Ostatni etap przygotowań obie polskie kadry przeprowadziły we Francji. Kobieca trenowała w Vittel, a męska w Nancy.
"Na zgrupowaniu towarzyszyły nam reprezentantki takich krajów, jak: Chiny, Kolumbia, Tajlandia, Maroko, Algieria, Norwegia, Serbia, Wietnam, Węgry, Tunezja, Turcja, Ekwador, Dominikana, Francja" - przekazał PAP Kamil Goiński, asystent głównego trenera Tomasza Dylaka.
Polki miały w planach po 3-4 jednostki sparingowe, by stopniowo schodzić z obciążeń i łapać świeżość oraz szybkość.
W międzynarodowym towarzystwie sparowali także polscy pięściarze. Wśród rywali Damiana Durkacza (71 kg) był m.in. Uzbek Asadkhuja Muydinkhujaev, aktualny mistrz świata (67 kg). Z kolei Mateusz Bereźnicki (92 kg) trenował np. z legendą olimpijskiego pięściarstwa, 35-letnim Kubańczykiem Julio Cesarem La Cruzem, złotym medalistą igrzysk w Rio de Janeiro i Tokio oraz pięciokrotnym mistrzem świata.
W olimpijskim turnieju Polskę reprezentować będzie pięcioro pięściarzy, poza Durkaczem i bereźnickim, kobiety: Julia Szeremeta (57 kg), Aneta Rygielska (66 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg).
W poniedziałek ekipa bokserska złożyła ślubowanie w Centrum Olimpijskim PKOl w Warszawie i niemal od razu udała się do Paryża. Losowanie walk zaplanowano na piątek, pierwsze pojedynki odbędą się dzień później.
"Realnie liczę na dwa medale, jeden żeński i jeden męski. Durkacz praktycznie jest w stanie wygrać z każdym przeciwnikiem na igrzyskach. Tylko fatalne losowanie wyeliminuje go z turnieju, tak jak to miało miejsce w Tokio. Wśród dziewczyn matematycznie największe szanse ma Rygielska. Nie skreślałbym jednak Wójcik. Jeżeli ona będzie przygotowana jak do Igrzysk Europejskich w Krakowie, to jest w stanie bez problemu sięgnąć nie tylko po medal, ale także być w finale. Wiele będzie zależało od jej psychiki" - analizował Demel.
Trzy lata temu w Tokio polski boks reprezentowali: Durkacz, a z kobiet Sandra Drabik, Karolina Koszewska i Wójcik.
"Liczymy, że igrzyska w Paryżu będą dla naszej dyscypliny trampoliną. Nam towarzyszy błędne koło. Jeżeli nie robimy wyniku w postaci medalu olimpijskiego, to mamy bardzo słabe dofinansowanie z ministerstwa sportu. Dlatego tak bardzo nam zależy, żeby spełnić oczekiwania i po 32 latach przywieźć medal" - dodał wiceprezes krajowej federacji, który nawiązał do brązu Wojciecha Bartnika z 1992 roku z Barcelony.
Demel poinformował, że na sport wyczynowy polski boks otrzymuje z budżetu 2,5 mln zł, a wzrost o 50 procent zapewniłby realizację wszystkich potrzeb.
"Nie sądzę, żeby boks, mimo wszystkich międzynarodowych perturbacji, został skreślony z programu olimpijskiego. Dla mnie idea organizowania takiej imprezy wówczas po prostu się rozsypuje. Nie można sportowców karać za to, że działacze nie są w stanie się porozumieć - podsumował Demel odnosząc się do sporu między MKOl a światową federacją pięściarską, która nie chce przeprowadzić zalecanych reform.(PAP)
Autor: Marek Skorupski
kgr/