Trener polskich pływaków: w końcu jedziemy na igrzyska, żeby walczyć

2024-07-23 18:43 aktualizacja: 2024-07-23, 18:50
Trener reprezentacji Paweł Wołkow. Fot. PAP/Leszek Szymański
Trener reprezentacji Paweł Wołkow. Fot. PAP/Leszek Szymański
Polska ekipa olimpijska w pływaniu jest liczna i nie brakuje w niej szans medalowych. "W końcu jedziemy na igrzyska nie tylko, żeby tam być, ale żeby walczyć. Patrząc po czasach naszych zawodników, mamy szansę na wysokie miejsca” – powiedział PAP trener kadry Paweł Wołkow.

Kibice biało-czerwonych mogą z optymizmem oczekiwać na igrzyska w Paryżu po tym, jak reprezentanci Polski spisali się w czerwcowych mistrzostwa Europy w Serbii – zdobyli 15 medali, w tym trzy złote, sześć srebrnych oraz sześć brązowych.

Zawody w Belgradzie nie były jednak zbyt mocno obsadzone, bowiem ze względu na bliski termin olimpijskiej rywalizacji niektóre reprezentacje całkowicie odpuściły tę imprezę.

"Nie przyjechały wszystkie reprezentacje, ale czasy, które nasi zawodnicy uzyskiwali, to były rekordy życiowe czy rekordy Polski. Natomiast niektóre konkurencje, jak np. 50 m stylem grzbietowym, były lepiej obsadzone niż podczas mistrzostw świata, był wyższy poziom. To prawda, że nie były to tak dobrze obsadzone zawody, jak mogłyby być, ale mimo wszystko ich poziom nie był najgorszy, a nasi zawodnicy uzyskiwali dobre czasy" – podkreślił Wołkow.

"Trzeba też zauważyć, że część reprezentacji, w tym nasza, była podzielona na pół – na tych, co tylko uzyskali minimum na mistrzostwa Europy i dla nich to była impreza docelowa, oraz tych, którzy mieli kwalifikację zarówno do Belgradu, jak i Paryża. Dla tych drugich najważniejszą imprezą są igrzyska, więc europejski czempionat to były dla nich zawody kontrolne, a mimo tego również pływali całkiem nieźle" – tłumaczył.

Czy w sztabie szkoleniowym biało-czerwonych nie pojawiły się obawy, że forma przyszła o kilka tygodni za szybko?

"Zawsze są obawy. Jak zawodnicy pływają za wolno, to się zastanawiamy, czy nie za wolno, a jak pływają za szybko, to zadajemy sobie pytanie, czy nie za szybko. To odwieczne rozterki trenerów. Cieszymy się jednak z tego, wiemy, co z nimi robimy, w jakim są momencie przygotowań. Wiemy, że są w stanie pływać jeszcze szybciej, więc jesteśmy dobrej myśli, chociaż obawy są i zawsze będą" – zaznaczył Wołkow.

Polska na medal olimpijski czeka 20 lat – od 2004 roku, gdy Otylia Jędrzejczak, obecnie prezeska Polskiego Związku Pływackiego (PZP), wywalczyła w Atenach złoto na 200 m st. motylkowym oraz srebro na 100 m st. motylkowym i 400 m st. dowolnym.

Biało-czerwona kadra na igrzyska w Paryżu jest liczna, jednak spośród 11 osób zakwalifikowanych indywidualnie jedynie trójka ma na swoim koncie medale mistrzostw świata: Katarzyna Wasick, Ksawery Masiuk oraz Krzysztof Chmielewski.

"To bardzo młoda ekipa. W większości to są niespełna 20-letni ludzie. Mimo wszystko to jedne z pierwszych igrzysk, na które kwalifikacje przeszły może nie łatwo, ale dosyć łagodnie. W końcu jedziemy na zawody olimpijskie nie tylko po to, żeby tam być, ale żeby walczyć. Patrząc po czasach, jakie uzyskują nasi zawodnicy i jak wyglądają rankingi światowe, to mamy szansę teoretycznie na wysokie miejsca. Liczymy przede wszystkim na rekordy życiowe, bo to jest najważniejsza impreza w roku. Jak będą ustanawiać "życiówki", to powinni być w finałach, może będzie medal..." – odpowiedział ostrożnie szkoleniowiec Polaków na pytanie o oczekiwania wobec swoich podopiecznych.

Zwrócił uwagę, że ostatnie zawody w Belgradzie dodały biało-czerwonym pewności siebie.

"Jest pozytywna atmosfera, mistrzostwa Europy dały powiew świeżego oddechu, zawodnicy trochę bardziej uwierzyli w siebie, zobaczyli, że ich praca nie idzie na marne. Dla pływaków teraz jest najlepszy okres, a dla trenerów najgorszy, bo mamy coraz więcej wątpliwości i powodów do rozmyślania, czy to już moment na najlepszą formę, czy jeszcze nie" - przyznał szkoleniowiec i dodał, że wszyscy polscy zawodnicy są zdrowi.

Jak wyglądają przygotowania na ostatniej prostej przed igrzyskami?

"Objętość treningów znacznie się zmniejsza, skupiamy się na elementach wyścigu – taktyką, uzyskiwaniem odpowiednich czasów na poszczególnych odcinkach, składamy wszystko w całość. Są to ostatnie szlify" – przekazał Wołkow.

Trzy lata temu w Tokio pływanie było jednym z najgorętszych tematów olimpijskich, jednak nie z powodu dobrych występów biało-czerwonych. W związku z zamieszaniem ze zgłaszaniem zawodników przez PZP i Polski Komitet Olimpijski (PKOl) część kadry nie mogła wystartować i musiała wrócić do kraju.

Według olimpijskiej centrali, a także trenera kadry, tym razem wiele różnych osób sprawdzało listy zgłoszeniowe, by nie popełnić tych samych błędów co trzy lata temu.

"Wielokrotnie sprawdzaliśmy, czy wszystko się zgadza, robiło to wiele osób – szefowie szkolenia, trenerzy, itd. Myślę, że wszystko jest ok, bardzo mocno tego pilnowaliśmy, analizowaliśmy zasady kwalifikacji do sztafet, konsultowaliśmy to, więc wszystko jest dopięte na ostatni guzik" – zapewnił Wołkow.

W licznej, odmłodzonej polskiej kadrze znajduje się wielu olimpijskich debiutantów. Sztab szkoleniowy dba o to, by przygotować ich nie tylko fizycznie na najważniejszą imprezę w sezonie, ale także mentalnie na wyjątkowe warunki, które będą podczas niej panować.

"Niektórzy rzeczywiście będą debiutować w igrzyskach, ale w większości mają już na swoim koncie występy w mistrzostwach świata czy Europy. Podczas zawodów olimpijskich oczywiście panują specyficzne warunki. Z jednej strony podkreślamy to trochę, ale z drugiej nie chcemy też ich tym straszyć co chwila" – powiedział Wołkow.

"To impreza jak każda, może trochę w innych warunkach, co nie jest łatwe – wioska olimpijska, przejazdy, dużo więcej się chodzi na piechotę... Z jednej strony zawodnicy są tam celebrowani, bo to ich święto, ale z drugiej nie są tak dopieszczani, jak chociażby podczas mistrzostw świata. Przekazujemy im te informacje, bo nie chcemy, by byli zaskoczeni" – dodał szkoleniowiec.

Rywalizacja pływaków podczas igrzysk w Paryżu będzie się toczyć od 27 lipca do 4 sierpnia.(PAP)

Autorka: Monika Sapela

ał/