Źródła, na które powołują się brytyjskie media, twierdzą, że sprawa "ugrzęzła w systemie", zaś dyskusje "ciągle trwają".
O ile Wielka Brytania jest skłonna zezwolić Ukrainie na swobodne używanie pocisków dalekiego zasięgu, o tyle zgoda wymaga konsensusu aliantów: USA, Francji oraz "trzeciego kraju NATO".
Pociski Storm Shadow mają zasięg 250 km i mogłyby zostać wykorzystane do ataku na rosyjskie cele militarne położone w głębi kraju, np. na bazy wojskowe, które zdaniem ukraińskiego portalu odgrywają "kluczową rolę" w atakach Moskwy.
Przyczyną wahań USA może być obawa prezydenta Joe Bidena przed eskalacją konfliktu. Sabrina Singh, rzeczniczka Pentagonu, przyznała podczas niedawnego briefingu, że w kontekście wykorzystania pocisków dalekiego zasięgu USA obawiają się eskalacji. Zasugerowała również, że pociski te nie są niezbędne, aby Ukraina odzyskała swoje terytoria.
Zastępca amerykańskiego ambasadora w Londynie Matthew Palmer zdystansował się od opinii o amerykańskiej blokadzie. W wywiadzie dla brytyjskiego radia stwierdził, że to Londyn i Kijów decydują, jak może być na froncie wykorzystana brytyjska broń, zauważył portal. Natomiast wielu brytyjskich wojskowych sądzi, że Ameryka, by podjąć decyzję, może potrzebować czasu na oszacowanie skutków ukraińskiej ofensywy. (PAP)