W środę w Pradze odbyły się polsko-czeskie konsultacje międzyrządowe pod przewodnictwem premierów: Donalda Tuska i Petra Fiali. Podczas wspólnej konferencji prasowej szefowie rządów pytani byli o sprawę elektrowni Turów.
Premier Czech powiedział, że podczas spotkania uzgodniono, iż Polska przekaże dane dotyczące Turowa, o które Czechy wystąpiły już wcześniej. Premier Tusk potwierdził, że komplet informacji stronie czeskiej w najbliższym czasie przekazać ma PGE.
Kwestię Turowa Tusk nazwał sprawą "nieporozumień i niepotrzebnej polityczności".
Oświadczył, że Polska będzie bronić Turowa, bo "to jest nasze źródło energii". Zapewnił jednak, że nie może odbywać się to kosztem środowiskowym ludzi mieszkających po czeskiej stronie.
Premier Fiala powiedział, że problem w "fundamentalnych kwestiach" udało się rozwiązać na początku jego kadencji, kiedy to podpisano w tej sprawie porozumienie - zgodnie z umową strona polska ukończyła m.in. barierę wód podziemnych, która powinna zapobiec dalszemu odpływowi z terytorium Czech.
Węglowa elektrownia cieplna Turów znajduje się w Bogatyni, na styku granic Polski, Czech i Niemiec.
Polsko-czeskie rozmowy dotyczące kopalni węgla brunatnego Turów rozpoczęły się w czerwcu 2021 r. po tym, gdy strona czeska wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni. Jednocześnie Praga domagała się wstrzymania wydobycia w kopalni, jako tzw. środka tymczasowego. Strona czeska wnosiła, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców czeskiego Liberca do wody; skarżyć mieli się oni także na hałas i pył związany z działalnością kopalni.
Kara dla Polski
20 września 2021 r. TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Polski rząd odmówił wówczas płacenia kary.
KE zdecydowała się więc na potrącenie długu z różnych środków przysługujących Polsce z UE w pięciu transzach. Łącznie za okres od 20 września 2021 r. do 3 lutego 2022 r. ściągnięto na poczet kar 68,5 mln euro.
Ówczesny rząd PiS uważał, że zawarcie ugody, w ramach której Czesi w lutym 2022 r. wycofali skargę z TSUE, sprawiło, że skutki finansowe środków zarządzonych przez Trybunał powinny ustać z mocą wsteczną. Potrącanie tych kar było więc, w ocenie ówczesnych władz, niezgodne z prawem, co podkreślono w skardze do TSUE.
Trybunał z końcem maja br. odrzucił taką argumentację. Uznał, że wycofanie skargi przez Czechy i wykreślenie sprawy z rejestru TSUE nie zwolniło Polski z obowiązku uregulowania kwoty należnej z tytułu kary. "W przeciwnym wypadku nie zostałby osiągnięty cel tej kary, polegający na zapewnieniu skutecznego stosowania prawa Unii, nierozerwalnie związanego z wartością państwa prawa" - podkreślili sędziowie w wyroku. (PAP)
from/ kmz/ itm/ mar/