Tusk - zwracając się do zgromadzonych - wskazał, że "to wy najlepiej zrozumieliście i najfajniej to powiedzieliście, że chcecie władzy, która nie wtrąca się na co dzień w niczyje życie, ale jak jest potrzeba nagła i dramatyczna - wojna, pandemia, globalne kryzysy - to ta władza jest obecna, aktywna i pomaga ludziom".
"A ten 'wschód' polityczny, to jest władza, która chce wtrącać się, meblować wam życie każdego dnia, ale jak jest potrzeba, jak jest wojna, jak jest pandemia, to odwraca się plecami do ludzi i załatwia wyłącznie swoje interesy" - mówił Tusk. Podkreślił, że "to jest ta różnica fundamentalna pomiędzy nimi, a nami, między nimi, a wami, między Wschodem, a Zachodem, między wolnością, a tym wschodnim autorytaryzmem, o to tak naprawdę jest ten bój".
Jak podkreślił, jest tym "przejęty". "No we własnym interesie. My tutaj rozmawiamy, a tam właśnie jest kolejna odsłona tak zwanego +lex Tusk+. Będą chcieli mnie upolować, więc domyślacie się, że mam także osobistą motywację, żeby nie dać się upolować, ale ona jest trzeciorzędna" - powiedział przewodniczący PO.
"Tak naprawdę bardzo bym chciał, żeby was nikt więcej w Polsce nie miał szansy upolować i żebyśmy mieli do siebie takie elementarne zaufanie" - mówił Tusk.
Jednocześnie - jak zapowiedział - "przedstawimy jeszcze we wrześniu, 9 września, 100 konkretów na 100 dni". "Ale wcześniej musimy dokonać tej wielkiej zmiany (...). Ja jestem wiernym uczniem Lecha Wałęsy z tamtych dawnych lat, który miał obsesję, że trzeba wygrać, nie można się poddawać, nie można być pięknoduchem, że idzie się na bardzo poważną, ciężką walkę, ciężki trud i trzeba używać różnych sposobów" - mówił.
Lider PO zapewnił, że zrobi wszystko, żeby wygrać, ale "nie żeby wam życie urządzać". "Żeby wolność i demokracja, o którą moje pokolenie walczyło, była też waszym udziałem i żebyście sobie sami własne życie urządzali i urządzali Polskę wedle własnego rozumienia (...). Liczę na wasze zaufanie, nawet jak będę podejmował decyzje trudne i kontrowersyjne. Ja chcę za wszelką cenę wygrać dla was tę przyszłość, a nie patrzeć jak kibic" - mówił Tusk do zgromadzonych.
Już w połowie sierpnia Tusk zapowiadał, że pełnej prezentacji programu wyborczego będzie poświęcony cały dzień. "Będzie to program nie tylko na cztery lata, ale też 100 konkretów na pierwszych 100 dni" - mówił wówczas.
Trzaskowski powiedział zaś, że "koncentrujemy się na przyszłości i na bardzo konkretnych rozwiązaniach konkretnych problemów". "Nie ma niczego istotniejszego niż przede wszystkim kwestie związane z demokracją, z wolnymi wyborami. Nie ma nic ważniejszego niż poszanowanie dla wszystkich, szacunek dla ludzi o odmiennych poglądach" - podkreślił prezydent Warszawy, który jest także wiceprzewodniczącym PO.
Tusk natomiast powiedział odnosząc się do Trzaskowskiego, że umówił się z nim iż "Rafał będzie robił dobre rzeczy dla Polski przez najbliższe lata". "Rafał mi zaufał i wie, że ja mam do zrobienia w Polsce bardzo ważne rzeczy przez najbliższe tygodnie, może miesiące" - zaznaczył przewodniczący PO.
Tusk: mam dyskomfort z powodów Giertycha na liście, ale Kaczyński ma większy
"Odczuwa część z was dyskomfort, z powodu ostatniego miejsca Giertych na liście? Ja też. Ale większy dyskomfort ma Kaczyński. No to ludzie, rachunek jest prosty" - powiedział Tusk na Campus Polska, gdy jeden z uczestników krzyknął do niego "wytłumacz się z Giertycha". Tusk przyznał, że to dobre pytanie, "bo powinien się z tego wytłumaczyć".
