"Była najpiękniejszą dziewczyną, jaką widziałem". Polański z miejsca się zakochał. Gdy go zostawiła, obiecał sobie, że żadna inna go nie porzuci

2023-08-18 15:25 aktualizacja: 2023-08-19, 10:34
Barbara Kwiatkowska, fot. PAP/CAF/Stanisław Czarnogórski
Barbara Kwiatkowska, fot. PAP/CAF/Stanisław Czarnogórski
Artysta, gwiazda światowego kina. Reżyser, scenarzysta, producent, aktor. Lista jego filmowych osiągnięć i nagród jest długa. Słynie z niesłychanej pracowitości, żelaznej dyscypliny i niezwykłego poczucia humoru. Ale jego życie to materiał na posępny dramat. Los szczodrze obdarował go rozlicznymi talentami, ale też dotknął w sposób niespotykany. W dzieciństwie, jako żydowskie dziecko cudem umknął śmierci, później w dramatycznych okolicznościach stracił ciężarną żonę. Był oskarżony o gwałt, aresztowany. I kiedy wydawało się, że się odrodził, jego życie znów legło w gruzach. Od lat mierzy się z oskarżeniami o molestowanie seksualne młodych kobiet. 18 sierpnia Roman Polański kończy 90 lat. Geniusz, megaloman, błazen czy przestępca? Jak zapisze się w historii kina?

Jest fenomenem. Niewielu twórców w jego wieku jest w tak doskonałej formie, fizycznej i intelektualnej. Ale w przypadku Romana Polańskiego metryka nie ma znaczenia. Od zawsze miał niesłychany gen przetrwania i młodości, który sprawiał, że wyglądał na co najmniej dwadzieścia lat młodszego. Nigdy też nie robił filmów dla starych ludzi. Wręcz przeciwnie – jego filmy zawsze były nowatorskie, świeże, inspirujące. Prawdopodobnie pod koniec września, w ramach pokazów pozakonkursowych zostanie pokazany jego najnowszy obraz „The Palace”. Ten film powstawał wyjątkowo długo, jak na tak pracowitego i zdyscyplinowanego reżysera; data premiery była wielokrotnie przesuwana. Polański tłumaczył, że film był kręcony w prawdziwym hotelu - w szwajcarskim Gstaad Palace - i filmowcy mogli pracować tylko poza sezonem, gdy hotel był zamknięty. Ale powszechnie wiadomo, że Polański miał kłopot ze sfinansowaniem tego projektu i skompletowaniem obsady. Podobno szereg aktorów i aktorek odmówiło udziału w tym filmie, w związku z zarzutami wobec reżysera o przestępstwa na tle seksualnym. I choć ostatecznie udało się zatrudnić kilka gwiazd (m.in. Mickey Rourke, Fanny Cleese, Oliver Masucci), a muzykę do filmu napisał nagrodzony Oscarem kompozytor Alexandre Desplat, zaś za zdjęcia odpowiadał Paweł Edelman, z którym Polański współpracuje od 2002 roku przy wszystkich swoich filmach to nikt nie wątpliwości, że reżyser jest w niełasce.

Dlatego okrągłe 90. urodziny, które w normalnych okolicznościach byłyby okazją do uroczystej fety, prawdopodobnie spędzi w towarzystwie najbliższych, którzy stoją za nim murem. Jego największym obrońcą jest żona Emmauelle Seigner: „Odkąd go poznałam, jest nieskazitelnym człowiekiem (…). Człowiek, którego znam, nie ma nic wspólnego z postacią przedstawioną w gazetach. Nie opisują mężczyzny, w którym się zakochałam i za którego wyszłam za mąż. Moja własna prawda wygląda tak, że Roman zawsze był wspaniałym mężem i ojcem” - zapewniała Seigner w wywiadzie dla francuskiego "Elle".

