą w więzieniach, np. na miejscu Andrzeja Poczobuta, czy na miejscu mojego męża. Ci ludzie, nasi bliscy, krewni, przyjaciele polegają na nas, jesteśmy dla nich jedyną nadzieją.
Uwolnienie naszych obywateli jest dla nas oczywiście głównym priorytetem, zbyt długo Białorusini myśleli tylko o sobie, o swoich rodzinach, musimy myśleć o kraju. Oczywiście to mój osobisty ból jest moją główną motywacją, ale widzę, jak Białorusini mnie wspierają, jak wspiera nas demokratyczny świat. Oczywiście, jak zwykle, można zrobić znacznie więcej, ale nie czuję się osamotniona, nie czuję się opuszczona i wiem, że jest wielu naprawdę potężnych przywódców, do których mogę zadzwonić i o coś poprosić lub coś powiedzieć, więc czuję to wsparcie. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
gn/