"Z Giertychem sprawa jest prosta: kiedy Kaczyński uciekł przede mną, bo wiemy, że tak jest, i chciał się schować w Góry Świętokrzyskie, Giertych pisze do mnie +będę miał dla niego dużo niespodzianek, mogę się zdecydować nawet z ostatniego miejsca. Dopadnę go tam+. Moja kalkulacja była prosta: (...) jestem w sytuacji lidera partii, która nie ma ich pieniędzy, ich telewizji, ich podsłuchów - nawet jakbyśmy mieli, to byśmy ich nie stosowali, choć czasem bym aż chciał. Jeśli chodzi o narzędzia i pieniądze - jesteśmy bez porównania. To jest ta sama lekcja, co z Lechem Wałęsą: trzeba być szybszym, bezwzględnym, sprytniejszym, szukać manewrów, szukać forteli, ani sekundę nie spoczywać i im nie dać odpocząć" - odpowiedział Tusk.
Tusk poinformował, że Giertych zobowiązał się, że, jeśli zdobędzie mandat sejmowy, będzie przestrzegał dyscypliny partyjnej w głosowaniach. "Powiedział mi też, że prędzej złoży mandant, niż złamie dyscyplinę głosowania Koalicji Obywatelskiej" - dodał.
Tusk zapewnił także: "Roman Giertych nie będzie wpływał na naszą politykę dotyczącą edukacji, czy praw kobiet. On ma swoje poglądy, ja nie chcę, żeby ktoś zmieniał swoje poglądy".
W tej samej wypowiedzi Tusk powiedział, że "prosi o zaufanie w kwestiach, które nie zawsze budzą entuzjazm" i dodał, że musi na siebie wziąć "ciemniejszą stronę polityki".
"Mam dosyć mitów i legend jak wspaniale jest przegrywać, jakie to jest niesamowicie arcypolskie powstać i przegrać. Nie chcę wam tego zafundować" - powiedział Tusk.
Tusk o reformie emerytalnej jego rządu: jestem na siebie zły, "pomogłem" PiS wygrać wybory
Podczas swojego wystąpienia szef PO stwierdził, że przygotowana przez rząd PO-PSL reforma emerytalna, która podnosiła wiek przejścia na emeryturę, "została źle przygotowana od strony propagandowej".
"Jestem zły na siebie. Podjąłem decyzję, ale ją źle przygotowałem, m.in. to wrażenie przymusu, nawet nie wrażenie, to był przymus, spowodowało, że ludzie naprawdę uwierzyli w to, że będą musieli pracować do śmierci. To był chyba jeden z powodów dla których PiS-owi było łatwo zbudować propagandę taką, że my nieludzcy, a oni tacy bardzo prospołeczni. W sumie jaki efekt uzyskałem? Być może 'pomogłem' PiS wygrać wybory, a wiek (emerytalny) został cofnięty. Czyli efekt jest podwójnie negatywny" - przyznał Donald Tusk.
Tusk przyznał, że ta reforma była jego "politycznym samobójstwem".
"Trzeba umieć budować akceptację społeczną dla decyzji. W sprawie wieku emerytalnego trzeba było zrobić coś, co zrobiliśmy w dużej mierze przy reformie OFE, to znaczy: wytłumaczyć ludziom i dać im dobrowolność decyzji. Ale wytłumaczyć ten oczywisty mechanizm: im dłużej pracujesz, tym wyższa jest twoja emerytura. I być może trzeba było postawić na dobrowolność tej decyzji i równocześnie maksymalną edukację" - wyliczył Tusk i ocenił, że gdyby w ten sposób postąpiono, "może efekt były podwójnie lepszy", tzn. więcej ludzi pracowałoby dłużej, "a PiS by nie rządził".
W tej samej wypowiedzi Tusk powiedział także o reformie dotyczącej OFE, którą przeprowadził jego rząd. Ocenił, że PiS w tej sprawie przyjął "taką komunikację, jak Austria", która "wmówiła światu, że Hitler był Niemcem, a Beethoven Austriakiem".
"PiS chciał likwidacji OFE, kiedy ja byłem premierem. My tak naprawdę zostawiliśmy ludziom swobodę wyboru. PiS wmówił ludziom, że my te pieniądze z OFE zabraliśmy ludziom, a my przenieśliśmy te pieniądze z kont OFE na subkonto każdego indywidualnego uczestnika ZUS-u. A po latach się okazało, że pieniądze, które są na subkontach ZUS, są dużo bezpieczniejsze, niż byłyby w OFE. Ale przegraliśmy kompletnie wojnę propagandową wokół OFE" - przyznał Tusk.
Autorzy: Marcin Jabłoński, Marcin Boguszewski, Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Agnieszka Libudzka
mmi/