Małżeństwo z Emmanuelle Seigner. Kiedy się poznali, ona miała 20 lat, a on 53

Emmanuelle Seigner jest trzecią żoną Polańskiego. Kiedy się poznali, ona miała 20 lat, a on 53 i pracował wówczas nad filmem „Piraci”. To szef castingu przedstawił Polańskiemu Seigner. Już pierwsze spotkanie zrobiło wrażenie na młodziutkiej aktorce. „Roman był inny niż mężczyźni, których znałam. Dowcipny, charyzmatyczny, błyskotliwy, miał ogromny apetyt na życie, zaskakiwał mnie na każdym kroku” - mówiła w jednym z wywiadów. „Imponował mi wiedzą i intelektem, a równocześnie czułam, że to ktoś, na kim można polegać”. Polański też szybko zrozumiał, że Emmanuelle jest kobietą jego życia. Była – tak jak wszystkie jego wcześniejsze partnerki – młoda, piękna, wpatrzona w niego i utalentowana. Zakochał się w niej do szaleństwa. I chociaż tej relacji nie dawano większych szans, bo Polański miał opinię beztroskiego kobieciarza, dandysa lubiącego seks, który uważał, że: „zwyczajna miłość nie jest interesująca. Zapewniam was, że jest niewiarygodnie nudna” - tym razem udowodnił, że wszyscy się mylą.

Na ślub zdecydowali się w 1989 roku, po pięciu latach znajomości: „Dobrze poznałam Romana, zanim się pobraliśmy. Jest solidnym partnerem i bardzo czułym ojcem” - zachwalała w wywiadach męża Seigner. Być może dopiero teraz Polański dojrzał do spokojnego rodzinnego życia i postanowił się ustatkować? I chociaż wcześniej nie planował dzieci, to z Emmanuelle znów zapragnął zostać ojcem. W 1993 roku para została rodzicami córki Morgane, a pięć lat później urodził się syn Elvis.

Polański często angażował utalentowaną żonę (a także dzieci) do swoich filmów. Jeszcze w 1988 roku zagrała w „Franticu” i wciąż uważa tę rolę za najlepszą w swojej karierze. Potem w 1992 roku wystąpiła w „Gorzkich godach”, a 1999 roku w „Dziewiątych wrotach” u boku Johnny’ego Deepa, później w „Prawdziwej historii” i „Oficerze i szpiegu”. „Roman jest wielkim reżyserem i perfekcjonistą, wie, czego chce. Jest twardy na planie, nigdy mnie nie rozpieszczał” - wyznała kiedyś aktorka, która oprócz kariery filmowej, nagrywała także płyty.

Każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z Polańskim, podkreśla jego wybitną inteligencję, choć sam reżyser nigdy nie pozował na intelektualistę. Tym bardziej że życie pokazało, że popełnia błędy tak, jak inni.

Gwałt na 13-letniej Samanthie Gailey (dziś Geimer) w domu Jacka Nicholsona

Kiedy Emmauelle Seigner związała się z Romanem Polańskim, wiedziała o gwałcie, jakiego reżyser dopuścił się w 1977 roku na 13-letniej Samanthie Gailey (dziś Geimer) w domu Jacka Nicholsona. Historia była powszechnie znana. Dziewczyna została przez reżysera zwabiona pod pretekstem sesji, odurzona narkotykami, następnie wielokrotnie wykorzystana seksualnie. Po powrocie do domu opowiedziała chłopakowi, co się wydarzyło. Nazajutrz Polański został aresztowany, przesiedział w areszcie 42 dni, przyznał się do niektórych stawianych mu zarzutów w zamian za oddalenie innych, jednak zdecydował się opuścić USA w obawie, że sędzia nie dotrzyma warunków umowy. Od tej pory nie wyjeżdżał z Europy, ale poza tym, że nie kręcił już filmów w Hollywood, skandal z Geimer wydawało się nie mieć wpływu na jego życie czy karierę. I chociaż dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości wciąż był przestępcą, wcieleniem zła i pedofilem, to w Europie traktowano go raczej jak niegrzecznego chłopca, który w młodości się pogubił (choć gdy doszło do gwałtu był po czterdziestce), ofiarę rozwiązłych czasów, wybitnego twórcę, który, co prawda pozwolił sobie za dużo, ale przecież odpokutował za swoje czyny. Polański kręcił film za filmem, dostawał najwyższe nagrody na europejskich festiwalach, łącznie z Oscarem (za film „Pianista”, którego osobiście nie odebrał z obawy przed aresztowaniem), zasiadał w wielu jury na międzynarodowych festiwalach filmowych.

