W rosyjskich mediach opublikowano propagandowy reportaż na temat rynku nieruchomości w Mariupolu. Prowadząca odwiedza zrujnowane mieszkania, lokale i działki, rozmawia z pośrednikami, którzy zachwalają oferty i twierdzą, że jest na nie popyt.
Jedno z zaprezentowanych mieszkań to trzypokojowy lokal w centrum miasta, który wymaga kapitalnego remontu w wyniku rosyjskich ostrzałów. W opuszczonym mieszkaniu widać pozostawione przez byłych mieszkańców w pośpiechu rzeczy osobiste, dziecięce zabawki.
"Okupanci sprzedają mieszkanie za 5 milionów rubli (224 tys. złotych - PAP). Zapewniają, że posiadają wszystkie (wymagane) dokumenty" - napisała w mediach społecznościowych mariupolska rada miejska, lojalna wobec Kijowa. "Jednocześnie w mieszkaniu do tej pory nie można nawet włączać światła, bo może dojść do zwarcia. Ale - jak zachwala pośredniczka - z balkonu "jest piękny widok"" - czytamy.
"Okupanci cynicznie zniszczyli nasze miasto. Teraz sprzedają ocalałe mieszkania i budują domy pod hipotekę na miejscu rozebranych. Wszystko ma jeden cel - by zarobić pieniądze. A to, że ceną tego są tysiące zabitych cywilów, ich nie interesuje" - oświadczył lojalny wobec Kijowa mer Mariupola Wadym Bojczenko.
Niezależny rosyjski portal Meduza pisze, że reportaż pod tytułem "Szokujące ceny mieszkań w Mariupolu" został opublikowany w listopadzie.
Wojska agresora oblegały 430-tysięczny Mariupol od lutego 2022 roku i ostatecznie zdobyły to miasto w maju, po blisko trzech miesiącach walk. Rosjanie niemal doszczętnie zrównali miejscowość z ziemią i popełnili tam zbrodnie na ludności cywilnej. Brak dokładnych danych o łącznej liczbie ofiar oblężenia Mariupola. Władze w Kijowie szacują, że mogło tam zginąć co najmniej 22 tys. osób.
W 2023 roku rosyjskie władze okupacyjne podały, że w mieście żyło 300 tys. ludzi. Spośród nich - według tych danych - 70 tys. stanowili wojskowi rosyjscy i robotnicy pracujący przy budowie nowych domów.(PAP)
pp/
arch.