Wałdoch: liczyłem na coś więcej, trzeba pracować dalej

2024-06-26 11:21 aktualizacja: 2024-06-26, 11:33
Piłkarze reprezentacji Polski po meczu z Francją. Fot. PAP/Leszek Szymański
Piłkarze reprezentacji Polski po meczu z Francją. Fot. PAP/Leszek Szymański
"To, co pokazała polska drużyna nie wystarczyło, by powalczyć o wyjście z grupy" – powiedział PAP były reprezentant kraju Tomasz Wałdoch. Przyznał, że liczył na coś więcej ze strony biało-czerwonych w mistrzostwach Europy. "Trzeba dalej ciężko pracować i budować zespół" - dodał.

Podkreślił, że był miło zaskoczony grą biało-czerwonych w sparingach z Ukrainą (3:1) i Turcją (2:1) przed ME.

"Niezależnie od tego, że zostały wygrane, ale chodziło o poziom gry, który napawał optymizmem. Grupa była bardzo ciężka i wszyscy zdawali sobie sprawę, że awansować do kolejnej rundy będzie szalenie trudno, a najistotniejszym będzie prawdopodobnie mecz z Austrią. I tak się też stało" – zauważył.

Polacy zaczęli udział w ME od porażki z Holendrami 1:2, potem przegrali z Austriakami 1:3, a we wtorek – nie mając już szans na awans – zremisowali z Francuzami 1:1.

"Mecz z Holandią potwierdził trochę oczekiwania, wszystko wskazywało na to, że z Austrią zobaczymy kolejny progres. Jednak ciśnienie było po prostu zbyt wysokie. Rywale może nie postawili najwyższych warunków, ale mimo wszystko wygrali zasłużenie. To, co pokazała polska drużyna nie wystarczyło, by powalczyć o wyjście z grupy" - dodał były obrońca Górnika Zabrze, VfL Bochum i Schalke 04 Gelsenkirchen.

W jego opinii spotkanie z Francuzami stanowiło zamknięcie pewnego etapu.

"Oglądałem mecz w koszulce reprezentacyjnej, w której kiedyś grałem. Rodzina też się ubrała w barwy narodowe. Jesteśmy zżyci z kadrą. Człowiek zawsze czuje optymizm, myśli pozytywnie, a wyszło jak... zwykle. Nie chciałbym mówić, że rozegraliśmy "mecz otwarcia, o wszystko i o honor", ale tak się stało. Liczyłem na coś więcej, ale chyba polskiego zespołu na obecną chwilę na to "więcej" nie stać. Trzeba dalej ciężko pracować, dalej budować reprezentację, żeby w kolejnych eliminacjach - tym razem do mistrzostw świata - pokazać się z lepszej strony" – powiedział mieszkający w Niemczech Wałdoch.

Zaznaczył, że Francuzi we wtorkowym spotkaniu wypracowali sobie wiele groźnych sytuacji.

"Można było mieć przeświadczenie, że prędzej czy później gol dla nich padnie. Tak się stało i nic nie wskazywało, że uda się zremisować. Udało się, cieszmy się z punktu, choć gra nie napawa jakimś huraoptymizmem" – dodał 74-krotny reprezentant kraju.

W jego opinii najlepszym graczem polskiej drużyny we wtorek był bramkarz Łukasz Skorupski, a w przekroju całego turnieju Nicola Zalewski.

"Nie boi się, gra do przodu, czuje piłkę, ma dobre tempo. Oczywiście, będzie jeszcze tracił piłkę, ale powinien grać i dalej się rozwijać" – ocenił pomocnika Romy.

Nie ukrywał, że wygranie grupy przez Austriaków jest niespodzianką.

"Oni mogą złapać wiatr w żagle, dostać pozytywnego "kopa" i zrobić furorę w Niemczech. Nikt chyba na nich nie stawiał. Znam niemieckiego selekcjonera Austrii Ralfa Rangnicka. Kiedyś w Schalke 04 był moim trenerem, wiem jak pracuje, jakie ma ambicje. Zrezygnował z propozycji objęcia Bayernu Monachium, bo chciał zrobić wynik z kadrą, a to coś znaczy" – zwrócił uwagę,

Jak przyznał, mieszkając od lat w Niemczech interesuje się grą reprezentacji tego kraju.

"Zależy mi, by zaszli jak najdalej. Zwykle się mówi, że Niemcy się rozkręcają w turniejach, więc może ich gra rzeczywiście "zatrybi". Na razie wypadli nierówno. Sam jestem ciekaw, co pokażą po wyjściu z grupy. Grają u siebie, są jednym z kandydatów do mistrzostwa, ale jest kilka innych ciekawych zespołów, mających wysokie aspiracje. Całą sztuką jest utrzymanie odpowiedniego poziomu przez całe mistrzostwa. Chciałbym, żeby wygrali, ale pewny nie jestem" – ocenił.

Podkreślił, że zawsze trzyma kciuki za polską drużynę.

"I tak samo by było podczas meczu z Niemcami. Takiej sytuacji jednak nie będzie. Szkoda, że nasz zespół nie awansował, bo życzyłem sobie i polskim kibicom mieszkającym tu i tym, którzy przyjechali z kraju, aby zobaczyli kolejne spotkania drużyny narodowej. Niestety, tak się nie stało, takie są obecne realia" – zakończył wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992).

Autor: Piotr Girczys (PAP)

pp/