Polański spędził 9 tygodni w areszcie a następnie 9 miesięcy w swoim domku w Gstaad

Życie Polańskiego i Seigner było więc sielanką, aż do 2009 roku, kiedy reżyser w związku z amerykańskim nakazem zatrzymania został aresztowany na lotnisku w Zurichu. Polański przyjechał na festiwal filmowy, by odebrać nagrodę za całokształt twórczości. To był szok, bo przecież Polański wcześniej regularnie bywał w Szwajcarii, a w Gstaad - co ciekawe, to właśnie tam umieścił akcję swojego ostatniego filmu, od lat miał górski domek Milky Way. Dlaczego właśnie w 2009 roku aresztowano Polańskiego? Podobno chodziło o wybuchłą nieco wcześniej aferę UBS. Amerykański pracownik tego szwajcarskiego banku ujawnił władzom w Waszyngtonie, że jego pracodawcy pomagają amerykańskim obywatelom ukrywać nielegalne dochody. Szwajcarzy chcieli przypodobać się Amerykanom i „sprezentować im” Polańskiego. W szwajcarskim areszcie Polański spędził dziewięć tygodni, w tym czasie jego żona zawiesiła swoją karierę filmową i muzyczną. Podobno to dzięki jej staraniom szwajcarski sąd zgodził na zmianę kary więzienia na areszt domowy; reżyser przez dziewięć miesięcy przebywał w swoim domku w Gstaad, aż ostatecznie w lipcu 2010 władze Szwajcarii odmówiły ekstradycji reżysera do USA i odzyskał wolność.

Wydawało się, że sprawa znów przycichnie. Tym bardziej że Samantha Geimer publicznie wybaczyła Polańskiemu, wielokrotnie powtarzała, że chce sprawę zakończyć, zwróciła się nawet do amerykańskiego sądu o umorzenie postępowania wobec Polańskiego. Na początku tego roku razem z Seigner udzieliły wspólnego wywiadu dla francuskiego tygodnika „Le Point”, w którym Geimer powiedziała: „Powiedzmy sobie szczerze, to, co wydarzyło się między mną a Polańskim, nigdy nie stanowiło dla mnie problemu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to jest nielegalne, że można trafić za to do więzienia”. Ale teraz nie chodzi już tylko o Geimer.

Oskarżenia o molestowanie przez kilka kolejnych kobiet

W ostatnich latach Polański został oskarżony o molestowanie przez kilka kolejnych kobiet. Do ujawnienia tych historii z pewnością przyczynił się ruch #MeToo, który sprawił, że dziś opinia publiczna dla wszelkich przejawów molestowania jest bezwzględna. I chociaż wszystkie oskarżenia wobec Polańskiego dotyczą wydarzeń, do których rzekomo doszło w latach 70., i 80., a oskarżające kobiety nie przedstawiają dowodów, to z każdym kolejnym zarzutem i każdym kolejnym filmem, rośnie nagonka na Polańskiego. W 2018 roku reżyser został wyrzucony z szeregów Amerykańskiej Akademii Filmowej (tej samej, która nagrodziła go Oscarem za „Pianistę). I chociaż się odwołał, to przegrał proces o przywrócenie go. Sąd stwierdził, że procedury Akademii były „uczciwe i rozsądne”. W 2020 roku wykluczyła go też Francuska Akademia Filmowa. To skutek wydarzeń, kiedy organizacja spotkała się ze zmasowaną krytyką, gdy nominowała jego film „Oficer i szpieg” w dwunastu kategoriach, w tym samego Polańskiego za scenariusz i reżyserię. Gdy na gali Cezarów ogłoszono, że nagrodę za reżyserię otrzymuje Polański, kilka aktorek wyszło ostentacyjnie z sali. Seigner napisała wtedy na swoim Instagramie: „Cała afera jest oparta na kłamstwach szalonych histeryczek, które chcą być sławne”, ale szybko usunęła post. W jednym z późniejszych wywiadów powiedziała: „On być może spał z niektórymi, ale z pewnością ich nie gwałcił (…) Widziałam młode dziewczyny, które za nim biegały, gdyż miał w sobie fantastyczny czar i moc, żeby dać im rolę. Nie musiał zmuszać kogokolwiek do kochania się. Poza tym to nie jego styl”.

