"Grupy przestępcze, które działały wspólnie z zagranicznymi siłami wrogimi naszym interesom narodowym, zaatakowały nasze państwo przy użyciu dziesiątków milionów euro, kłamstw i propagandy" – oświadczyła Sandu w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy trwało liczenie głosów w wyborach prezydenckich i referendum konstytucyjnym.
Sandu, ubiegająca się o reelekcję, zdobyła 38 proc. głosów po zliczeniu wyników z 91 proc. komisji wyborczych. W częściowych wynikach referendum przewagę zyskały odpowiedzi na "nie" (53,5 proc.), a eksperci oceniali, że "tylko cud, czyli głosy diaspory" może jeszcze zmienić ten wynik.
"Mamy dowody na to, że te grupy kryminalne zamierzały kupić 300 tys. głosów w ramach oszustwa na bezprecedensową skalę. Ich celem było podważenie procesu demokratycznego, szerzenie strachu i paniki w społeczeństwie" – powiedziała prezydentka Mołdawii.
"Nie przestaniemy bronić demokracji i wolności. Czekamy na wyniki końcowe i odpowiemy twardymi decyzjami" – zapowiedziała.
Według mołdawskich władz grupa przestępcza zorganizowana przez zbiegłego oligarchę Ilana Sora zorganizowała sieć finansowania przekupstw wyborczych. Ludziom płacono za głosowanie przeciwko Sandu i eurointegracji.
Równocześnie z wyborami prezydenckimi w Mołdawii przeprowadzono w niedzielę referendum, dotyczące wpisania eurointegracji do konstytucji.
Z Kiszyniowa Justyna Prus (PAP)
just/san/kgr/