Trump zabiera głos ws. wyroku dla Le Pen. "Polowanie na czarownicę"
Polowanie na czarownicę przeciwko Marine Le Pen jest przykładem na to, że "europejscy lewacy" wykorzystują prawo, by cenzurować politycznego przeciwnika – stwierdził w piątek prezydent USA Donald Trump.

Trump odniósł się w ten sposób do poniedziałkowego wyroku sądu, zakazującego przywódczyni skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego ubiegania się o funkcje publiczne.
"Europejscy lewacy (…) posuwają się nawet do wsadzania do więzienia" swoich politycznych oponentów
Trump porównuje swoją sytuację do Le Pen
W opinii Trump sytuacja Le Pen jest analogiczna do jego, kiedy - jak pisze - "użyto przeciwko (niemu) grupy szaleńców i przegranych, takich jak Norm Eisen, Andrew Weissmann i Lisa Monaco".
Eisen to prawnik, który pracował przy Komisji Sądowniczej Izby Reprezentantów podczas pierwszego impeachmentu i procesu prezydenta Donalda Trumpa w 2020 r. Weissmann to także prawnik, który współpracował z prokuraturą badającą wpływ rosyjskiej ingerencji na wybory prezydenckie w 2016 r. Ostatnia z wymienionych osób, to była zastępczyni prokuratora generalnego USA w czasie prezydentury Joe Bidena. Monaco prowadziła m.in. sprawę dotyczącą administracji Trumpa, która potajemnie miała wezwać firmę Apple do wydania informacji dotyczących Demokratów zasiadających w Izbie Reprezentantów.
Te trzy osoby "spędziły ostatnie dziewięć lat nie myśląc o niczym innym, (jak o zniszczeniu Trumpa - PAP) i ponieśli przy tym porażkę, ponieważ obywatele Stanów Zjednoczonych zdali sobie sprawę, że są to tylko skorumpowani prawnicy i politycy" – stwierdził prezydent.
Trump docenia Le Pen
Trump przyznał, że nie zna Marine Le Pen, ale "docenia ją za to, jak ciężko pracowała przez wiele lat". "Poniosła ona straty, ale nie poddawała się, a teraz, tuż przed wielkim zwycięstwem, złapali ją za drobny zarzut, o którym prawdopodobnie nic nie wiedziała - dla mnie brzmi to jak błąd "księgowy"" - ocenił.
Zdaniem prezydenta "to wszystko jest bardzo złe dla Francji i Wielkich Francuzów, bez względu na to, po której są stronie". "UWOLNIĆ MARINE LE PEN!" – zaapelował Trump.
Sąd skazał w poniedziałek ponad 20 działaczy skrajnej prawicy - byłych eurodeputowanych Frontu Narodowego (poprzednia nazwa RN), ich byłych asystentów, byłych skarbników i księgowych. Sąd uznał, że doszło do defraudacji środków publicznych, że w tym celu istniał cały "system", a Le Pen była "w centrum" tego systemu.
Przywódczyni francuskiej skrajnej prawicy zapewniła, że wyrok sądu, który orzekł wobec niej pięcioletni zakaz ubiegania się o funkcje publiczne, nie oznacza "w żaden sposób" jej wycofania się z życia politycznego.
Wydany przez sąd zakaz ubiegania się o funkcje publiczne - w praktyce zakaz udziału w wyborach - dotyczy nie tylko wyborów prezydenckich, ale też parlamentarnych - np. w razie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Przed wyrokiem komentatorzy byli zgodni, że kilkuletni zakaz praktycznie przekreśli szanse Le Pen na start w wyborach na prezydenta w kwietniu 2027 roku, ze względu na czas rozpatrywania apelacji. Le Pen trzykrotnie ubiegała się o najwyższy urząd w państwie - w 2012, 2017 i 2022 roku.(PAP)
mzb/ mal/
arch.