We wtorek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zajmie się sprawą ważności wyborów do PE

2024-09-02 10:45 aktualizacja: 2024-09-02, 12:09
Wybory do Parlamentu Europejskiego 2024, głosowanie w lokalu wyborczym, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/Tomasz Gzell
Wybory do Parlamentu Europejskiego 2024, głosowanie w lokalu wyborczym, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/Tomasz Gzell
We wtorek o godz. 12 Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego zajmie się sprawą ważności wyborów do Parlamentu Europejskiego, przeprowadzonych 9 czerwca br.

Zgodnie z przepisami, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyborów po rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez Państwową Komisję Wyborczą oraz opinii wydanych w wyniku rozpoznania protestów.

Rozstrzygnięcie SN w tej sprawie ma formę uchwały, która wydawana jest nie później niż w 90. dniu po dniu wyborów, na posiedzeniu jawnym z udziałem Prokuratora Generalnego i przewodniczącego PKW. W posiedzeniu jawnym mogą uczestniczyć przedstawiciele mediów, a także publiczność.

Zgodnie z przepisami protesty przeciwko ważności wyborów do PE można było wnosić do Sądu Najwyższego na piśmie w terminie siedmiu dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów przez PKW w Dzienniku Ustaw. Obwieszczenie PKW o wynikach tegorocznych wyborów posłów do Parlamentu Europejskiego ukazało się w Dzienniku Ustaw 10 czerwca po południu. Termin upłynął więc 17 czerwca i był to ostatni dzień, kiedy można było wnieść taki protest.

Informowano o kilkunastu protestach, które trafiły do SN. W początkach sierpnia przekazano, że SN rozpoznał łącznie 11 spośród tych protestów i uznał podniesione w nich zarzuty za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów do PE.

W sprawie - jak podał SN - wnoszący protesty oświadczyli, że oddali ważne głosy na tego samego kandydata w tej samej obwodowej komisji wyborczej, jednak w protokole tej komisji zawarto informację o braku głosów oddanych na tego kandydata. SN podał, że protokół z oględzin kart do głosowania potwierdził, że "doszło do uchybienia w zakresie liczenia głosów na wspomnianego kandydata" i dlatego protesty zostały uznane za zasadne. "Mając jednak na uwadze skalę powyższych uchybień - błąd dotyczył jedynie 13 głosów - SN uznał, że powyższe uchybienia nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów" - poinformowano.

Wcześniej we wtorek, o godz. 9.30 planowane jest posiedzenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w sprawie ważności wyborów uzupełniających do Senatu w okręgu nr 13.

Wybory uzupełniające do Senatu w okręgu obejmującym m.in. Włocławek oraz Ciechocinek odbyły się 21 lipca br. Były konieczne w związku ze zwolnieniem mandatu senatora przez Krzysztofa Kukuckiego, który został wybrany na prezydenta Włocławka. O mandat ubiegało się trzech kandydatów - Jarosław Chmielewski z PiS, Stanisław Pawlak z Lewicy oraz Tomasz Sikorowski z Konfederacji. Zwyciężył Pawlak, na którego zagłosowało 9888 osób (46,3 proc.), na Chmielewskiego 7621 (35,7 proc.), a na Sikorowskiego 3846 (18 proc.). Frekwencja wyniosła niecałe 8 procent. (PAP)

reb/ mok/