Faktem jest, że sam Polański w latach 70., przyznawał, że uprawiał seks z bardzo młodymi kobietami, bo „wszyscy faceci to lubią”. Żył bez ograniczeń, przekraczał normy, prowokował. Głośny był jego romans z Nastassją Kinski, którą poznał, gdy miała 15 lat (później tłumaczył, że nie zdawał sobie sprawy, że jest tak młoda). Kinski zagrała potem w jego filmie „Tess” nastolatkę, która zostaje seksualnie wykorzystywana przez jednego ze swoich bogatych krewnych.

Ale dziś nie chodzi już o to, czy Polański zmuszał kogoś do seksu. Być może nie zmuszał. Chodzi o to, że uprawiał seks z osobami, których los, kariera zależały od niego, a to oznacza, że wykorzystywał swoją władzę. Obrońcy Polańskiego krzyczą, że czasy były wtedy inne, a poza tym reżyser jest dziś innym człowiekiem, minęło wiele lat, poniósł karę, ma żonę i dzieci, prowadzi inne życie. Jaki więc sens jest teraz, u schyłku życia, go niszczyć? Ale wielkość nie jest usprawiedliwieniem dla występków, a artystom – nawet tym najwybitniejszym – nie wolno więcej.

W przyszłym roku, 5 marca 2024 roku, ma się rozpocząć jego proces – Polański będzie sądzony o zniesławienie aktorki, Charlotty Lewis, która od ponad dekady oskarża go o gwałt.

Sam Polański niezmiernie rzadko odnosi się do zarzutów. W nielicznych wypowiedziach mówi, że od dziesięcioleci dokonuje się na nim lincz, który w ostatnich latach przybrał postać histerii. A niechęć prasy do niego rozpoczęła się znacznie wcześniej niż sprawa Geimer, bo tuż po brutalnym morderstwie, do którego doszło 9 sierpnia 1969 roku w jego domu w Beverly Hills. Sekta Mansona zamordowała wówczas jego żonę Sharon Tate, Wojtka Frykowskiego i dwóch innych jego przyjaciół.

Małżeństwo z Sharon Tate. Sharon „całe życie poświęciła jednej sprawie - zadowoleniu Romana”

To nie jest czas, do którego Polański lubi wracać. Małżeństwo Sharon Tate i Romana Polańskiego trwało zaledwie 19 miesięcy. Polański wybrał Tate do roli rodowitej teksańskiej dziewczyny w „Nieustraszonych pogromcach wampirów”. Nie była to podobno miłość romantyczna. Polański opowiadał potem, że na pierwszą randkę zabrał Tate do restauracji, a później pojechali do jego domu po LSD. Polański w tamtych czasach uchodził za niewiernego i prowadzącego bujne życie towarzyskie. Ale Sharon się zakochała. „Rozkoszuję się każdą sekundą spędzoną z tobą, czuję się taka szczęśliwa, kiedy jesteś ze mną. Kocham cię” - pisała do niego. Ona była mu wierna, on nie i wcale się z tym nie krył, ale Sharon dawała Polańskiemu pełną swobodę erotyczną. Reżyser początkowo nie myślał o stałym związku, ale docenił, że kochanka świetnie gotuje i lubi zajmować się domem. Pisarz Jerzy Kosiński wieloletni przyjaciel reżysera, napisał kiedyś, że Sharon „całe życie poświęciła jednej sprawie - zadowoleniu Romana”. W końcu miłość zwyciężyła. Ślub wzięli 20 stycznia 1968 roku, w ratuszu londyńskiej dzielnicy Chelsea. Przyrzekli sobie, że nie będą w sobie nic zmieniać. Na zdjęciach ze ślubu wyglądają zjawiskowo. Ona w kremowej mini z tafty, którą sama zaprojektowała, on w bladozielonym surducie z żabotem. Polański był wtedy podobno na kacu, po upojnym wieczorze kawalerskim, na którym pojawił się cały zespół Rolling Stones. Impreza kawalerska była tak huczna, że meble i dywany były do wymiany.

