W weekend przewoźnicy nie planują zaostrzenia protestów na granicy z Ukrainą

2023-12-01 11:56 aktualizacja: 2023-12-01, 11:56
Między Dorohuskiem a Hrebennem jest ponad 100 kilometrów, ale obie manifestacje wyglądają podobnie. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Między Dorohuskiem a Hrebennem jest ponad 100 kilometrów, ale obie manifestacje wyglądają podobnie. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
W weekend przewoźnicy nie planują zaostrzenia, ani złagodzenia protestów na granicy z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (Lubelskie). W piątek mija 25 dzień od rozpoczęcia blokady tych przejść granicznych.

Między Dorohuskiem a Hrebennem jest ponad 100 kilometrów, ale obie manifestacje wyglądają podobnie. Na drogach dojazdowych do granicy przez całą dobę są protestujący, którzy blokują przejazd i przepuszczają wybrane transporty. W pobliżu są kozy, koksowniki lub inne prowizoryczne paleniska, którymi uczestnicy manifestacji dogrzewają się. Organizatorzy planują ustawienie kontenerów, w których protestujący będą mogli przeczekać największy mróz.

Na jednym z zaparkowanych tirów uczestnicy manifestacji rozwiesili baner z trzema postulatami: przywrócenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, likwidację tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej lub wprowadzenie oddzielnej kolejki dla ciężarówek przekraczających granicę bez towaru oraz wprowadzenia zakazu rejestrowania firm transportowych ze wschodnim kapitałem.

"Do 1 lutego mamy zezwolenie (na protest – PAP) i na pewno nie zejdziemy dopóki nie zostaną zrealizowane nasze postulaty. To za daleko już zaszło" – powiedział PAP Paweł, który protestuje w Dorohusku. Na granicy spędził ostatnią dobę. "W tej chwili jest nas ośmiu" – powiedział.

Przewoźnik wyjaśnił, że uczestnicy manifestacji sprawdzają dokumenty kierowców, przepuszczają ciężarówki m.in. ze świeżymi owocami, warzywami, sokami, paliwem i pomocą humanitarną. Jego zdaniem, część ukraińskich kierowców posługuje się podrobionymi dokumentami, żeby tylko przekroczyć granicę.

Edyta Ozygała, przewoźnik z Lubelszczyzny, jedna z uczestniczek protestu w Dorohusku przekazała PAP, że w danym momencie przed przejściem znajduje się od 6 do 12 protestujących. "Mimo warunków pogodowych wciąż jesteśmy zdeterminowani; mamy wsparcie coraz większej liczby przewoźników; odzywają się do nas ludzie z Krakowa, Pomorza, Mazur i wpisują na dyżury, aby nas wspomóc" – dodała.

Jej zdaniem przewoźnicy nie otrzymali do tej pory konkretnych propozycji. "Na razie nie mamy żadnych satysfakcjonujących ofert, zarówno przekazywanych przez Brukselę, jak i przez polski rząd. Tak naprawdę, cały czas są to +upudrowane+ propozycje ukraińskiego rządu" – oceniła.

W rozmowie z PAP Jacek Sokół z Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu zaznaczył, że nie ma na razie mowy o zmianie formuły protestów na granicy w Dorohusku i Hrebennem. "To łagodzenie protestów polega na niezaostrzaniu obecnej sytuacji. Nie zmieniła się zatem liczba przepuszczanych ciężarówek; to jest wciąż 3-4 pojazdy na godzinę w kierunku Ukrainy" – podał Sokół dodając, że w pierwszej kolejności przejeżdżają transporty humanitarne, zaopatrzenie dla wojska, żywność z krótkim terminem przydatności i materiały niebezpieczne w postaci beczek z paliwem i gazem.

Zapowiedział, że w weekend przewoźnicy nie przewidują łagodzenia, ani zaostrzenia protestów. "Niewykluczone, że później będą one zaostrzone. Ewentualna decyzja o zmniejszeniu liczby przepuszczanych pojazdów na godzinę zostanie podjęta w poniedziałek w godzinach popołudniowych" – dodał.

Jacek Sokół zastrzegł, że jeżeli zaplanowane na 4 grudnia posiedzenie Rady UE ds. transportu nie przyniesie konkretów w sprawie umowy transportowej pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską, to przewoźnicy będą zmuszeni do zablokowania pozostałych dwóch przejść z Ukrainą w województwie lubelskim, tj. w Zosinie i Dołhobyczowie. "Mamy jednak nadzieję, że ten protest skończy się jak najszybciej i wprowadzone zostaną zadowalające nas rozwiązania" – podsumował.

Jak poinformowała policja, w piątek rano w 12-kilometrowej kolejce do przejścia granicznego w Dorohusku czekało 400 pojazdów ciężarowych. Kolejka do przejścia w Hrebennem liczyła ok. 60 km, sięgała obwodnicy Zamościa i stało w niej 800 ciężarówek. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy w Dorohusku wynosił 75 godzin, a w Hrebennem – 185 godzin.

W czwartek rzecznik rządu Piotr Müller poinformował, że premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z ministrem Alvinem Gajadhurem i kierownictwem Ministerstwa Infrastruktury. Rozmowa - jak uściślił Müller - dotyczyła m.in. wzmocnienia kontroli na granicy polsko-ukraińskiej przez Inspekcję Transportu Drogowego, Krajową Administrację Skarbową, Straż Graniczną, Policję oraz działaniach rządu na poziomie UE w zakresie przywrócenia zezwoleń na transport, rozwoju sieci dróg ekspresowych i obwodnic, nowym taborze kolejowym oraz sieci kolejowej i rozwoju portów.

W środę minister Gajadhur spotkał się z przedstawicielami protestujących polskich przewoźników. Efektem spotkania będą bardziej wzmożone kontrole ukraińskich przewoźników, prowadzone na drogach prowadzących do przejść granicznych - poinformował minister. "Chcemy walczyć z nieuczciwą konkurencją ze strony firm zagranicznych, które odbierają rynek transportowy polskim, uczciwym przewoźnikom (…) Ministerstwo Infrastruktury jak i Inspekcja Transportu Drogowego będą wspierać branżę transportową" – zapowiedział Gajadhur.

Na 4 grudnia 2023 r. zaplanowane jest w Brukseli posiedzenie Rady ds. Transportu UE. Polska strona zawnioskowała, aby jednym z punktów obrad stała się dyskusja o skutkach obowiązującej od 1 lipca 2022 r. umowa Unia Europejska-Ukraina. Wcześniej MI zawnioskowało także do Komisji Europejskiej o powołanie komitetu, który te skutki zweryfikowałby.

Protest polskich przewoźników na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) trwa od 6 listopada. (PAP)

Autorzy: Gabriela Bogaczyk, Piotr Nowak

gn/