„Maestro” w reżyserii Coopera i z nim w roli głównej ma trafić na platformę Netflix 20 grudnia (miesiąc wcześniej film będzie można obejrzeć w niektórych kinach). Opowiada historię burzliwej relacji zmarłego w 1990 r. kompozytora Leonarda Bernsteina (autora m.in. musicalu „West Side Story”) i jego żony Felicii Montealegre Bernstein.
Po udostępnieniu zwiastuna, twórcy filmu (w tym sam Cooper), nadziali się na zjadliwe komentarze miłośników tropienia przejawów antysemityzmu w kulturze popularnej. W mediach społecznościowych aktorowi radzono, by nie obawiał się eksponować swojego nosa, który jest „wystarczająco długi”.
Producentów pytano z kolei, dlaczego zamiast przyprawiać nieżydowskiemu aktorowi atrapę nosa, nie zdecydowali się na zatrudnienie aktora, który ma żydowskie pochodzenie - np. Jake’a Gyllenhaala.
W końcu głos zabrali sami potomkowie kompozytora „Nie mamy z tym problemu i jesteśmy pewni, że nasz tata również, by nie miał” – oświadczyli Jamie, Alexander i Nina Bernsteinowie. Najbliżsi członkowie rodziny kompozytora wyjaśnili również, że Bradley Cooper „zadbał o to”, by cała trójka uczestniczyła w produkcji na każdym jej etapie i pozostają „głęboko wzruszeni” tym, jak bardzo ten aktor i reżyser zaangażował się w historię ich taty. Tym bardziej jest im przykro czytać komentarze ludzi, którzy „fałszywie interpretują jego starania”. Ich zdaniem takie opinie mają na celu umniejszenie sukcesu Coopera. „To praktyka, którą obserwowaliśmy zbyt często, gdyż stosowano ją wobec naszego ojca” - zauważyli.
(1/6) From Jamie, Alexander, and Nina Bernstein:
— Leonard Bernstein (@LennyBernstein) August 16, 2023
Bradley Cooper included the three of us along every step of his amazing journey as he made his film about our father. pic.twitter.com/y9xZWDotJe
Ucinając dywagacje na temat tego, czy Cooper przesadził z powiększaniem nosa, czy nie, podkreślili, że Leonard Bernstein „naprawdę miał piękny, duży nos”, a gwiazdor starał się, jak najbardziej do niego upodobnić. (PAP Life)
ep/