Wesele Tate i Polańskiego odbyło się w klubie Playboya w Mayfair. Szampana podawały kelnerki w strojach króliczków, a goście bawili się doskonale. Szczęśliwi małżonkowie byli prawdziwymi królami życia. Piękni, młodzi, sławni i bogaci. Świat stał przed nimi otworem. Ich wspólny wyjazd do Cannes w 1968 roku przeszedł do legendy. W sobotni wieczór pojawili się przed hotelem de la Figuirere w czerwonym ferrari na kalifornijskich numerach, ubrani w zamszowe garnitury w stylu Rodeo Drive.

Polański był już wtedy pupilkiem Hollywood. Za film „Dziecko Rosemary”, który opowiada historię kobiety, która rodzi diabła, najsłynniejszy horror, jaki zrobił, otaczał go splendor. I wtedy doszło do tragedii. Polański był wtedy w Londynie. Kiedy dowiedział się o morderstwie, płakał: „Czy wiedziała, jak bardzo ją kocham?”. Gdy Sharon zginęła, była w ósmym miesiącu ciąży. Polański wyznaczył nagrodę 25 tysięcy dolarów dla osoby, która pomoże ująć bandytów. Przez cały lot do Stanów jest na mocnych środkach uspokajających. Ale okazało się, że to nie koniec dramatu. Przez kilka miesięcy, zanim zostali wykryci sprawcy, prasa oskarżała ofiary o ich własną śmierć, że do tragedii doszło przez narkotyki, orgie, czarne msze, magię. Sugerowano nawet, że sam Polański, który nie ukrywał swoich okultystycznych zainteresowań, zaprzedał duszę diabłu, mógł nie tylko inspirować do zbrodni, ale może nawet na tę jedną noc udał się z Londynu do Los Angeles i uczestniczył w morderstwie. I chociaż w końcu znaleziono sprawców i tak nie był traktowany lepiej: „Jakie wiedliście życie, taka wam pisana śmierć”.

Jako dziecko doświadczył głodu, był świadkiem wielu okrucieństw i śmierci

Faktem jest, że w wielu filmach Polańskiego pojawiały się wątki przemocy, powtarza się motyw osaczenia, samotności, poniżenia. Reżysera od zawsze fascynowało zło. Może dlatego, że zaznał go w nadmiarze. Jako dziecko doświadczył głodu, był świadkiem wielu okrucieństw i śmierci.

Roman Polański urodził się jako Raymond Liebling 18 sierpnia 1933 roku w Paryżu. Jego ojciec, Mojżesz Liebling, polski Żyd z Krakowa, wyjechał nad Sekwanę pod koniec lat 20., żeby zostać sławnym malarzem. Matka Bella była rosyjską Żydówką, miała córkę Annette z poprzedniego małżeństwa. Ale w Paryżu nie wiodło im się najlepiej, bali się narastającego antysemityzmu, dlatego pojechali do Krakowa. Tutaj Mojżesz prowadził drobny zakład produkujący zabawki i dewocjonalia. Kiedy wybuchła wojna, rodzina znalazła się w krakowskim getcie, mieszkali tuż obok muru – w ich domu zamurowano okna jednej ze ścian. Romek miał aryjski wygląd, był ślicznym blondynem z lokami, dlatego ojciec zdecydował się wyprowadzić go za getto i oddać do katolickiej rodziny, co pochłonęło „całą biżuterię i wszystkie oszczędności”. Potem Romek wiele razy wędrował w obie strony. Jego matka, była wtedy w zaawansowanej ciąży, została wywieziona do Auschwitz, gdzie zginęła w komorze gazowej. Taki sam los spotkał babkę Polańskiego, jego ojciec i siostra przeżyli obóz.

