Wiceszef MSZ: wejście Le Pen w Trójkąt Weimarski byłoby dla nas dość trudne

2024-07-01 11:16 aktualizacja: 2024-07-01, 11:41
Wiceszef MSZ Andrzej Szejna. Fot. PAP/Albert Zawada
Wiceszef MSZ Andrzej Szejna. Fot. PAP/Albert Zawada
Wejście w Trójkąt Weimarski Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen byłoby dla nas dość trudne - ocenił w poniedziałek wiceszef MSZ Andrzej Szejna, komentując wyniki wyborów we Francji. Nie da się współpracować z kimś, kto uznaje agresję Rosji za rzecz naturalną - podkreślił.

W Polskim Radiu 24 Szejna był pytany, czy prezydent Francji Emmanuel Macron popełnił błąd, zarządzając przedterminowe wybory parlamentarne. Oficjalne wyniki I tury potwierdzają zwycięstwo skrajnej prawicy - Zjednoczenie Narodowe wraz z sojusznikami uzyskało 33,2 proc. głosów, lewicowy Nowy Front Ludowy - 28 proc., centrowy obóz prezydenta Macrona - 20 proc., a prawicowi Republikanie - 6,6 proc.

"Wyniki tych wyborów potwierdzają, że ruchy populistyczne, nacjonalistyczne, a nawet niejednokrotnie faszystowskie w Europie zyskują na znaczeniu. To jest bardzo zły znak dla Europy, chociaż wybory do Parlamentu Europejskiego koniec końca skończyły się zwycięstwem demokratycznych ugrupowań" - odpowiedział Szejna, dodając, że ugrupowania te chcą silnej Europy w globalizującym się świecie.

"Mamy wynik, który jest zatrważający dla mnie jako dla demokraty, jako człowieka lewicy. Ponad 30 proc. osób głosuje na Zjednoczenie Narodowe pani (Marine) Le Pen i 29-latka (Jordana Bardelli), który jest wytworem tylko i wyłącznie marketingu politycznego" - dodał, przypominając, że szefowa tej partii deklarowała wyprowadzenie Francji z NATO, a także uznała prawo Rosji do aneksji Krymu i ataku na Ukrainę.

Wiceszef MSZ zaznaczył jednak, że w tej sprawie "szklanka może być do połowy pusta, ale też do połowa pełna". "Jednak 28 proc. uzyskał (...) szeroki front od socjaldemokratów, socjalistów, poprzez komunistów, zielonych i innych ugrupowań postępowych, więc gdyby ordynacja wyborcza była taka, jak w Polsce, to pani Le Pen skończyłaby jak Kaczyński, czyli w ławach opozycji" - zwrócił uwagę.

Dodał też, że "ostateczna bitwa" rozegra się 7 lipca podczas drugiej tury przedterminowych wyborów parlamentarnych.

"Myślę, że część Francuzów, która została w domach, tych mądrych, tych rozsądnych, tych postępowych, tych którzy chcą silnej Europy, którzy widzą, co się dzieje na świecie: konflikt na Bliskim Wschodzie, konflikt w Ukrainie i potrzeba wspólnej polityki bezpieczeństwa i zarówno energetycznego, jak i zbrojnego, o czym mówił zresztą ostatnio często Macron, oni nie zostaną w domach" - ocenił Szejna.

Uznał też, że nie jest przesadzona opinia, że wybory we Francji zdecydują o przyszłości Europy.

"To bardzo ważne również dla Polski między innymi ze względu na Trójkąt Weimarski, czyli Polskę, Francję, Niemcy" - dodał, zwracając uwagę, że obecny rząd restytuował ten instrument wpływania Polski na politykę europejską i międzynarodową. "Wejście teraz w ten Trójkąt Weimarski pani Le Pen byłoby dla nas dość trudne, chociaż oczywiście będziemy starać się współpracować z każdym, ale nie z każdym się da" - mówił.

"Nie da się współpracować z kimś, kto uznaje agresję Rosji za rzecz naturalną, więc dlatego o tym mówię i mimo że jestem wiceszefem dyplomacji i powinienem mówić dyplomatycznie, no to nie będzie łatwa sytuacja" - podsumował.

Prezydent Francji Emmanuel Macron podjął decyzję o rozpisaniu wyborów w rezultacie sukcesu skrajnej prawicy w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego - partia Marine Le Pen zdobyła w nich ponad 30 proc. głosów, a obóz prezydencki ponad 14 proc. (PAP)

pp/