Audyt w MON. Błaszczak: nie nadzorowałem komórki zajmującej się gadżetami i upominkami

2024-04-26 15:07 aktualizacja: 2024-04-27, 07:43
 Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Nie nadzorowałem komórki zajmującej się upominkami; tę sprawę trzeba wyjaśnić do cna - powiedział b. szef MON Mariusz Błaszczak (PiS) pytany o wyniki audytu w MON, z których wynika m.in. że wartościowy zegarek trafił do szefowej CO MON, a nie wiceministra z Korei.

Wiceszef MON Cezary Tomczyk oświadczył w czwartek, że w wyniku audytu zidentyfikowano w MON szereg nieprawidłowości, w tym proceder polegający na kradzieży cennych przedmiotów przez najważniejszych współpracowników b. szefa MON Mariusza Błaszczaka. Tomczyk poinformował, że za czasów Błaszczaka MON kupiło zegarek o wartości ok. 6 tys. zł, który miał być prezentem dla wiceministra obrony Korei Płd., a ostatecznie trafił do Agnieszki Glapiak, b. szefowej Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej.

Mariusz Błaszczak pytany o tę sprawę odparł, że nie nadzorował "tej komórki, która zajmowała się gadżetami i upominkami". Zapewnił, że w życiu publicznym kieruje się zasadą uczciwości i służby. "Tę sprawę trzeba wyjaśnić, do cna. Wymiar sprawiedliwości - mam nadzieję - że będzie wyjaśniał tę sprawę" - dodał.

Błaszczak zaznaczył, że nie chce ferować wyroków, "w odróżnieniu od pewnego wiceministra z PO", ale - podkreślił - sprawa musi być wyjaśniona. "Jeżeli były nieprawidłowości, to trzeba wyciągnąć konsekwencje, wobec tych, którzy się nieprawidłowości dopuścili" - dodał b. szef MON.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Wydział do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie; chodzi o przekroczenia uprawnień w listopadzie 2023 r. przez funkcjonariusza publicznego – Dyrektora Generalnego Ministerstwa Obrony Narodowej, działającego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez pracownika cywilnego MON poprzez podjęcie decyzji o przekazaniu temu pracownikowi zakupionego wcześniej na potrzeby promocyjne MON zegarka marki Longines La Grande Classique o wartości 6 tys. zł.

Błaszczak skomentował też kwestię przeznaczenia 6 mln zł na nagrody dla swoich współpracowników, już po wyborach parlamentarnych.

"6 mln zł nagród dla ponad 800 pracowników MON. Zarówno pracowników cywilnych, jak i Wojska Polskiego" - powiedział. Dodał, że z interpelacji, jaką otrzymał, wynika, że w ciągu pół miesiąca, ci którzy objęli władzę, wydali "nawet do 3 mln zł za pół miesiąca, w grudniu".

Błaszczak ocenił ponadto, że wypłacanie nagród nie jest niczym niezwykłym, w każdym resorcie.

Wcześniej o sprawę zegarka dziennikarze pytali w Sejmie Jarosława Kaczyńskiego. "To jest jeden przykry incydent, który został załatwiony. A cała reszta to jest nieustanne poszukiwanie kłamliwe jakichś nadużyć w partii, która żadnych poważnych nadużyć, poza jakimiś drobnymi incydentami, nie popełniała" - powiedział Kaczyński.

Zapytany został też o słowa Daniela Obajtka, który ma kandydować z listy PiS do PE, który w wywiadzie dla serwisu money.pl powiedział, że "dziękuje Bogu, że już nie jest prezesem Orlenu". "Wytrzymałem w tym piekle 6 lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb" - powiedział Obajtek.

"Ja tego nie słyszałem, nie będę tego komentował" - powiedział szef PiS. Nie odpowiedział na kolejne pytania o to, że szef MAP, wiceprzewodniczący PO Borys Budka ocenił, iż kandydatura Obajtka do PE to jego kompromitacja.

Sprawę skomentował natomiast wiceprezes PiS Joachim Brudziński. "Rozumiem, że jest duża ekscytacja co do kształtu list PiS. To że jest bardzo realne, że to PiS może te wybory wygrać, spowodowało wzmożenie po stronie naszych głównych konkurentów" - ocenił.

Zwracał jednocześnie uwagę, że po czterech miesiącach sprawowania władzy kilku ministrów obecnego rządu startuje do PE. Chodzi m.in. o ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego, czy szefa MAP Borysa Budkę. "Nagle oni wszyscy trafiają na listy PO. Dlaczego? Czy dlatego, że (premier Donald) Tusk rzeczywiście przestraszył się tego, że nasze listy będą na tyle mocne, że podejmiemy z nimi realną walkę?" - zastanawiał się Brudziński.

Według nieoficjalnych informacji były prezes Orlenu ma startować do PE z pierwszego miejsca na Podkarpaciu. Tegoroczne wybory do PE odbędą się w różnych państwach UE 6-9 czerwca. Polacy 9 czerwca będą wybierać 53 posłów do Parlamentu Europejskiego. (PAP)

Autor: Rafał Białkowski

kgr/