W sieci krąży nagranie o finansowaniu kampanii republikańskiego kandydata na prezydenta przez ukraińskich biznesmenów. Z filmu wynika, że tuż po nieudanej próbie zamachu na jego życie oligarchowie: Ihor Kołomojski, Hennadij Boholubow i Kostiantin Żewaho przekazali na kampanię Trumpa 8 milionów dolarów, a transakcji dokonano w kryptowalutach. Na filmie widnieje logo BBC News, a jego autorzy powołują się na ustalenia dziennikarza śledczego The Insidera i byłego głównego eksperta agencji Bellingcat ds. Rosji Christo Grozewa.
Film został sfabrykowany, co potwierdziła m.in. dziennikarka BBC Verify Olga Robinson. „To najnowsza z serii podróbek wymierzonych w BBC, która najpierw pojawiła się w rosyjskim Telegramie” – można przeczytać w jej wpisie. Rosyjscy propagandyści chętnie korzystają z tzw. imposter content, treści przekazywanej w tekstach i filmach podszywających się pod znane i wiarygodne marki medialne - takie jak BBC.
Doniesienie o ukraińskich sponsorach jest nieprawdziwe także dlatego, że obywatele innych państw nie mogą finansować kampanii kandydatów na urząd prezydenta USA i te wydatki zostałyby zakwestionowane.
Równolegle rosyjscy propagandyści, a za nimi także m.in. irańskie portale informacyjne, rozpowszechniają film, na którym zarejestrowano spotkanie Donalda Trumpa z premierem Netanjahu. Towarzyszy mu komentarz, że republikański kandydat na prezydenta celowo upokorzył „premiera syjonistycznego reżimu”, nie podając mu ręki. Twórcom filmiku nie przeszkadza to, że wcześniej twierdzili, iż kampanię antysyjonistycznego kandydata miał hojnie finansować ukraiński oligarcha żydowskiego pochodzenia Kołomojski.
Do spotkania Trumpa z Netanjahu doszło 26 lipca na Florydzie. Tymczasem udostępniany w sieci filmik jest nagraniem z maja 2017 roku, które zostało skrócone, by nie pokazać, że panowie jednak uścisnęli sobie dłonie w blasku fleszy.
Wbrew towarzyszącym filmowi komentarzom prezydenta USA i premiera Izraela łączy dobra relacja, która ochłodziła się na krótko po tym, jak Netanjahu po wyborach prezydenckich w 2020 r. pogratulował zwycięstwa Joe Bidenowi, co Trump uznał za dowód nielojalności. Jednak 26 lipca br. były prezydent gościł premiera Izraela z małżonką w swoim domu w Mar-a-Lago, a fotoreporterzy zarejestrowali serdeczne powitanie, jakie Trump zgotował swoim gościom przed wejściem do rezydencji.
W mediach społecznościowych można też znaleźć wpisy manipulujące treścią artykułu opublikowanego 23 lipca br. przez tygodnik "Time", które mają dowodzić, że Trump jest dla Kremla bardzo wygodnym i pożądanym kandydatem na prezydenta. Z rosyjskich portali wynika, że według „Time’a” Kijów będzie skazany na niekorzystny pokój z Rosją, jeśli Trump ponownie zdobędzie Biały Dom. Tymczasem Simon Shuster, autor artykułu pt. "Plan Kijowa, żeby przetrwać Trumpa", stwierdził, że republikański kandydat mógłby się ostatecznie okazać bardziej zdecydowany we wsparciu Ukrainy niż Joe Biden, a stosunek do niego powoli zmienia się na cieplejszy także w ukraińskich władzach.
Sprzeczność krążących w sieci rosyjskich narracji na temat Donalda Trumpa może wynikać według ekspertów z tego, że nie są pewni, jakim mógłby być prezydentem w drugiej kadencji. Szeroko napisał o tym np. prof. Ivan Kurilla z Wellesley College w portalu Russia Matters w tekście z 26 lipca br. pt. „Dlaczego druga prezydentura Donalda Trumpa niekoniecznie oznacza dla Putina wygraną”. (PAP)
gn/