Wcześniej we wtorek lokalne media informowały o 82 osobach, które straciły życie wskutek przejścia tajfunu, głównie w wyniku powodzi, osunięć ziemi i spadających konarów drzew i dachówek.
Później urząd ds. zarządzania kryzysowego poinformował o 127 ofiarach śmiertelnych i 54 osobach uznawanych za zaginione. Co najmniej 764 osoby odniosły obrażenia.
Yagi - według meteorologów najpotężniejszy tajfun, jaki uderzył w północny Wietnam od 30 lat - sieje spustoszenie od soboty, kiedy dotarł na ląd wraz z wiatrem wiejącym z prędkością ponad 145 km/godz.
Północ kraju, gęsto zaludniona i będąca głównym ośrodkiem produkcyjnym dla międzynarodowych firm technologicznych, zmaga się obecnie z "historyczną powodzią" - poinformowali meteorolodzy.
W ciągu ostatnich trzech dni we wszystkich prowincjach tej części kraju spadło 200-400 mm wody. W północno-zachodnich prowincjach Lao Cai, Yen Bai i Thai Nguyen spadło 400-600 mm, a miejscami nawet 760 mm - informuje portal VNExpress.
Tylko w prowincji Yen Bai ewakuować musiało się blisko 60 tys. osób, a prawie 18 tys. gospodarstw domowych zostało częściowo zatopionych - podały lokalne władze.
Powódź jest najbardziej dotkliwa wzdłuż rzeki Tao, górnego odcinka Rzeki Czerwonej, gdzie poziom wody jest najwyższy od 53 lat.
W przypadku wylania Rzeki Czerwonej, przepływającej przez Hanoi, skutki mogą być poważne dla ok. 300 tys. osób mieszkających na obszarze 11 tys. ha wzdłuż rzeki - wyjaśnia VNExpress. Władze stolicy pierwszy raz od 16 lat wydały we wtorek ostrzeżenie przed powodzią. Z kliku dzielnic ewakuowano blisko tysiąc mieszkańców.
Służby meteorologiczne przestrzegają przed bardzo wysokim ryzykiem osuwisk w 17 prowincjach na północy, w tym Quang Ninh, gdzie znajduje się malownicza zatoka Ha Long wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zanim tajfun Yagi dotarł do Wietnamu, w ubiegłym tygodniu spowodował śmierć 24 osób na Filipinach i w południowych Chinach.
Krzysztof Pawliszak
grg/