Biały pies na kolanach Łukaszenki. "Żelazny dyktator" próbuje ocieplić wizerunek?

2024-03-31 13:45 aktualizacja: 2024-04-01, 10:14
Alaksander Łukaszenka i pies Umka. Fot. portal X (dawniej Twitter)
Alaksander Łukaszenka i pies Umka. Fot. portal X (dawniej Twitter)
Publiczne wystąpienia Alaksandra Łukaszenki w towarzystwie białego puszystego szpica stały się pretekstem do kpin i żartów, chociaż w planach białoruskiego polityka mogło być coś zupełnie innego, np. ocieplenie wizerunku – mówi PAP publicysta Alaksandr Kłaskouski.

Od kilku lat Alaksandr Łukaszenka regularnie pojawia się publicznie w towarzystwie białego szpica Umki, wzbudzając kpiny i rozbawienie oraz inspirując setki internetowych komentarzy i memów.

Ostatnie głośne publiczne pojawienie się Umki miało miejsce podczas „inspekcji wojsk”, którą białoruski dyktator przeprowadził pod granicą z Litwą. Z psem na kolanach Łukaszenka omawiał z wojskowymi ewentualne działania zbrojne w regionie tzw. Przesmyku Suwalskiego w przypadku konfliktu z Zachodem. Groził również odpowiedzią zbrojną na jakąkolwiek prowokację.

„Myślę, że Łukaszenka przez blisko 30 lat u władzy stracił wyczucie, co jest w danej sytuacji stosowne, a co nie. A ponieważ otaczają go tylko pochlebcy, to jest jasne, że nikt nie odważy się mu powiedzieć, że 'może to nie jest najlepszy pomysł'. I że jeśli chcesz wyglądać groźnie, to może biała puszystka kulka na kolanach niekoniecznie pasuje do tego wizerunku. W efekcie widzieliśmy w internecie komentarze, że 'generałowie raportowali psu Umce'” – mówi PAP Alaksandr Kłaskouski, publicysta związany z niezależnym portalem Pozirk.

Eksperci nie są w stanie jednoznacznie ocenić, na ile rola Umki jest zaplanowana, a na ile przypadkowa. Być może obecność psa ma pełnić rolę terapeutyczną, chociaż też nie jest jasne, czy wobec społeczeństwa, czy – dla samego Łukaszenki.

„Oczywiście to czyste spekulacje, bo nie wiemy, jak jest naprawdę. Być może to po prostu potrzeba starzejącego się dyktatora, by mieć obok siebie kogoś bliskiego. Wcześniej Łukaszenka zabierał ze sobą najmłodszego syna Kolę, ale on już jest dorosły. Może właśnie Umka ma być tą istotą, która jest szczerze przywiązana, a nie podlizuje się, licząc na awans albo ze strachu” – zastanawia się Kłaskouski.

Tak czy inaczej, Umka był już widziany na stole z jedzeniem nakrytym dla rosyjskiej propagandystki Naili Asker-zade w rezydencji Łukaszenki w 2021 r. czy rok później podczas obiadu z białoruskimi urzędnikami. Umka był obecny podczas licznych spotkań i nawet wizyt zagranicznych, w których uczestniczył Łukaszenka. Na jednym z pierwszych nagrań ze szpicem białoruski dyktator sadzi drzewa, trzymając psa w specjalnym koszyku dla sadzonek.

Podczas wizyty w Samarkandzie osobista lekarka Łukaszenki woziła psa, który towarzyszył delegacji, w wózku dziecięcym. Umka ma również zdjęcia na stole w gabinecie prezydenta Tadżykistanu oraz w delfinarium.

„Obecność psa to mogła być porada technologów politycznych, żeby ocieplić wizerunek 'żelaznego dyktatora'. Tylko że w tej sytuacji nie wzięto pod uwagę, że ten zamysł może się przekształcić w anegdotę, żart” – mówi Kłaskouski. (PAP)

kgr/