Od kilku dni krąży w sieciach społecznościowych film, na którym widać, jak grupa młodych Marokańczyków napada i okrada turystę w biały dzień na jednej z centralnych ulic katalońskiej stolicy.
Wcześniej w jednej z restauracji w dzielnicy Born tzw. menas usiłowali wyrwać dwóm francuskim turystkom torebki, ale powstrzymali ich inni turyści. Jednak napastnicy powrócili w grupie kilkunastu osób, aby się zemścić; doszło do bójki, podczas której jeden z Marokańczyków użył noża - relacjonuje we wtorek dziennik "La Razon". Turysta z Francji został ranny i trafił do szpitala.
Według barcelońskiej straży miejskiej, na którą powołał się "La Razon", aż 80 proc. przestępstw popełniają w mieście cudzoziemcy pochodzący z Maroka i Algierii. Wśród nich są tzw. menas, którzy po osiągnięciu pełnoletności przestają być pod opieką urzędników administracji.
Strażnicy miejscy twierdzą, że młodociani przestępcy uaktywniają się w Barcelonie zwłaszcza podczas festynów, kiedy okradają turystów i sklepy. "Potępiamy tolerowanie tego zjawiska przez władze miasta, które nie chcą podawać pełnych danych na temat przestępczości wśród młodocianych imigrantów" - podkreśliły źródła w straży miejskiej. Ich zdaniem "miasto jest niebezpieczne".
Hiszpańskie MSW nie ujawnia narodowości sprawców przestępstw w obawie przed "stygmatyzacją społeczną" nielegalnych imigrantów. Zgodnie z badaniami Real Instituto Elcano, wskaźnik przestępczości wzrasta, jeżeli imigranci nie utożsamiają się z wartościami kraju przyjmującego.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)
sma/