W dniu likwidacji getta, jego ojciec zdążył krzyknąć: „Zjeżdżaj”. Roman poszedł do rodziny, która się nim opiekowała, potem znalazł się w rodzinie dozorcy kamienicy zamieszkanej przez niemieckich oficerów. Było niebezpiecznie, dlatego został wywieziony do wsi Wysoka koło Wadowic, przeżył dzięki Stefanii i Janowi Buchałom. Po wyzwoleniu do Krakowa wrócił pieszo, najpierw zamieszkał u jednego z braci ojca, potem z rodziną Horowitzów, których znał z getta. Ojciec wrócił z obozu z Mauthausen, ale przywiózł ze sobą kobietę, z którą się ożenił. To ona kazała ojcu zmienić imię na Marian, a nazwisko na Polański. Wtedy też nazwisko zmienił przyszły reżyser. Mały Romek źle znosił macochę, dlatego ojciec wynajmował mu pokoje na mieście i wspierał finansowo do czasów studiów. Kiedy mieszkał u Horowitzów, ojciec Ryszarda (przyszłego wybitnego fotografa) kupił prawdziwe radio, tam po raz pierwszy Polański usłyszał audycję „Wesoła gromadka”, w której występowały dzieci. Kierownikiem programu była Maria Billiżanka. Kiedyś Billiżanka zaprosiła młodych słuchaczy do rozgłośni, Polański poszedł i zrobił takie wrażenie, że został wzięty do „Wesołej Gromadki”. A że Billiżanka była szefową Teatru Małego Widza, to wkrótce wystąpił w „Synu pułku” Walentina Katajewa. Sztuka była wystawiana nie tylko w Krakowie, ale też w Warszawie. Polański stał się popularny.

Na egzaminach do szkoły aktorskiej usłyszał, że nie ma zbyt wielu ról dla mężczyzn jego budowy

Po maturze chciał się dostać do szkoły aktorskiej, ale na egzaminach usłyszał, że nie ma zbyt wielu ról dla mężczyzn pańskiej budowy. Bo Polański był niski, miał zaledwie 1,60 m wzrostu. Nie wiedział, co robić, czyhało na niego wojsko, podobno nawet planował ucieczkę z Polski. I wtedy stał się cud. Andrzej Wajda, który zobaczył go w „Syna pułku”, dał mu rolę w swoim filmie „Pokolenie”. Kiedy Polański powiedział o tym ojcu, ten zareagował: „kłamie jak zwykle”. „Pokolenie” zmieniło jego życie. Polański wcielił się w rolę Mundka, młodego chłopaka współpracującego z antyhitlerowskim ruchem oporu. Niektórzy uważali, że przyćmiewa samego Tadeusza Łomnickiego. W 1954 roku złożył papiery na reżyserię do łódzkiej Filmówki. Już w pierwszych etiudach ujawnił się jego talent. Brał się za tematy, które zawładnęły jego twórczością. Zbrodnia, okrucieństwo, erotyzm, walka między kobietą a mężczyzną, niepokój, obsesje, życie pomiędzy snem a jawą. Jego „Dwaj ludzie z szafą” zdobyli trzecie miejsce na targach filmu światowego w Brukseli. Polański wyznaczał nowy kierunek w polskim kinie. Odcinał się od socrealizmu, przedstawiał polskie społeczeństwo inaczej niż chciała ówczesna władza, u Polańskiego pod maską konwenansów czaiły się złe instynkty.

Pod koniec lat 50. razem z Jerzym Skolimowskim napisał scenariusz pełnometrażowego filmu „Nóż w wodzie”. Opowieść o psychologicznej rozgrywce między młodym autostopowiczem i zamożnym małżeństwem miała uniwersalny wymiar, ale scenariusz nie przeszedł selekcji w Ministerstwie Kultury. W tamtych czasach oczekiwano filmów, które będą pokazywały rozwój gospodarczy kraju i trud klasy robotniczej, a nie dylematy znudzonych inteligentów. Rozczarowany Polański wyjechał do Francji, wrócił w 1961 roku, kiedy jednak udało się przekonać decydentów, by dali młodemu reżyserowi szansę na pełnometrażowy debiut. Film powstał, do dziś zachwyca, bo świetnie zniósł próbę czasu, ale wtedy nie wzbudził entuzjazmu. Wręcz przeciwnie – podobno na pokazie Gomułka rzucił popielniczką w ekran i krzyczał: „Nie potrzeba nam takich filmów”, „to malkontenctwo i czarnowidztwo”. Polański się obraził. Wyjechał z Polski bez żalu, już wtedy uważał, że zrobi zagraniczną karierę. Już wtedy miał opinię megalomana, który za nic ma opinie innych. Poza tym we Francji czekała na niego śliczna młoda żona, Barbara Kwiatkowska.

