Baumgartner podkreślił, że już przed pierwszym gwizdkiem czuć było ciśnienie związane ze spotkaniem z Polską, bo obie drużyny potrzebowały zwycięstwa, by myśleć o awansie do fazy pucharowej.
"Czuliśmy dużą presję, która później wzrosła, gdy straciliśmy gola na 1:1. Zresztą już nieco wcześniej uszło z nas powietrze, nie byliśmy tak energiczni, jak zwykle. Presja zaczęła nas przygniatać, ale poradziliśmy sobie, przełamaliśmy się w drugiej połowie, bo my się nigdy nie poddajemy, to nasz znak firmowy" - powiedział po końcowym gwizdku austriacki pomocnik.
"Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Zrobiliśmy to dla całej Austrii, dla całego narodu" - dodał.
24-latek z RB Lipsk podkreślił, że kiedy austriacki zespół wejdzie na wysokie obroty, zacznie się gra na miarę możliwości i umiejętności, to trudno go zatrzymać.
"Musimy teraz się odpowiednio zregenerować, zadbać o naszą kondycję i odpowiednio się przygotować na Holendrów. Jeśli w tych aspektach będzie ok, to znowu damy radę i postaramy się 'ugryźć' następnego faworyta" - wskazał strzelec drugiego gola dla Austrii, który fetując trafienie podbiegł do niemieckiego selekcjonera Ralfa Rangnicka.
"Chciałem mu podziękować. W przerwie rozmawiał tylko ze mną przez dwie, trzy minuty. Dodał mi wiary, otuchy, natchnął na drugą połowę. To bardzo mi pomogło. On potrafi z dnia na dzień budować nas jako drużynę i każdego z osobna. Jego praca musi robić wrażenie" - podsumował Baumgartner. (PAP)
kno/