Wybory parlamentarne w Chorwacji. Ekspert: po wyborach kraj może się mierzyć z kryzysem konstytucyjnym

2024-04-16 10:51 aktualizacja: 2024-04-16, 15:00
Prezydent Chorwacji Zoran Milanović, fot. PAP/EPA/ADAM GRAY
Prezydent Chorwacji Zoran Milanović, fot. PAP/EPA/ADAM GRAY
Po środowych wyborach parlamentarnych Chorwacja może mierzyć się z kryzysem konstytucyjnym i niestabilnością polityczną w związku ze startem w wyborach prezydenta Zorana Milanovicia - ocenił w rozmowie z PAP Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy.

"Scena polityczna Chorwacja jest zdominowana przez centroprawicową Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ), która rządzi krajem z przerwami od ponad 30 lat oraz centrolewicową Socjaldemokratyczną Partię Chorwacji (SDP), spadkobierczynię chorwackich komunistów z czasów Jugosławii" - zauważa rozmówca PAP.

"Poza tym w walce wyborczej liczą się lewicowo-miejskie ugrupowanie Możemy! oraz narodowo-konserwatywne Ruch Ojczyźniany i Most, które wszystkie mają od 8 do 10 proc. poparcia. Razem z partiami mniejszości to te bloki stworzą przyszły parlament, z pierwszym miejscem dla HDZ" - przewiduje Bielamowicz.

Pytany, jak wybory mogą wpłynąć na sytuację wewnętrzną Chorwacji, analityk odpowiada, że "decyzja prezydenta Milanovicia o starcie w wyborach może doprowadzić w kraju do poważnego kryzysu konstytucyjnego". "Sprzeciwił się mu Trybunał Konstytucyjny Chorwacji twierdząc, że urzędujący prezydent nie może startować w wyborach parlamentarnych i ubiegać się o stanowisko premiera. Milanović decyzję zignorował" - przypomina ekspert.

Zaznacza jednak, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wygrana obecnej głównej siły parlamentarnej. "HDZ zdobędzie najwięcej głosów, ale nie ma sygnałów na temat tego, z kim będą próbować utworzyć koalicję rządzącą. Najchętniej partia odtworzyłaby scenariusz obecny, w którym to rządzi z partiami mniejszości, jednak jeśli wynik będzie słabszy, mandaty te mogą nie wystarczyć" - zauważa Bielamowicz.

"Wtedy obecny premier będzie musiał sięgnąć po ugrupowanie zdecydowanie bardziej na prawo - Most lub Ruch Ojczyźniany" - dodaje, podkreślając, że HDZ mimo wygranej może napotkać trudności z utworzeniem rządu, co doprowadziłoby do niepewności i niestabilności politycznej w Chorwacji.

Ekspert przedstawia trzy scenariusze powyborcze. W pierwszym Chorwacja kontynuowałaby obecny kurs, co oznacza "znajdowanie się w europejskim mainstreamie, pomoc dla Ukrainy, poparcie dla integracji europejskiej".

Druga możliwość zakłada "współrządzenie z partią na prawo od HDZ, czyli eurosceptyczną prawicę". "Tutaj może mniej zmieniłoby się podejście do polityki zagranicznej czy bezpieczeństwa, ale wywołałoby wiele sporów i niestabilności w polityce wewnętrznej" - twierdzi Bielamowicz.

"Wygrana lewicy z kolei wysunęłaby na pierwszy plan antyukraińskie i prorosyjskie wypowiedzi Milanovicia, dzięki którym próbował w kampanii zdobyć elektorat antyzachodni" - mówi rozmówca PAP.

"Z drugiej strony jednak sama SDP na pewno nie jest prorosyjska, wspiera też kurs proeuropejski. Popierała wstąpienie do strefy Schengen czy strefy euro, ale wczytując się w program partii można zauważyć, że są nieco mniej proeuropejscy niż HDZ. Na pewno jednak nie jest to ta lewica, która rozwija związki z Rosją" - podkreśla ekspert, zwracając uwagę na niespójność wypowiedzi nieformalnego lidera socjaldemokratów i program partii.

"Wyniki wyborów nie wpłyną raczej na europejski balans sił pomiędzy eurosceptykami i euroentuzjastami oraz siłami anty- i proukraińskimi. W Chorwacji głosy antyunijne czy antyukraińskie są marginalne. Chociaż sam Milanović wypowiadał się przeciwko pomocy militarnej udzielanej Ukrainie, to za mało, by zmienić kurs nawet w przypadku wygranej SDP" - komentuje analityk Instytutu Nowej Europy.

"Kluczowa dla wyników wyborów będzie frekwencja. Gdy będzie wysoka, najprawdopodobniej będzie sprzyjać centrolewicy pod przewodnictwem SDP" - podsumowuje Bielamowicz.

 

Jakub Bawołek (PAP)

 

jbw/ ap/