Polański obiecał sobie, że już nigdy więcej żadna kobieta go nie porzuci

Po raz pierwszy zobaczył ją w recepcji w łódzkim Grand Hotelu, od razu się zauroczył i zaczął wszystkich wypytywać, kim jest tajemnicza dziewczyna. „Była jedną z najpiękniejszych dziewczyn, jakie kiedykolwiek widziałem. Ciemna szatynka, prawie brunetka miała twarz o wykroju migdała, wspaniałe rzęsy, zadarty nosek i gibkie, jędrne ciało” - pisał o niej w swojej autobiografii „Romek”. Barbara Kwiatkowska grała główną rolę w filmie „Ewa chce spać”. Miała zaledwie 16 lat, młoda, niedoświadczona, wrażliwa, nieśmiała. Ale nic nie było w stanie przyćmić jej naturalnego uroku i przyciągającej wzrok urody. Początkowo starszy o siedem lat reżyser był dla niej pocieszycielem i powiernikiem. Ślub wzięli ślub 9 września 1959 roku, a ich wesele było podobno pijackim szaleństwem. Polański postanowił wprowadzić żonę w świat filmu na Zachodzie, negocjował wszystkie warunki jej kontraków. Kariera Basi nabrała tempa, co prawda nie znała francuskiego, ale kwestii uczyła się na pamięć. Wystąpiła m.in. w filmie „Tysięczne okno”, gdzie zagrała obok Jeana-Louisa Trintignanta. Polański wtedy jeszcze nie pracował, utrzymywała go żona, podobno go to męczyło, ale nie przeszkadzało też za zarobione przez nią pieniądze kupić sobie czerwonego Mercedesa. W 1962 roku Barbara Kwiatkowska na planie w Rzymie poznała Karlheinza Bohma – austriackiego aktora, który w tamtym czasie był prawdziwą sławą. Polański był wściekły, miotał się, w końcu dostał list, w którym Basia napisała: „Znalazłam miłość swojego życia”. Niedługo potem para rozwiodła się. Podobno wtedy Polański obiecał sobie, że już nigdy więcej żadna kobieta go nie porzuci. Na pocieszenie został mu Mercedes i kariera, która właśnie wtedy zaczęła się na dobre.

„Nóż w wodzie” ruszył na podbój światowych festiwali: w 1962 roku otrzymał Nagrodę FIPRESCI w Wenecji, w 1963 - nominację do Oscara dla filmu nieanglojęzycznego (przegrał z „Osiem i pół” Felliniego). Polański doskonale wstrzelił się w trendy. Na Zachodzie zapanowała moda na psychoanalizę, jego film odczytano jako opowieść o kompleksie Edypa. Wkrótce Polański nakręcił „Matnię” z Catherine Deneuve, potem przeniósł się do Londynu, gdzie zrobił „Wstręt”. W 1967 roku wyjechał z Londynu do Hollywood, by tam zdobyć sławę jako twórca „Nieustraszonych pogromców wampirów” i „Dziecka Rosemary”.

