CAMPUS. Kotula: moim zadaniem jest przekonać kolegów z koalicji, że musimy wprowadzić w Polsce związki partnerskie

2024-08-24 14:33 aktualizacja: 2024-08-24, 17:59
Katarzyna Kotula. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Katarzyna Kotula. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Moim zadaniem jest przekonać kolegów z koalicji, że na poziomie minimum musimy wprowadzić do polskiego prawa związki partnerskie - mówiła w sobotę ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Podkreśliła, że samorządy w ostatnich latach zrobiły wiele dobrego w kwestii osób LGBT.

Podczas sobotniego panelu dotyczącego różnorodności na Campusie Polska Przyszłości w Olsztynie ministra do spraw równości Katarzyna Kotula powiedziała, że "różnorodność już tu jest, nie musimy tego w żaden sposób budować". Jednak, jak dodała, różnorodność nie znajduje jeszcze odzwierciedlenia w zmianach prawnych.

"Żeby stała się rzeczywistością na poziomie polityk publicznych czy tworzonych w rządzie czy w samorządach, to jeszcze wiele musi się zmienić. Przez te ostatnie ciemne czasy, szczególnie osiem lat gdy na poziomie centralnym polityki rządu w szczególności wobec osób LGBT lał się hejt i prawa były łamane, to na poziomie samorządów działo się wiele dobrego" - dodała. Wśród tych samorządów wymieniła: Kraków, Warszawę, Poznań oraz Szczecin.

Odnosząc się do rządów Zjednoczonej Prawicy, która - jak oceniała - próbowała budować poczucie zagrożenia wobec inności, wspominała, że potem przyszedł moment walki o demokrację, praworządność i konstytucję. "To są takie trzy kluczowe słowa, które odbijają mi się dzisiaj czkawką, niczym oranżada z komunii, przez ostatnie miesiące, bo ja też chodziłam na te wszystkie protesty i byłam przekonana święcie, że praworządność, konstytucja i demokracja oznaczają dokładnie to, co powinny oznaczać" - mówiła.

Przypomniała, że równe traktowanie jest zapisane w konstytucji i prawie międzynarodowym, które - jak wskazała - nas obowiązuje, bo jesteśmy częścią UE. "No a potem się okazało, że trochę inaczej z niektórymi kolegami i koleżankami rozumiemy jednak, czym była walka o praworządność, czym była walka o konstytucję i demokrację. I dzisiaj tak naprawdę moim zadaniem kluczowym - takie są plany naszego departamentu ds. równego traktowania, który funkcjonuje w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - jest zrobić wszystko, żeby wprowadzić do polskiego prawa po raz pierwszy instytucję, którą nazwaliśmy rejestrowany związek partnerski" - mówiła.

Dodała, praca nad tym trwały miesiącami, obecnie trwa etap analizy. Wyjaśniła, są to dwa duże projekty ustaw - o związkach partnerskich i ustawy wprowadzającej, która zmienia 234 inne ustawy, a do tego muszą być rozporządzenia.

"To będzie największa ustawa, jaka wyjdzie z tego rządu, jeśli wyjdzie. Moim zadaniem jest zrobić wszystko, żeby tak było. I możemy się spierać o szczegóły oczywiście, choć uważam, że są kwestie godnościowe, których nie powinniśmy odpuścić" - mówiła.

Jak podkreśliła, podchodzi do tego dziś bardzo rozsądnie. "Moim zadaniem jest dzisiaj nie tupać w piaskownicy, ale przekonać kolegów do tego, że na poziomie minimum musimy wprowadzić w Polsce związki partnerskie. Po pierwsze, bo mamy wyrok Europejskiego Trybunału (Praw Człowieka), który nas do tego zobowiązuje. Po drugie o to walczyliśmy, po trzecie to obiecywaliśmy" - stwierdziła.

Zapowiedziała, że w następnych kilku tygodniach poszczególne resorty dostaną ode niej "gotowe dwa bardzo duże projekty", zaznaczając, że pewnie ten proces trochę jeszcze potrwa. "Potem będą konsultacje publiczne i będziemy z tym szli do Sejmu. Liczę na to, że będzie większość" - mówiła.

Kotula przyznała, że część osób uważa, że są dzisiaj inne ważniejsze sprawy, związane z sytuacją geopolityczną i wojną na Ukrainie, przede wszystkim bezpieczeństwo, w tym dozbrajanie armii.

"Czym, jeśli nie kwestią bezpieczeństwa jest dzisiaj kwestia związków partnerskich? To jest po pierwsze kwestia bezpieczeństwa, godności i podstawowych praw człowieka. To jest uregulowanie prawa do wspólnego życia osób, które od lat ze sobą żyją, mieszkają, wspólnie przede wszystkim wychowują dzieci" - zauważyła.

Ministra była pytana o inicjatywy skierowane do takich mężczyzn, którzy nie czują się przekonani, że walka o prawa kobiet jest też walką o ich prawa. Uczestnik Campusu wyjaśnił, że chodzi o to, żeby poczuli się oni zaopiekowani.

Zaznaczyła, że warto rozmawiać z kobietami i mężczyznami o tym, jakie korzyści płyną z równości, na zasadzie obopólnych korzyści. "I wydaje mi się, że naszą rolą jest dzisiaj przekonanie wszystkich, że warto być na tej samej łodzi i płynąć wspólnie. Dlatego podjęłam decyzję, że w czasie naszej prezydencji, którą rozpoczynamy 1 stycznia w ramach Trio, które tworzymy z Cyprem i Danią, jednym z trzech głównych tematów będą prawa chłopców i mężczyzn" - zapowiedziała.

"Naszą rolą nie jest pójście w wojnę płci, choć wiele osób tak to sobie wyobraża. Jest wiele takich obszarów dotyczących chociażby edukacji, prawa pracy, bezpieczeństwa pracy, pewnie dotyczących wieku emerytalnego, poboru do wojska, które dotyczą mężczyzn, i w których mężczyźni mogą mieć takie poczucie, że na tym polu są dyskryminowani. I nie można tego tematu zamiatać gdzieś tam pod dywan, tylko trzeba rozmawiać i trzeba ten temat też brać na agendę" - powiedziała. (PAP)

kgr/