Losy brytyjskiej monarchii przyciągnęły przed mały ekran milionową rzeszę widzów. Mimo tej popularności nie zabrakło i krytycznych głosów. Szczególnie, gdy serial wkroczył w czas burzliwych wydarzeń i skandali na brytyjskim dworze. Przez dwa ostatnie sezony, te najbardziej kontrowersyjne, ciężar tytułowej korony poczuła Imelda Staunton, która w roli Elżbiety II zastąpiła Olivię Colman. Zapewne jednym z najbardziej delikatnych i trudnych momentów, zarówno dla aktorów, jak i produkcji, okazał się dzień 8 września 2022 roku, gdy świat obiegła wiadomość o śmierci królowej. Staunton pracowała wtedy na planie “The Crown”.
“Lesley Manville, która wciela się w postać księżniczki Małgorzaty i ja byłyśmy akurat w porze lunchu, gdy ktoś powiedział nam, że możemy usłyszeć bardzo przykrą wiadomość. Byłam zdezorientowana, dopiero później produkcja poinformowała o śmierci Elżbiety II. Zapytano mnie, czy chcę przerwać zdjęcia” - wspomniała w programie “The Graham Norton Show” 67-letnia aktorka. Mimo tych doniesień Staunton zdecydowała się kontynuować pracę. Jak wspomniała, czas na żałobę przyszedł po ostatnim klapsie, który tego dnia padł na planie serialu.
“Kontynuowaliśmy i zakończyliśmy ten dzień zdjęciowy. Traf chciał, że później w grafiku miałam zapisanych 10 wolnych dni, to było 10 dni żałoby. Pamiętam, że tamtego dnia wieczorem czułam duży żal, było mi bardzo przykro, bo Elżbieta II była obecna w naszym życiu przez tyle lat” - dodała.
Choć w dniu, w którym świat dowiedział się o śmierci Elżbiety II, praca na planie była kontynuowana, ostatecznie produkcja, w związku z żałobą i chęcią oddania szacunku monarchini, na kilka dni przerwała zdjęcia do ostatniego sezonu serialu. (PAP Life)
jos/