Przygotowania do udziału w kursie rozpoczęły się kilka miesięcy przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii. Przede wszystkim polegały na wzmacnianiu kondycji fizycznej, długodystansowych treningach, marszach z obciążeniem. Koniecznie też było podszlifowanie języka angielskiego, który był jedynym oficjalnym językiem.
Uczestnik — żołnierz z Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej — którego tożsamość została utajniona ze względów bezpieczeństwa, w rozmowie z PAP.PL opowiedział o szczegółach kursu, który obejmował m.in. strzelanie bojowe z przeciwpancernym pociskiem kierowanym Javelin, wielokilometrowe marsze, bytowanie w terenie, oraz praktyczne ćwiczenia z dowodzeniem podwładnymi.
"Kurs był niezwykle wymagający, cieszę się, że udało mi się go ukończyć" - mówi uczestnik szkolenia.
Opisując trudności szkolenia, żołnierz zaznaczył, że kurs był nie tylko długi, ale również bardzo intensywny.
"W pierwszym tygodniu zajęć poligonowych może uzbierało się 10 godzin snu. Najtrudniejsze był właśnie brak snu, ciągłe pełne skupienie, człowiek nie wiedział, kiedy zje następny posiłek, dlatego próbowaliśmy najeść się na zaś" - opowiada.
Teren szkoleniowy sprawiał dodatkowe wyzwania.
"Trudny teren, liczne przewyższenia dochodzące nawet do 200 metrów. Każde podejście pod górkę kosztowało nas naprawdę dużo energii" - relacjonuje.
"Spaliśmy pod chmurką, pod tarpami, pod ponczem. Sen był ograniczony, średnio 3-4 godziny na noc, często przerywany ze względu na konieczność zejścia na wartę" - dodaje.
Na poziom trudności fizycznego aspektu szkolenia wpływ miał też fakt, że każdy z żołnierzy musiał nosić ze sobą kilkadziesiąt kilo sprzętu w pełnym ekwipunku.
"Operator Javelin musi nieść na plecach 40 kilogramów i więcej" - zaznacza kursant.
Kurs, który trwał od września do końca listopada, przyciągnął kilkanaście osób z krajów NATO.
"Pierwsza połowa kursu obejmowała zajęcia teoretyczne, druga zajęcia praktyczne. To, czego nauczyliśmy się na zajęciach teoretycznych, następnie przekuwaliśmy to na zajęciach praktycznych" - relacjonuje żołnierz.
"Ćwiczenie finałowe trwało dwa tygodnie. Dowódca plutonu dostawał rozkaz od dowódcy grupy bojowej, a my musieliśmy praktycznie wykonać zadanie, które polegało na dojściu w rejon działania, wykryciu celów, rozpoznaniu i ich zniszczeniu" - tłumaczy.
Zdobytym doświadczeniem uczestnik szkolenia ma teraz dzielić się z żołnierzami WOT.
Przeciwpancerne pociski kierowane Javelin są w wyposażeniu Wojsk Obrony Terytorialnej. Są wykorzystywane do niszczenia pojazdów opancerzonych przeciwnika, w tym czołgów. Cieszą się bardzo dobrą precyzją.
Javelin to przeciwpancerny pocisk kierowany, uznawany za broń "wystrzel i zapomnij". Naprowadzany za pomocą własnej głowicy optoelektronicznej, ma zasięg rażenia do czterech kilometrów.
Javelin składa się z dwóch głównych elementów: komputera sterującego (CLU) oraz jednorazowej rakiety umieszczonej w tubie. To wyjątkowe rozwiązanie umożliwia jednemu żołnierzowi obsługę i skuteczne niszczenie celów przy użyciu precyzyjnej technologii. Skuteczność Javelinów została szczególnie doceniona w pierwszej fazie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. (PAP)
Autorka: Kamila Wronowska
kw/js/