Wojciech Szczęsny nie wystąpi w meczu "o honor". Co dalej z karierą w reprezentacji?

2024-06-24 07:19 aktualizacja: 2024-06-24, 16:52
Wojciech Szczęsny. Fot. PAP/Leszek Szymański
Wojciech Szczęsny. Fot. PAP/Leszek Szymański
Wojciech Szczęsny, jak zapowiedział trener Michał Probierz, nie wystąpi w meczu "o honor" z Francją na Euro 2024. To już czwarty w karierze tego bramkarza wielki turniej, który - z bardzo różnych powodów - zaczyna w pierwszym składzie, a kończy, dopingując kolegów z boku.

Porażki z Holandią w Hamburgu 1:2 oraz z Austrią w Berlinie 1:3 sprawiły, że polscy piłkarze - bez względu na wyniki ostatniej kolejki - zajmą czwarte miejsce w grupie D. 

W tej sytuacji Probierz, który chce już budować drużynę na jesienne mecze Ligi Narodów i eliminacje mistrzostw świata 2026, zamierza dać szansę we wtorek w Dortmundzie innemu golkiperowi niż Szczęsny. Do dyspozycji ma Łukasza Skorupskiego i Marcina Bułkę.

 
"Czy będzie zmiana w bramce? Tak. Od początku meczu z Francją" - zapowiedział selekcjoner po niedzielnym treningu kadry w Hanowerze. 

Syn Macieja, w przeszłości również bramkarza reprezentacji, po raz szósty wziął udział w wielkim turnieju. W trakcie aż czterech z nich - prędzej czy później - został zastąpiony przez rezerwowego golkipera.

Pierwszą wielką imprezą dla wychowanka warszawskiej Agrykoli były mistrzostwa Europy 2012 w Polsce i na Ukrainie. Przed tym turniejem bronił znakomicie, wygrany na początku czerwca 4:0 sprawdzian z Andorą był wówczas piątym kolejnym meczem, w który reprezentacja nie straciła gola.

"Bardzo fajnie, ale taki rekord nie będzie miał większego znaczenia, jeśli nie uda nam się zachować czystego konta w meczu z Grecją na inaugurację Euro 2012" - podkreślił wówczas Wojciech Szczęsny.

Na inaugurację turnieju (1:1) puścił bramkę po strzale Dimitrisa Salpingidisa, a co gorsza, w 69. minucie zobaczył czerwoną kartkę za faul w polu karnym. Do bramki wszedł za niego Przemysław Tytoń i obronił "jedenastkę".

"Ciężko mi znaleźć pozytywy po tym, jak zostałem usunięty z boiska. Odbieram to w ten sposób, że rozgrywając jeden z najważniejszych meczów w karierze, nie udało mi się go dokończyć, osłabiłem zespół i nie wystąpię z Rosją. Trudno, trzeba żyć dalej" - przyznał wówczas Szczęsny i dodał, że decyzja sędziego o czerwonej kartce była prawidłowa.

Musiał pauzować w starciu z Rosją (1:1), a ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda nie dał mu już szansy w ostatnim meczu grupowym – przegranym 0:1 z Czechami.

Cztery lata później znacznie lepiej rozpoczął mistrzostwa Europy we Francji. Nie dał się pokonać w wygranym 1:0 meczu z Irlandią Północną w Nicei, ale już w pierwszej połowie - jak się później okazało - nabawił się urazu uda, gdy zderzył się z napastnikiem rywali Kyle'em Laffertym.

W kolejnym spotkaniu zastąpił go Łukasz Fabiański, który spisywał się tak dobrze, że pozostał między słupkami aż do końca udanej przygody Polaków z turniejem, czyli do ćwierćfinału.

Szczęsny wciąż był jednak bardzo ważną postacią dla Adama Nawałki. Selekcjoner zaufał mu także przed pierwszym meczem mistrzostw świata 2018 z Senegalem (1:2). W Moskwie golkiper Juventusu nie spowodował rzutu karnego, nie doznał kontuzji, lecz znów pierwsze spotkanie okazało się dla niego pechowe.

W 60. minucie wybiegł daleko przed pole karne i nie zdołał powstrzymać Mbaye Nianga, który minął go i bez kłopotów trafił do pustej bramki.

