Colonna spotkała się z tymczasowym szefem libańskiego rządu Nadżibem Mikatim i szefem parlamentu Nabihem Berrim, którego szyicka partia Ruch Nadziei (Amal) jest sojusznikiem Hezbollahu.
Szefowa francuskiej dyplomacji, która odwiedziła ostatnio Bejrut w połowie października, podkreśliła, że wymiana ognia między Hezbollahem a siłami Izraela nasiliła się od tego czasu i rośnie ryzyko, że doprowadzi to do konfliktu na większą skalę.
Colonna, która dzień wcześniej złożyła wizytę w Izraelu i na Zachodnim Brzegu, powiedziała w Bejrucie, że "przedmiotem wspólnych zabiegów" jest znalezienie sposobu na "zmniejszenie napięcia" w regionie. Liban "nie może sobie pozwolić, by w tej sytuacji (został wciągnięty) w wojnę, z której nie zdoła się podnieść" - podkreśliła.
Francuska minister spraw zagranicznych spotkała się również z dowódcą Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie (UNIFIL) generałem Aroldo Lazaro Saenzem, który ocenił, że konfrontacja Hezbollahu z siłami izraelskimi staje się bardzo niebezpieczna, a żołnierze UNIFIL starają się mediować pomiędzy stronami.
Wcześniej w poniedziałek portal Times of Israel poinformował, że po ostrzelaniu północnego Izraela przez Hezbollah izraelskie myśliwce oraz artyleria przypuściły kontratak.
Również w poniedziałek szef Pentagonu Lloyd Austin, podczas wizyty w Izraelu, zaapelował do Hezbollahu, by "nie podejmował kroków, które mogą sprowokować większy konflikt".
Minister obrony Izraela Joaw Galant powiedział zaś, że izraelski rząd wolałby zdać się w kontaktach z Bejrutem na dyplomację, ale jednocześnie przygotowuje się na taką ewentualność, w której konieczne będzie podjęcie operacji wojskowej również na tym froncie. (PAP)
gn/