"Pianista" - jedyne jego dzieło, w którym wraca do Holocaustu

Sam Polański zapytany, jaki swój film ceni najbardziej odpowiadał: „Gdyby miano mi położyć na grobie jedną rolkę, chciałbym, żeby to był „Pianista” (2002). To jedyne jego dzieło, w którym wraca do Holocaustu. Ekranizując wspomnienia Władysława Szpilmana nasycił je własnymi wspomnieniami, w „Pianiście” pojawiają się dzieci wyprowadzone z baraków, kobiety zastrzelone przez niemieckiego żołnierza. Film został obsypany nagrodami, m.in. otrzymał Złotą Palmę na 55. MFF w Cannes oraz Oscara za najlepszą reżyserię. Ale wiele filmów Polańskiego było wielokrotnie nagradzanych na festiwalach w Wenecji i w Berlinie. W jego filmach występowali świetni aktorzy: Catherine Deneuve, Mia Farrow „Dziecko Rosemary”, Isabelle Adjani („Lokator”), Jack Nicholson i Faye Dunawat w „Chinatown”, Harrison Ford we „Frantic”, Ewan Mc Gregor, Pierce Brosman w „Autorze widmo”, Jodie Foster, Christoph Waltz, Kate Winslet, John C. Reilly w „Rzezi”, Eva Green w „Prawdziwej historii” itd.

Polscy aktorzy nie byli angażowani przez Polańskiego, za wyjątkiem „Pianisty”, który był kręcony w Polsce, choć i wtedy dostali role drugoplanowe i epizody. Ale Polański jak każdy wybitny twórca jest egoistą i zatrudnia tych, których uważa, że najbardziej pasują do jego wizji. Narodowość nigdy nie była dla niego kluczem, według którego dobierał sobie znajomych czy współpracowników. Polański pracował z Krzysztofem Komedą, który skomponował muzykę do kilku jego filmów. Przyjacielem Polańskiego jest także Jerzy Skolimowski, z którym napisał scenariusz do swojego ostatniego filmu „The Palace”. Reżyser ceni także Pawła Edelmana, który odpowiadał za zdjęcia, m.in. do filmu „Pałac”, a wcześniej robił kolejno „Pianistę”, „Olivera Twista”, „Autora widmo”, „Rzeź”, „Wenus w futrze”, „Prawdziwą historię”, „Oficera i szpiega”.

Ale Polański nigdy też nie był przywiązany do jednej kultury czy języka, oprócz polskiego, biegle włada francuskim, angielskim i niemieckim.

Mimo to polskich wątków, poza dzieciństwem i łódzką Filmówką, w życiu Polańskiego jest trochę.

Wpływ na karierę Polańskiego niewątpliwie miał pochodzący z żydowskiej rodziny Gene Gutowski. Po wojnie Gutowski zaczął się realizować jako producent i to właśnie on namówił Polańskiego, który wówczas przebywał we Francji, na przyjazd do Londynu. Gutowski był producentem kilku filmów Polańskiego (także „Pianisty”), z reżyserem łączyła go także wieloletnia przyjaźń. To Gutowski był świadkiem na jego ślubie z Sharon Tate, to na jego ramieniu Polański płakał, gdy usłyszał o jej śmierci. Przyjaźń łączyła Polańskiego z Januszem Morgensternem. W czasie pobytów w Polsce zawsze bywał w domu Morgensternów na warszawskim Żoliborzu. Pojawił się także na pogrzebie Janusza Morgensterna w 2011, stał w pierwszym rzędzie obok wdowy.

Ostatni raz Polański był w Polsce w styczniu tego roku. W kinie Kultura w Warszawie pokazał się na zamknięciu pokazów filmów zorganizowanego z okazji 80. urodzin Allana Starskiego, z którym Polański współpracował przy „Pianiście” i „Oliverze Twiście”.

Córka Romana Polańskiego, Morgane Polański, która poszła w ślady rodziców i została aktorką i reżyserką, a ostatnio zagrała Krystynę Skarbek, główną rolę w filmie „The Parisien” kręconym m.in. w Polsce powiedziała w jednym z wywiadów, że jej tato powtarzał jej, że: „Piękno życia polega na tym, że żaden moment nie trwa wiecznie. Ani dobry, ani zły. Wszystko się odradza” i że „Największym luksusem w życiu jest praca, która daje poczucie wolności”.

Czy Roman Polański będzie miał jeszcze siłę i ochotę, żeby coś tworzyć? (PAP Life)

Autorka: Izabela Komendołowicz-Lemańska

jos/