Borrell przebywa z wizytą na Bliskimi Wschodzie. W niedzielę w stolicy Libanu nawoływał do natychmiastowego zawieszenia broni.
"Jestem w Libanie po raz trzeci w tym roku i to jest moja ostatnia wizyta w roli wysokiego przedstawiciela UE (ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa - PAP). Zdecydowałem się zakończyć mój mandat tutaj, w Libanie, w Bejrucie, ponieważ to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, a w szczególności tutaj, jest testem tego, czy społeczność międzynarodowa jest w stanie i czy chce osiągnąć pokój" - powiedział szef unijnej dyplomacji.
Podkreślił, że w ciągu ostatnich miesięcy droga do osiągnięcia pokoju nie zmieniła się - jest nią natychmiastowe zawieszenie broni i wdrożenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ z 2006 r., która zakłada przywrócenie kontroli nad południem kraju, gdzie teraz obecne są zarówno bojówki Hezbollahu, jak i izraelskie wojsko, przez państwo libańskie.
Jak zaznaczył Borrell, przywrócona powinna zostać suwerenność Libanu. By to się stało, libańska armia musi przejąć kontrolę nad całym obszarem kraju. W tym celu UE "jest gotowa przekazać 200 mln euro libańskim siłom zbrojnym" - zadeklarował.
Borrell przekonywał również w Libanie do jak najszybszego wyłonienia prezydenta Libanu; wakat na tym stanowisku trwa od dwóch lat.
Wysoki przedstawiciel UE poparł propozycję rozejmu zgłoszoną przez Stany Zjednoczone.
Oferta Waszyngtonu bazuje na rezolucji z 2006 r., przyjętej po poprzedniej wojnie Izraela z Hezbollahem. Obecna amerykańska propozycja ma obejmować m.in. rozbrojenie Hezbollahu na południu Libanu, wyparcie go z tego obszaru i przekazanie kontroli nad tym terenem libańskiej armii.
Cały proces odbywałby się pod nadzorem międzynarodowym, a Izrael miałby zagwarantowane prawo do reagowania na ewentualne przyszłe zagrożenia dla swojego bezpieczeństwa. Według wcześniejszych informacji przekazywanych w mediach, rząd Libanu nie zgadza się jednak na pewne zapisy, dające Izraelowi prawo do egzekwowania postanowień umowy. (PAP)
mce/ szm/kgr/