Wałęsa: Putin strzela rakietami, a my powinniśmy strzelać propagandą

2024-10-18 10:23 aktualizacja: 2024-10-18, 17:18
Lech Wałęsa. Fot. PAP/Andrzej Jackowski
Lech Wałęsa. Fot. PAP/Andrzej Jackowski
Putin strzela rakietami, a my powinniśmy strzelać propagandą – oświadczył b. prezydent Lech Wałęsa w trakcie wystąpienia na Europejskim Forum Nowych Idei (EFNI) w Sopocie. Podkreślił, że współczesna wojna to nie tylko starcie militarne, ale także walka o serca i umysły społeczeństw.

Kluczowym wątkiem wystąpienia b. prezydenta była wojna w Ukrainie i globalne konsekwencje agresji rosyjskiej.

Wałęsa zdefiniował problem kończących się według niego starych koncepcji siłowych, jakie reprezentują Rosja i Chiny, oraz nowej, demokratycznej drogi budowanej w Unii Europejskiej i NATO. „My, Zachód, budujemy na wolności, demokracji i współpracy, ale Rosja i Chiny wciąż tkwią w starym systemie powiększania swoich terytoriów siłą. Na Ukrainie widzimy końcówkę tej starej koncepcji” – powiedział.

„Solidarność dała światu przykład, jak walczyć i zwyciężać metodami pokojowymi. Zwyciężyliśmy, bo nasze metody walki pasowały do nowoczesnego świata. Rosja i Chiny wciąż stosują starą koncepcję siły – czołgi, rakiety, strach. Ale to przestarzała droga” – powiedział.

Wałęsa podkreślił, że dzisiejszy konflikt z Rosją wymaga innej strategii niż bezpośrednie działania militarne. „Putin strzela rakietami, a my powinniśmy strzelać propagandą” – stwierdził, proponując metodę informacyjnego nacisku na rosyjskie społeczeństwo.

Zasugerował tworzenie spisów zabitych rosyjskich żołnierzy i publikowanie tych informacji w lokalnych mediach, aby uświadamiać Rosjanom prawdziwe koszty wojny. „Pokazujmy im, kto zginął. Syn sąsiadki z góry, twój kolega, z którym chodziłeś na piwo – on już nie żyje. Czy ty chcesz być następny?” – mówił.

Wałęsa podkreślił, że współczesna wojna to nie tylko starcie militarne, ale także walka o serca i umysły społeczeństw. „Musimy pokazać Rosjanom, że nie chcemy ich zabić, chcemy im pomóc zmienić system, żeby mogli żyć szczęśliwie i bezpiecznie. To system jest problemem, nie my” – stwierdził były prezydent.

Wyraził także obawę, że jeśli nie dojdzie do gruntownej zmiany w Rosji, to po chwilowej stabilizacji konflikt może wybuchnąć na nowo. „Boję się, że Ukraina zostanie zmuszona do zawarcia pokoju, który nie rozwiąże problemu. Rosja za 15 lat się podniesie i znów będziemy mieli wojnę. Dlatego musimy działać teraz, inaczej nasze wnuki będą musiały walczyć” – ostrzegł.

Wspominając swoją działalność w latach 90., Wałęsa mówił, że próbował doprowadzić do osłabienia Rosji poprzez wspieranie ruchów niepodległościowych m.in. w Czeczenii. „Chciałem rozerwać Rosję, ale Amerykanie mnie powstrzymali. Madeleine Albright przyjechała do mnie i powiedziała: 'Panie prezydencie, ani kroku dalej, bo świat wyleci w powietrze'. Miała rację. To mnie zahamowało” – wspominał Wałęsa, mówiąc o potencjalnym niebezpieczeństwie związanym z niekontrolowaną dezintegracją Rosji, która posiada broń nuklearną.

W kontekście polskiej polityki, b. prezydent uznał, że demokracja w obecnym kształcie wymaga reform. „Świat przestał wierzyć w demokrację. Widzimy, jak tworzą się mafie, jak niesprawiedliwie rządzi się krajem. Musimy poprawić demokrację, żeby ludzie znów w nią uwierzyli” – powiedział Wałęsa, wskazując m.in. na potrzebę ograniczenia kadencyjności władzy i wprowadzenia przejrzystości finansowania kampanii wyborczych.

Wałęsa zakończył wystąpienie, odnosząc się do współczesnych wyzwań politycznych w Polsce, podkreślając, że krajowi liderzy, tacy jak premier Donald Tusk, zasługują na wsparcie społeczeństwa. „Mamy szczęście, że mamy takich ludzi jak Tusk, którzy próbują coś zrobić w tych trudnych warunkach. Ale zawsze, kiedy mamy wielkich liderów, to ich zagryzamy” – stwierdził były prezydent.(PAP)

dsk/ mok/