Twórcy „Znachora” mają powody do zadowolenia. Wbrew obawom, które wyrażano po ogłoszeniu planu nakręcenia tego filmu, nowa ekranizacja zbiera świetne recenzje. Co ważne, film podoba się nie tylko polskim widzom, przyzwyczajonym do kultowej ekranizacji z lat 80. Z danych Netfliksa wynika bowiem, że na oglądanie „Znachora” widzowie na świecie poświęcili już ponad 27 mln godzin.
Film podbił serca publiczności w 59 krajach, dzięki czemu znalazł się w pierwszej dziesiątce zestawienia najchętniej oglądanych produkcji nieanglojęzycznych Netfliksa. Na pierwszym miejscu, poza Polską, jest w Argentynie. Wysoko uplasował się także m.in. w Austrii, Belgii, Chorwacji, Francji, Hiszpanii, Maroko, Peru, a nawet w tak odległych rejonach jak Bahamy, Jamajka, Dominikana czy Nowa Kaledonia.
Twórcy "Znachora" mieli świadomość, że ich film będzie porównywany z kultową ekranizacją Jerzego Hoffmana, ale uznali, że warto zaryzykować i opowiedzieć tę historię na nowo. „Wiedzieliśmy, że naszą adaptację ludzie będą porównywać z poprzednimi, a niektórzy powiedzą nawet, że legendy się nie rusza. Ale moim zdaniem się rusza i jeszcze nieraz legenda profesora Wilczura zostanie pewnie poruszona. Uważam, że każde pokolenie ma prawo opowiadać historię na nowo. Kiedy to się dzieje za granicą i powstają nowe wersje 'Trzech muszkieterów', Sherlocka Holmesa albo 'Narodzin gwiazdy', to przecież nikt nie ma nic przeciwko. Język kina zmienia się tak samo jak nasza wrażliwość, dlatego pewne opowieści trzeba aktualizować” – stwierdził w jednym z wywiadów Leszek Lichota, odtwórca roli profesora Wilczura.
Dane dotyczące oglądalności „Znachora” dowodzą, że pomysł, by na nowo opowiedzieć historię profesora Wilczura, był strzałem w dziesiątkę. (PAP Life)
kno/