Koalicja Obywatelska skierowała do marszałka Sejmu trzy projekty uchwał ws. powołania sejmowych komisji śledczych: ws. tzw. afery wizowej, Pegasusa i tzw. wyborów kopertowych z 2020 r. Projekty pojawiły się na stronach sejmowych; otrzymały numery druków i zostały skierowane do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia powiedział, że chcieliby powołać trzy komisje śledcze jednocześnie, a pierwsze czytanie projektów uchwał ws. komisji miało by się odbyć we wtorek.
"Bycie członkiem komisji śledczej, jeżeli ktoś zapoznaje się z dokumentami, gromadzi je, czyta i analizuje, to jest niesamowicie ciężka praca, zabierająca bardzo dużo czasu. Z dużym zdziwieniem przyjmuję propozycję powołania na raz trzech komisji śledczych, dlatego że komisja śledcza jest takim ciałem, które ma dać wiedzę, obraz danej sytuacji, społeczeństwu. Dość trudno mi wyobrazić sobie jednocześnie procedowanie trzech różnych ogromnych tematów w tych komisjach" - powiedziała PAP Wassermann.
"Myślę, że ze strony pracowników Sejmu pewnie większych problemów nie będzie, Sejm jest dobrze przygotowany, pracuje bardzo sprawnie" - dodała.
Odnosząc się do wypowiedzi marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który mówił na czwartkowej konferencji prasowej o tym, że zapewne praca komisji śledczych nie będzie trwała zbyt długo, powiedziała: "Myślę, że pan marszałek nie wie, o czym mówi".
Wskazała, że by móc zrobić plan pracy komisji "najpierw trzeba ściągnąć dokumentację znajdującą się w odpowiednich instytucjach". "Po zapoznaniu się z nią można zrobić plan pracy, czy plan świadków, a potem trzeba ich przesłuchać. Jeżeli ktoś chce z pracy komisji śledczej zrobić polityczną zabawę, to wtedy być może nie potrzebuje żadnych dokumentów, ani znajomości przepisów" - powiedziała.
Zaznaczyła, że do pracy w komisji śledczej "potrzebna jest bardzo rozległa znajomość prawa". "Zdaję sobie sprawę z tego, że komisja śledcza posiada doradców, natomiast ci doradcy też potrzebują czas na przygotowanie posłów choćby z tej tematyki, którą będą się zajmowali" - zwróciła uwagę.
"Jestem prawnikiem, adwokatem, natomiast w zakres mojej komisji wchodziły takie dziedziny prawa, z którymi nigdy wcześniej nie miałam do czynienia np. prawo lotnicze. To wymagało ode mnie bardzo głębokiej analizy przepisów, zapoznania się z nimi, z komentarzami i z orzecznictwem" - powiedziała PAP posłanka PiS.
Dodała, że czuje "zniesmaczenie i grozę, jak słyszy wypowiedzi marszałka Sejmu, który zachęca Polaków do kupienia popcornu i dobrej zabawy przy oglądaniu posiedzenia Sejmu". "Jeżeli pan marszałek ma na myśli pracę komisji w taki sposób, jak to zaprezentował, czy jak zachęca do oglądania w przyszłym tygodniu, to być może rzeczywiście będzie to trwało krótko i będą do po prostu igrzyska. Nie popieram takiego modelu. Uważam, że zadanie, które podejmują posłowie - obojętnie, czy to jest komisja stała, czy śledcza - to jest bardzo poważne zadanie i należy do niego podchodzić z dużą powagą, zaopatrzonym w wiedzę, a na to jest potrzebny czas" - podkreśliła.
Wassermann przyznała, że praca w komisji śledczej to były dla niej "trzy lata, w pełnym tego słowa znaczeniu, wyłączone z normalnego życia i funkcjonowania". "Przez te trzy lata moją jedyną atrakcją było wyjście w niedzielę do kościoła i do sklepu spożywczego. Proszę mi wierzyć. Przeczytałam każdy dokument, który wpłynął do komisji śledczej, a wpłynęło ich dziesiątki tysięcy" - zaznaczyła.
Dodała, że nie wyobraża sobie przesłuchań przed komisją śledczą, które miałyby się odbywać ad hoc, przed kamerami, bez gruntownego przygotowania. (PAP)
Autor: Katarzyna Krzykowska
kno/