Po meczu reprezentant Polski podkreślił jednak, że nie będzie bał się podobnych interwencji w przyszłości.

"Teraz można powiedzieć, że wyjście nie było konieczne, bo straciliśmy bramkę. Nie zdążyłem do piłki, ale mogę jedynie 'gdybać'. Gdybym został w bramce, miałbym sytuację sam na sam. Nie zrobiłem kariery grając na alibi. Jeśli taka sytuacja powtórzy się w meczu z Kolumbią, to się nie cofnę" – zadeklarował.

W rywalizacji z Kolumbią w Kazaniu Szczęsny nie popełnił większych błędów, ale nic to nie dało, ponieważ Polska przegrała 0:3 i pożegnała się z turniejem. W meczu o "honor" z Japonią (1:0) bronił już Fabiański.

Kolejna wielka impreza - przesunięte o rok (na 2021) z powodu pandemii mistrzostwa Europy - znów rozpoczęła się pechowo dla Szczęsnego.

W pierwszym spotkaniu biało-czerwoni przegrali w Sankt Petersburgu ze Słowacją 1:2, a polski bramkarz już w 18. minucie zaliczył... samobójcze trafienie.

Chwilę wcześniej na lewej stronie Robert Mak minął Bartosza Bereszyńskiego oraz Kamila Jóźwiaka, pobiegł w kierunki bramki i oddał strzał w tzw. krótki róg. Piłka odbiła się od słupka, następnie pleców Szczęsnego i wpadła do bramki. Oficjalnie gol został zaliczony jako samobójczy.

W drugim meczu - z Hiszpanią w Sewilli (1:1) - Szczęsny zrehabilitował się, popisując się kilkoma znakomitymi interwencjami. Gospodarze nie zdołali pokonać go nawet z rzutu karnego - Gerard Moreno trafił w słupek, a dobitka Alvaro Moraty była nieudana.

Wprawdzie na koniec biało-czerwoni ulegli Szwecji 2:3 i pożegnali się z imprezą, ale Szczęsny mógł być zadowolony ze swoich występów. Również dlatego, że po raz pierwszy w karierze zagrał we wszystkich meczach reprezentacji w turnieju.

Po raz drugi - i prawdopodobnie ostatni - taka sytuacja miała miejsce w mistrzostwach świata 2022 w Katarze. 

Piłkarz przyleciał na mundial w świetnej dyspozycji, po bardzo udanych występach w Juventusie Turyn. W turnieju imponował spokojem, opanowaniem, a gdy trzeba było, fruwał w bramce jak natchniony.

Obronił dwa rzuty karne - w fazie grupowej z Arabią Saudyjską (2:0) i Argentyną (0:2). W tym drugim przypadku nie dał się pokonać słynnemu Lionelowi Messiemu. Powtórzył osiągnięcie Jana Tomaszewskiego z MŚ 1974, który też obronił dwie "jedenastki".

Szczęsny wystąpił łącznie w czterech meczach, a biało-czerwoni odpadli po porażce 1:3 z Francją w 1/8 finału.

Wszystko wskazuje na to, że potyczka z Austrią w Berlinie na Euro 2024 - jeśli sprawdzą się zapowiedzi Probierza o zmianie bramkarza na Francję - była ostatnim meczem w wielkim turnieju 34-letniego bramkarza.

Już po marcowym finale barażowym z Walią w Cardiff, gdy okazał się bohaterem serii "jedenastek" (5-4, po 90 minutach i dogrywce było 0:0), zasugerował, że trudno będzie go namówić, by po Euro pozostał w drużynie narodowej.

Na razie jednak Probierz twierdzi, że nie ma informacji od samego zainteresowanego na temat ewentualnego końca kariery w reprezentacji. 

"Wojtek nie odchodzi, bo nie ma konkretnej deklaracji z jego strony. Na razie to są fakty medialne. Jest w kadrze, cały czas z nami. Trzeba to uszanować i dopiero później podjąć rozmowy" - dodał.

Do tej pory Szczęsny rozegrał 84 spotkania w drużynie narodowej, w 30 zachował czyste konto.

Z Hanoweru - Maciej Białek (PAP)

kgr/