W Radiu Zet Sikorski był pytany o sytuację w Gruzji, gdzie wybory parlamentarne wygrała rządząca od 2012 r. partia Gruzińskie Marzenie, oskarżana o oddalanie się od standardów demokratycznych. Opozycja i prezydent Gruzji nie uznają oficjalnych wyników, a obserwatorzy międzynarodowi stwierdzili nadużycia podczas wyborów.
"Analizujemy tę sytuację, sama opozycja gruzińska - wedle mojej wiedzy - analizuje sposoby, jakie były użyte, aby doprowadzić do ogłoszenia takich wyników, więc potrzebujemy jeszcze paru dni, żeby wspólnie z partnerami europejskimi wyrazić swoje stanowisko" - odpowiedział Sikorski.
Ocenił jednak, że obecna sytuacja w Gruzji jest niepokojąca, ponieważ - jak zaznaczył - "wystąpiły ewidentne anomalie". Dodał też, że wspólne stanowisko ze strony Unii Europejskiej w tej sprawie zostanie przygotowane - jak podkreślił - "zapewne bez Węgier".
Podróż prezydenta do Gruzji
Szef MSZ odniósł się również do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który w Radiu Zet we wtorek ocenił, że podróż do Gruzji uważa za swój obowiązek. "Będziemy to oczywiście rozważali, jeśli będzie taka sytuacja, że będzie to potrzebne" - powiedział Duda.
"Politykę zagraniczną prowadzi Rada Ministrów. Prezydent powinien najpierw zaznajomić się w takiej sytuacji ze stanowiskiem Rady Ministrów" - skomentował to Sikorski.
Pytany o to, czy Rosja może zaatakować Gruzję, tak jak Ukrainę, Sikorski przypomniał, że Rosja już to zrobiła. "Przypominam, że nadal okupuje dużą część gruzińskiego terytorium. Ja jako minister obrony byłem pierwszym ministrem obrony NATO w Gruzji i zainicjowałem proces przekazania Gruzji rakiet przeciwlotniczych, które ta z sukcesem użyła" - odpowiedział szef MSZ. Dodał jednak, że obecnie Rosja nie ma sił, by dokonać agresji. "Z tego, co słyszę wręcz wycofała żołnierzy z Osetii, z Abchazji i rzuciła ich na front ukraiński" - dodał.
Szef MSZ odniósł się również do kwestii dostępu do tajnych załączników ukraińskiego planu zwycięstwa, które prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawił swoim zachodnim partnerom. "My zostaliśmy zbriefowani, co w nich jest" - zaznaczył Sikorski. Dodał, że są to sprawy wojskowe, o których nie powinien mówić publicznie.
Ekshumacja polskich ofiar zbrodni wołyńskiej na Ukrainie
Minister przypomniał też swoje wcześniejsze stanowisko dotyczące ekshumacji polskich ofiar zbrodni wołyńskiej na Ukrainie, niezależnie od trwającej rosyjskiej inwazji. "Uważamy, że groby, pochówek chrześcijański, to nie jest kwestia targów" - zaznaczył. Przypomniał o postępie w tej sprawie ze strony ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, a także po niedawnym - jak ocenił - konstruktywnym spotkaniu ministrów kultury Polski i Ukrainy.
"Jestem w kontakcie - dosłownie w ostatnich kilkudziesięciu godzinach - także w tej sprawie z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy, który zapewnia mnie, że pracuje na rzecz rozwiązania" - dodał Sikorski. Przypomniał, że zgoda Ukrainy na dokonanie ekshumacji polskich ofiar jest w jej interesie jako przyszłego członka UE.
"Pochowanie zmarłych, czy zamordowanych jest częścią europejskiego kodu kulturowego. Przypominam, że w Ukrainie ekshumowano i pochowano 100 tysięcy niemieckich najeźdźców z Wehrmachtu. Uważam, że nasi pomordowani mają co najmniej takie same prawa jak żołnierze Wehrmachtu" - powiedział minister.
Przypomniał też, że Polska wysłała Ukrainie więcej czołgów niż parę zachodnich krajów razem wziętych. "To są naprawdę imponujące liczby, jeśli wziąć pod uwagę naszą pomoc wojskową, pomoc humanitarną i to, co wydaliśmy na pomoc uchodźcom ukraińskim, to w proporcji do PKB daliśmy Ukrainie więcej niż jakikolwiek inny kraj" - powiedział Sikorski, dodając, że także w liczbach absolutnych to są olbrzymie sumy pieniędzy, które idą w miliardy euro. (PAP)
nno/ par/ grg/