Występ z Austrią prawie 36-letniego napastnika, leczącego wcześniej kontuzję uda, do końca stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie Lewandowski rozpoczął na ławce, a wszedł w 60. minucie.
"Byłem gotowy na sto procent, nie czułem żadnych dolegliwości, ale gdybym zagrał od początku, nie wiem, ile minut bym wytrzymał. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten mecz będzie bardzo intensywny. Po ostatnim gwizdku wszystko jest w porządku i nie widzę przeciwskazań przed występem z Francją" – zapewnił Lewandowski.
Przyznał, że porażka boli i to nie tak miało wyglądać. Na pytanie, dlaczego polscy piłkarze przegrywali tyle pojedynków z rywalami, również główkowych, odparł.
"W pierwszej połowie rzeczywiście brakowało utrzymania się przy piłce i wygrywania pojedynków. W drugiej połowie też - te długie piłki, nie zbieraliśmy nic... Myślę, że z Holandią było podobnie, ale nie aż tak było to widoczne, więc na pewno musimy nad tym popracować. Ciężko mi powiedzieć, z czego to wynika. To są pojedynki, czyli gra jeden na jednego. Można więc i trzeba czasami bardziej się skupić. Ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi, z czego to wynika" - powiedział kapitan reprezentacji.
Kluczowym momentem był gol na 1:2. Jak strata bramki wyglądała z perspektywy Lewandowskiego?
"Nie widziałem wszystkiego dokładnie, więc trudno mi teraz dokładnie analizować, ale chyba za bardzo otwarty był nasz środek. Austriacy zrobili przewagę i mieli sporo wolnego miejsca. Choć, jak wspomniałem, trudno mi się odnieść do tego tak 'na gorąco'" - przyznał.
Mimo rozczarowania i przygnębienia, jak stwierdził, trzeba skupić się już na meczu z Francją w Dortmundzie. Bez względu na to, jaka będzie jego stawka.
"Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na Euro. Gramy kolejny mecz w wielkim turnieju i musimy dać z siebie 'maksa'. Bo to jest nasze zadanie i tak do tego podejdziemy" - obiecał.
Z Berlina - Maciej Białek (PAP)