„Dziś będzie pewnie nieco spokojniej, jutro może też, choć protest będzie trwać. Wszyscy czekają na weto prezydentki i gdy ono nastąpi, na ulice znów wyjdą tłumy” – nie ma wątpliwości Dato. Ma dwadzieścia lat, studiuje prawo, a oprócz tego pracuje.
„Od ponad miesiąca jestem na proteście każdego dnia, kiedy nie pracuję. Chcę być prawnikiem i pracować w normalnym kraju. Przede wszystkim chcę żyć w normalnym kraju” – tłumaczy. Na wszystkie protesty chodził też w zeszłym roku, gdy Gruzińskie Marzenie po raz pierwszy wyszło z pomysłem ustawy o agentach zagranicznych (obecnie nazywanej ustawą o przejrzystości wpływów zagranicznych).
Mama Dato się o niego zamartwia, więc nie mówi jej, gdy na protestach robi się groźnie. „Zadzwoniła akurat, gdy dusiłem się (rozpylonym przez policję) gazem. Nic nie widziałem, nie mogłem oddychać. Ale mamie powiedziałem, że wszystko w porządku” – opowiada.
Podczas trwających od ponad miesiąca pokojowych protestów policja niejednokrotnie sięgała po środki specjalne – armatki wodne, gaz, ale przede wszystkim przemoc fizyczną. We wtorek po pobiciu przez specnaz do szpitala trafił w poważnym stanie aktywista Dawit Kacarawa.
MSW za każdym razem twierdzi, że działania policji są uzasadnione i że to protestujący wykraczają poza granice pokojowego protestu. Większość obserwatorów jest jednak innego zdania. Stosowanie nadmiernej i nieuzasadnionej przemocy zarzucają władzom demonstranci, opozycja, organizacje praw człowieka, a także Unia Europejska czy Stany Zjednoczone. Premier Irakli Kobachidze pochwalił jednak struktury siłowe, twierdząc, że poziomem dorównują służbom w UE i USA, a chcą być jeszcze lepsze.
W środę rano paskudna od kilku dni pogoda ewidentnie się poprawia. Aleję Rustawelego w Tbilisi zalewa słońce, a bezpańskie (lecz zaczipowane) psy wylegują się na przystankach i pod ławkami. „Na razie jest spokój, ale wieczorem znowu przyjdą ludzie” – przewiduje Mariko, która sprzedaję kawę z wózka przed parlamentem. Mimo że od kilku tygodni znajduje się w samym centrum wydarzeń, zapewnia mnie, że „nie ma żadnych obaw o bezpieczeństwo”. „Ludzie są mili, nic nie niszczą” – deklaruje. Bliższego kontaktu z policją Mariko nie miała. Popiera protesty przeciwko ustawie o agentach.
Na ścianach parlamentu ktoś napisał po angielsku „F…k Russian Dream”, czyli "p…ć Rosyjskie Marzenie" (gra słów nawiązująca do nazwy forsującej ustawę partii rządzącej Gruzińskie Marzenie). Tuż obok zamieszczono te same „życzenia” pod adresem Władimira Putina. Na ulotkach rozklejonych wokół parlamentu napisano po angielsku, że deputowani „dzisiaj sprzedali mój kraj Rosji w ciągu 67 sekund” - tyle czasu zajęły komisji prawnej „debata” i głosowanie podczas trzeciego czytania projektu kontrowersyjnych przepisów. Dzień później została ona przegłosowana podczas sesji plenarnej parlamentu.
Teraz trwa czekanie na ruch proeuropejskiej prezydentki Salome Zurabiszwili, która już zapowiedziała weto. Gruzińskie Marzenie ma w parlamencie dość głosów, by odrzucić prezydenckie weto, deklaruje jednak gotowość do „poszukiwania kompromisu” na tym etapie prac. „Będą dwa tygodnie pomiędzy 14 a 28 maja na uzgodnienie i przyjęcie poprawek” – powiedział w poniedziałek Kobachidze.
Gruzińskie Marzenie deklaruje zaangażowanie w proces eurointegracji, a nawet zapewnia obywateli, że do 2030 r. Gruzja będzie w UE. To wydaje się jednak coraz bardziej wątpliwe, zwłaszcza w świetle oceny UE, że ustawa w obecnej formie jest „nie do pogodzenia z wartościami unijnymi”. Głosy krytyki z Zachodu Gruzińskie Marzenie uważa za presję.
Do Tbilisi przyjeżdżają w ostatnich dniach kolejne zagraniczne delegacje, próbując odwieść Gruzińskie Marzenie od ustawy o agentach zagranicznych. Te działania wyraźnie drażnią Gruzińskie Marzenie, ale są mu też na rękę. „(Władze) mówią, że nikt z zewnątrz nie będzie im dyktował, co mają robić. I to też trafia do części Gruzinów, bo nie podoba im się ton, który odbierają jako mówienie (do nich) "z góry” – tłumaczy Dato.
Na pytanie, które zadają sobie wszyscy – od zwykłych Gruzinów po polityków, analityków i dziennikarzy – co sprawiło, że Gruzińskie Marzenie po roku wróciło do prac nad ustawą o agentach zagranicznych, Dato ma jasną odpowiedź. „Chodzi o jesienne wybory parlamentarne. (Rządzący) chcą mieć więcej kontroli”, ponieważ „rośnie presja z północy”, czyli z Rosji" – ocenia.
Z Tbilisi Justyna Prus (PAP)
sma/