Wybory w Mołdawii. Prezydent Sandu: mamy dowody, że próbowano kupić 300 tys. głosów

2024-10-21 01:12 aktualizacja: 2024-10-21, 10:27
Maia Sandu. Fot. PAP/EPA/DUMITRU DORU
Maia Sandu. Fot. PAP/EPA/DUMITRU DORU
Mołdawia doświadczyła bezprecedensowego zamachu na wolność i demokrację, zarówno dzisiaj, jak i w ostatnich miesiącach – oświadczyła w nocy z niedzieli na poniedziałek prezydent Maia Sandu, odnosząc się do ingerencji w wybory i referendum ze strony sił prorosyjskich.

"Grupy przestępcze, które działały wspólnie z zagranicznymi siłami wrogimi naszym interesom narodowym, zaatakowały nasze państwo przy użyciu dziesiątków milionów euro, kłamstw i propagandy" – oświadczyła Sandu w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy trwało liczenie głosów w wyborach prezydenckich i referendum konstytucyjnym.

Sandu, ubiegająca się o reelekcję, zdobyła 38 proc. głosów po zliczeniu wyników z 91 proc. komisji wyborczych. W częściowych wynikach referendum przewagę zyskały odpowiedzi na "nie" (53,5 proc.), a eksperci oceniali, że "tylko cud, czyli głosy diaspory" może jeszcze zmienić ten wynik.

"Mamy dowody na to, że te grupy kryminalne zamierzały kupić 300 tys. głosów w ramach oszustwa na bezprecedensową skalę. Ich celem było podważenie procesu demokratycznego, szerzenie strachu i paniki w społeczeństwie" – powiedziała prezydentka Mołdawii.

"Nie przestaniemy bronić demokracji i wolności. Czekamy na wyniki końcowe i odpowiemy twardymi decyzjami" – zapowiedziała.

Według mołdawskich władz grupa przestępcza zorganizowana przez zbiegłego oligarchę Ilana Sora zorganizowała sieć finansowania przekupstw wyborczych. Ludziom płacono za głosowanie przeciwko Sandu i eurointegracji.

Równocześnie z wyborami prezydenckimi w Mołdawii przeprowadzono w niedzielę referendum, dotyczące wpisania eurointegracji do konstytucji.

Z Kiszyniowa Justyna Prus (PAP)

just/san/kgr/