Zwłoki mężczyzny z raną postrzałową głowy znaleziono w piątek, 19 lipca br. rano obok boiska lokalnego klubu sportowego. Pierwsze wnioski z oględzin – przeprowadzonych z udziałem biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz balistyki – wskazały, że mężczyzna popełnił samobójstwo. Śledczy na miejscu zabezpieczyli broń.
„W toku śledztwa prokurator uzyskał opinię biegłego z zakresu badań genetycznych dotyczącą porównania profilu próbki DNA, która została pobrana ze zwłok, z profilem DNA poszukiwanego Jacka J. Na podstawie tej opinii ustalono, że zwłoki mężczyzny ujawnione (...) w miejscowości Dąbrowa Zielona są zwłokami Jacka J.” – powiedział rzecznik częstochowskiej prokuratury prok. Tomasz Ozimek.
Wcześniej na tożsamość zwłok wskazywał wzrost, waga, a także znamię na ciele. Nie potwierdziła jej jednak podczas oględzin siostra Jacka Jaworka.
Według wstępnych wyników sekcji zwłok do śmierci mężczyzny doprowadził jeden strzał z broni palnej w głowę. Na jego ciele nie znaleziono ani innych obrażeń, które mogły doprowadzić do śmierci, ani śladów walki.
Od poniedziałku prowadzone jest śledztwo dotyczące doprowadzenia Jacka Jaworka do targnięcia się na własne życie lub udzielenia mu pomocy. Grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy przede wszystkim chcą ustalić, czy do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Dotychczas nie znaleźli na to dowodów.
Rzecznik częstochowskiej prokuratury poinformował, że od dnia ujawnienia zwłok podejmowano czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, a w szczególności ewentualnego udziału w nim osób trzecich. W sprawie przesłuchano szereg świadków oraz zabezpieczono zapisy monitoringów. "Z uwagi na podejrzenie, że mogą to być zwłoki poszukiwanego Jacka J. dokonano przeszukania pomieszczeń i pojazdów, należących do jego rodziny, znajomych i innych osób” – mówił.
Dodał, że wszczęte zostanie odrębne śledztwo, w ramach którego prokuratorzy sprawdzą, czy ktoś ukrywał lub w inny sposób pomagał Jackowi Jaworkowi, a tym samym utrudniał prowadzone przeciw niemu śledztwo. Grozi za to kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Zwłoki Jacka Jaworka znaleziono około kilometra od cmentarza, na którym pochowano ofiary zbrodni sprzed ponad trzech lat, a także około pięciu kilometrów od miejscowości, w której jej dokonano.
Według ustaleń śledczych Jacek Jaworek w nocy 10 lipca 2021 r. w Borowcach zastrzelił swojego brata, bratową oraz 17-letniego bratanka. Przeżył jedynie 13-letni wówczas syn małżeństwa, który ukrył się, a następnie uciekł z rodzinnego domu, w którym doszło do potrójnego zabójstwa.
Jacek Jaworek kilka miesięcy wcześniej zamieszkał z rodziną po tym, jak opuścił zakład karny, w którym odbywał kilkumiesięczną karę zastępczą z powodu niepłacenia alimentów.
Małżonkowie zgłosili mundurowym, że Jacek Jaworek kieruje wobec nich groźby. W zawiadomieniu nie było jednak mowy o tym, że posiada lub może posiadać broń palną. Rodzinny spór miał dotyczyć kwestii związanych z podziałem majątku.
Po zbrodni ślad po Jacku Jaworku zaginął. Mimo blokad dróg i szeroko zakrojonych poszukiwań terenowych z użyciem śmigłowców, dronów oraz psów tropiących, mężczyzny nie udało się zatrzymać. Śledczy podejrzewają, że mógł ukrywać się poza granicami Polski. Został wpisany na listę najbardziej poszukiwanych przestępców w Unii Europejskiej.
Śledztwo w sprawie potrójnego zabójstwa po niemal dwóch latach zostało zawieszone. Wówczas zakończono zbieranie materiału dowodowego. Kontynuowane były natomiast poszukiwania. Prok. Tomasz Ozimek poinformował, że teraz śledztwo zostanie wznowione w celu wydania decyzji dotyczącej Jacka Jaworka.(PAP)
pp/