Brytyjskie media krytyczne wobec swojej reprezentacji: Euro 2024 pozostaje dla Anglii bolesnym, męczącym zmaganiem

2024-06-26 09:30 aktualizacja: 2024-06-26, 09:50
Harry Kane. Fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
Harry Kane. Fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
Kolejny rozczarowujący mecz na Euro 2024 w wykonaniu reprezentacji Anglii, po którym trudno się dziwić gwizdom z trybun i ciężko dostrzec szanse na wygranie turnieju – oceniają brytyjskie media po bezbramkowym remisie ze Słowenią w czwartek w Kolonii.

Pomimo remisu Anglia zajęła pierwsze miejsce w grupie C, a dzięki wynikom w innych grupach, w fazie pucharowej trafia do teoretycznie łatwiejszej połowy drabinki, w której uniknie Niemiec, Francji, Hiszpanii i Portugalii. Ale, jak zaznaczają brytyjskie media, przy takiej grze, jaką znowu zaprezentowała drużyna Garetha Southgate’a, myślenie o finale nie ma uzasadnienia.

The Evening Standard ocenia, że to, iż tastępiona, niepewna, źle dopasowana Anglia wchodzi do fazy pucharowej mistrzostw Europy nie tylko jako zwycięzca grupy, ale z drogą do Berlina oczyszczoną z najcięższych przeszkód” jest „jedną z największych niesprawiedliwości naszych czasów”, bo w dniu, w którym otworzyła się jej łagodna droga do finału, wiara w to, że może tam dotrzeć, sięgnęła nowego dna.

„Po rozczarowującym zwycięstwie nad Serbią i fatalnym remisie z Duńczykami, Anglia przybyła do tego miasta wielkich katedr, potrzebując czegoś więcej niż punktów, a nawet najwierniejsi wyznawcy "Kościoła Garetha" zaczęli tracić wiarę. Oceniając po kilku pustych kubkach po piwie rzuconych w stronę selekcjonera po końcowym gwizdku, przerzedzona kongregacja będzie jeszcze wątlejsza” – pisze.

„The Times” ocenia, że Euro 2024 pozostaje dla Anglii bolesnym, męczącym zmaganiem, bo choć wygrała grupę C, co pozwolił jej uniknąć Niemiec w drugiej rundzie, turniej wciąż czeka z zakłopotaniem, aż drużyna Garetha Southgate’a dołączy do niego i cokolwiek zaprezentuje.

Gareth Southgate wyglądał na człowieka, który próbuje absolutnie wszystkiego. Conor Gallagher w środku pola w pierwszej połowie, Kobbie Mainoo w drugiej. Zdjął ruchliwego Bukayo Sakę, wprowadził spacerującego Cole'a Palmera. Jakiś dzieciak o nazwisku Trent Alexander-Arnold na prawej obronie. I wreszcie, na lewym skrzydle, prawdziwy skrzydłowy - Anthony Gordon zastępujący Phila Fodena w doliczonym czasie gry. Wszystko to zakończyło się wielkim zerem” – dodaje.

The Sunpodkreśla, że manager Anglii ma do dyspozycji najlepszych piłkarzy Premier League, Bundesligi i La Ligi, a jednak Anglia nie potrafiła pokonać drużyny zajmującej 57. miejsce na świecie i choć awansowała do fazy pucharowej, jej gra powoduje frustrację całego kraju.

W tej chwili szef Trzech Lwów jest odwrotnym alchemikiem, który zamienia złoto w metal nieszlachetny. (…) Myśleliśmy, że nie może być jeszcze gorzej niż remis 1:1 z Danią w zeszły czwartek, ale to był kolejny występ, który sprawił, że wyrywałeś sobie włosy z głowy i rzucałeś przekleństwami w stronę telewizora. Jak drużyna, która ma w składzie Harry'ego Kane'a, Jude'a Bellinghama i Phila Fodena może być tak słaba?” – pyta „The Sun”, zauważając, że pomimo dominacji w posiadaniu piłki, Anglia w zasadzie nie miała okazji do strzelenia bramki.

„Daily Telegraph” nawiązując do słów Southgate’a, że chce, by ta reprezentacja Anglii była bardziej kochana, pyta jak można kochać coś takiego, co zaprezentowała ona w meczu przeciw Słowenii. Zwraca uwagę, że mimo wygranej grupy, dotychczasowy występ na turnieju stawia więcej pytań niż udziela odpowiedzi.

„Z pewnością byli znacznie lepsi w drugiej połowie, ale ile szans tak naprawdę stworzyli? Rzadko kiedy wygranie grupy prowadzi do takiego poczucia płaskości. Pustki. Kobbie Mainoo i Cole Palmer, którzy weszli z ławki, zrobili różnicę i powinni rozpocząć następny mecz, ale spadek formy Jude'a Bellinghama po meczu otwarcia z Serbią musi martwić. To, jak najlepiej go wkomponować, staje się coraz bardziej palącą sprawą” – zauważa.

Jak dodaje, przeciwnikiem Anglii w drugiej rundzie będzie prawdopodobnie Holandia, która też rozczarowała, przegrywając z Austrią, zatem w ich weekendowym starciu pytanie brzmieć będzie, kto rozczaruje mniej.

The Guardianpisze, że po słabych meczach przeciwko Serbii i Danii Anglia potrzebowała występu, który ożywiłby jej kibiców w Niemczech i kibice faktycznie byli niezwykle pomocni, zwłaszcza w drugiej połowie. „W ich wysiłkach było coś lekko heroicznego. Stawali się coraz głośniejsi, ponieważ wierzyli, że padnie gol. A jeśli nie wierzyli, to i tak śpiewali, chwilami się w tym zatracając. Nazwijmy to ślepą wiarą. (…) Dali z siebie wszystko. Teraz odwrócili się, ponieważ czuli, że Gareth Southgate i piłkarze tego nie zrobili. Szczególnie Southgate. Pozostaje on piorunochronem na wszystko. Kiedy menedżer Anglii wyszedł na boisko, aby podziękować tym, którzy zostali, usłyszał głośne okrzyki i rzucono w niego kubkami. To było straszliwe dno dla niego” – ocenia.

W następnym meczu Anglia zagra w niedzielę w Gelsenkirchen przeciwko Holandii lub drużynie z trzeciego miejsca w grupie E.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

pp/