Koźmiński przyznał, że sam nie miał większych złudzeń co do przebiegu gry i wyniku.
"Wystarczyło przecież porównać sobie, jak wyglądało spotkanie Polski z Holandią i późniejsze Austriaków z Francuzami. To były dwa odległe od siebie poziomem mecze. Jesteśmy po prostu za słabi na ten poziom europejskich rozgrywek. Nie ma co tego tuszować. Po spotkaniu z Holandią była taka narracja – mimo porażki – że jest dobrze, a dzisiaj już zaczyna się hejt. Obawiam się, że kilka dni, po meczu z Francją, który może być bardzo trudny, wszyscy pojadą z chłopakami. Słaby poziom, jaki prezentuje nasza reprezentacja, nie jest problemem, który pojawił się ostatnio. To trwa od kilkunastu miesięcy. To, co się działo w eliminacjach do mistrzostw Europy, te porażki z Mołdawią, Albanią, Czechami, to nie był przypadek. Po prostu wchodzimy w gorszy okres, który niestety będzie trwał" – nie miał wątpliwości srebrny medalista igrzysk w Barcelonie.
Koźmiński podkreślił, że najbardziej zaskoczył go w meczu z Austrią fakt, że rywale byli zdecydowanie lepsi pod względem umiejętności czysto piłkarskich, choć bardziej obawiano się, czy polscy piłkarze wytrzymają pod względem fizycznym.
"Austria była po prostu lepszą drużyną. Mieliśmy dobry moment, ale trwał on 15 minut i zakończył się po zdobyciu wyrównującej bramki. Wtedy udało się przeprowadzić, dwie, trzy niezłe akcje, natomiast w całym meczu rywale dominowali. W drugiej połowie nie zrobiliśmy +sztycha+. Zmiany też nie pomogły, powiedziałbym wręcz, że było gorzej" – ocenił.
Trzeci gol padł z rzutu karnego po faulu Wojciecha Szczęsnego na Marcelu Sabitzerze, ale wcześniej wyjście Austriakowi do sytuacji sam na sam umożliwił błąd Jana Bednarka.
"To był szkolny błąd. Bramkarz kopie piłkę, która leci ze trzy sekundy, a on sobie zaspał. Niestety nie pierwszy raz sobie zaspał. To było bardzo podobne zdarzenie, jak w meczu z Senegalem na mistrzostwach świata w 2018 roku. Nie chodzi jednak o to, żeby jednego piłkarza obarczać winą za porażkę. Taka jest siła naszego reprezentacyjnego futbolu. Jesteśmy poza dwudziestką najlepszych drużyn w Europie i jedną z najsłabszych drużyn na tym Euro” – podsumował Koźmiński, dodając że jest bardzo ciekawy, jak Polacy zaprezentują się w ostatnim meczu z Francją, z którą półtora roku temu na mistrzostwach świata pokazali się z niezłej strony.
Grzegorz Wojtowicz (PAP)
kno/