Szef PSL o projekcie ws. związków partnerskich: zastanawiamy się czy nie przedstawić własnych rozwiązań

2024-07-04 11:44 aktualizacja: 2024-07-04, 14:26
Tęczowa flaga. Fot. PAP/Archiwum Kalbar
Tęczowa flaga. Fot. PAP/Archiwum Kalbar
Zastanawiamy się czy nie przedstawić własnych rozwiązań dotyczących związków partnerskich, które byłyby zaakceptowane przez prezydenta. My takie rozwiązania jesteśmy w stanie stworzyć jako PSL - powiedział w czwartek szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w TVP Info.

Wicepremier, szef MON pytany w TVP Info, czy rozmawiał na temat projektu dotyczącego związków partnerskich ze współprzewodniczącym Nowej Lewicy Robertem Biedroniem odpowiedział: "Kiedy zawiązywaliśmy koalicję, ja jasno mówiłem, że nie zgodzimy się na wpisanie do umowy spraw światopoglądowych, bo ja nie biorę za odpowiedzialności za to, jak kto będzie głosował, bo każdy będzie głosował zgodnie z własnymi przekonaniami".

"Nasze poglądy ws. związków partnerskich są znane. My nikogo nie zaskakujemy. Naszym wyborcom mówimy je od lat i nasi wyborcy to akceptują" - podkreślił. "Możemy znaleźć przestrzeń do dyskusji. My jesteśmy otwarci, chcemy rozmawiać, ułatwiać życie, ale mamy też określone granice: adopcja dzieci, zrównanie ze statusem małżeństwa" - dodał. Wicepremier dodał, że w ustawie o związkach partnerskich powinny znaleźć się zapisy o dostępie do informacji medycznej i dziedziczeniu.

"Myślę, że jest szansa na ułatwienie życia, spraw dziedziczenia, dostępu do informacji medycznej to warto zrobić. Inna ustawa i tak w dzisiejszej codzienności nie uzyska akceptacji prezydenta. Więc my możemy toczyć bardzo długi i jałowy spór a efektu i zmiany prawa w tym zakresie nie będzie, albo znaleźć rozwiązanie, które prezydent podpisze i my jesteśmy w stanie takie stworzyć jako PSL" - podkreślił Kosiniak-Kamysz. "Zastanawiamy się, czy nie przedstawić własnych rozwiązań w tym zakresie, takich które byłyby zaakceptowane przez prezydenta" - dodał Kosiniak-Kamysz.

Pytany, czy to oznacza, że nie będzie projektu rządowego tylko poselski odpowiedział: pewnie będzie chociaż ostatecznej decyzji nie ma. "PSL nie będzie brał odpowiedzialności za projekt, nawet rządowy, bo nie gwarantuje głosowania w Sejmie. Nie jest to objęte umową koalicyjną. U nas każdy głosuje indywidualnie. Posłowie nie widzieli jeszcze projektu ustawy" - zaznaczył prezes PSL.

W koalicji rządzącej nie ma zgody, co do projektu ustawy o związkach partnerskich, za który odpowiada ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Projekt, oprócz Lewicy, popiera KO i Polska 2050, jego zapisom sprzeciwia się natomiast PSL. Głównym punktem spornym był dotychczas zapis dotyczący przysposobienia oraz adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.

Wiceprezes PSL Urszula Pasławska, która w ubiegłym tygodniu spotkała się z ministrą ds. równości Katarzyną Kotulą, wskazywała, że kwestia przysposobienia dzieci w projekcie ustawy o związkach partnerskich nie jest już przedmiotem negocjacji. "Ustaliliśmy, że taki przepis sprawiłby, że projekt nie zdobyłby poparcia większości, dlatego staramy się znaleźć najlepsze rozwiązanie, by jeszcze w tym roku wykonać ten pierwszy krok dla związków partnerskich" - relacjonowała.

Projekt ustawy o związkach partnerskich był także tematem rozmowy Kotuli z marszałkiem Sejmu, liderem Polski 2050 Szymonem Hołownią. Po spotkaniu z Hołownią Kotula poinformowała dziennikarzy, że będzie to rządowy projekt.

Również według Kotuli w projekcie nie pojawi się zapis o przysposobieniu dzieci, na który nie zgadza się PSL. "Więc, żeby nie burzyć całego projektu, to musimy iść w takim pakiecie, który jest możliwy do zrealizowania w większości" - podkreśliła ministra.

Projekt ustawy o związkach partnerskich zakładać ma m.in. wspólne nazwisko, prawo do wspólnego rozliczania się, prawo do informacji medycznej i prawo do odwiedzania się w szpitalu. Lewica chciałaby, by w projekcie znalazł się też zapis o prawie do przysposobienia dziecka partnera. (PAP)

Autor: Olga Łozińska

pp/