Prapremiera "Wesela", dramatu powstałego na kanwie wydarzeń wesela Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny, odbyła się 16 marca 1901 roku w Teatrze Miejskim w Krakowie, obecnie Teatrze im. Juliusza Słowackiego. W przypadającą w sobotę 123. rocznicę tamtego wydarzenia na krakowskiej scenie odbędzie się premiera sztuki w reżyserii Mai Kleczewskiej.
"Emocje, które ten dramat wzbudził w 1901 roku, wstrząs, dyskomfort - to było bardzo ważne przeżycie dla widowni, która do tego teatru przyszła, które szybko stało się przeżyciem społecznym. To jest jakaś niezwykła siła "Wesela" – pobudzanie emocji" – wskazał podczas spotkania z mediami Grzegorz Niziołek, dramaturg. Jak dodał, twórcy "wpuszczają do tego przedstawienia XX wiek, a nawet więcej". "To jest takie pytanie, co przez te 123 lata się wydarzyło. Jeżeli mamy traktować "Wesele" jako dramat narodowy, nie tylko my musimy się skonfrontować z "Weselem", ale ten dramat się musi skonfrontować z tym, co się wydarzyło; wojną, Holokaustem, tematem niepodległości, zmiany ustrojów. A i warto pamiętać, że "Wesele" przez cały ten wiek XX do dzisiaj towarzyszyło naszej historii" - dodał.
Na scenie wystąpi prawie cały zespół aktorski Teatru im. Juliusza Słowackiego oraz jego dyrektor. Do współpracy zaproszeni zostali także artyści gościnni, w tym aktor Narodowego Starego Teatru Juliusz Chrząstowski. Wcieli się on w rolę Gospodarza, tę samą postać kreował w "Weselu" Jana Klaty na narodowej scenie.
"Właśnie na tym polega fenomen tego tekstu, że "Wesele" z 2017 w reżyserii Jana Klaty a "Wesele", którego premiera za chwilę, to są dwa zupełnie inne przedstawienia, dwie zupełnie inne tezy, dwie zupełnie inne opowieści o Polsce i Polakach" - zaznaczył Chrząstowski.
""Wesele" Kleczewskiej powstaje w zupełnie innym kontekście sytuacji politycznej u nas i za granicą. W 2017 roku postać Wernyhory była postacią symboliczną, mówiliśmy o jakimś profecie z Ukrainy, a dzisiaj jest konkretny przekaz - rolę Wernyhory gra kobieta, Ukrainka, która śpiewa ukraińską pieśń matki opłakującej syna. Ten chocholi taniec, który chwyta nas wszystkich za gardło, jest chocholim tańcem pełnym strachu, lęku. W gruncie rzeczy pożoga wojny jest tak blisko, jak dawno nie była. W związku z tym chocholi taniec i ta polska niemożność staje się jeszcze bardziej dotkliwa" - podkreślił Juliusz Chrząstowski.
Zdaniem aktora tekst odpowiada współczesności, a "w tym, co zauważył Wyspiański, nie za wiele się zmieniło, jeśli chodzi o nas, o nasze przywary, cnoty, lęki".
Grająca Radczynię Lidia Bogaczówna podkreśliła, że podjęte przez Wyspiańskiego tematy, w tym kwestia konfliktu klasowego, pozostają aktualne. "Wreszcie musimy się rozliczyć z tej naszej historii podziałów, bo jest to nasz grzech narodowy i tkwi w nas" - powiedziała, dodając, że "Wesele", mimo wielu lat od premiery dramatu, "ciągle w nas jest". "To nie ma znaczenia, czy to jest Rycerz czy Wernyhora – tak ich nazwał Wyspiański. Ale każde pokolenie ma swojego Wernyhorę, swojego Rycerza" - zwróciła uwagę.
Jej zdaniem współczesna Radczyni uosabia konserwatystów. "Dla mnie konserwatysta to jest m.in. ten, który uważa, że ma wyłączność na patriotyzm, że ma wyłączność na Boga i jego Pan Jezus na pewno nie jest Żydem; to są ci, którzy nie tyle zmiany nie chcą, co sobie zmiany nie życzą" - powiedziała o swojej roli Lidia Bogaczówna.
Premiera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Mai Kleczewskiej odbędzie się 16 marca 2024 na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
Na tej samej scenie Maja Kleczewska wyreżyserowała "Dziady" Adama Mickiewicza. Premiera spektaklu odbyła się w listopadzie 2021 roku, w 120-lecie prapremiery "Dziadów" w inscenizacji Stanisława Wyspiańskiego.(PAP)
autorka: Julia Kalęba
ep/