Premier Donald Tusk ocenił podczas konferencji prasowej w piątek, że gdy rządziła Zjednoczona Prawica, środki publiczne i urzędy były wykorzystywane do osiągania celów politycznych. Jego zdaniem był to "układ zamknięty" z patronatem wysokich władz PiS, a nadużycia były popełniane na skalę nieznaną w przeszłości.
Poinformował, że w sprawach rozliczeń poprzedniej władzy postawiono dotychczas zarzuty 62 osobom, a 149 zawiadomień skierowano do prokuratury. Tusk przekazał, że Krajowa Administracja Skarbowa prowadzi kontrole w 90 jednostkach podlegających ministerstwom, a postępowania dotyczą nieprawidłowości na kwotę 100 mld zł. Do tej pory KAS stwierdziła, że do zwrotu jest 5 mld zł.
Zdaniem rozmówcy PAP - eksperta Fundacji Batorego, prawnika Krzysztofa Izdebskiego, specjalizującego się w tematyce przejrzystości życia publicznego - niejasne jest jednak, dlaczego mowa akurat o 100 mld zł, które miał rozdysponować "układ zamknięty" PiS.
"Mam wrażenie, że to kwota +spod dużego palca+, robiąca wrażenie, ale trudna do zweryfikowania, ponieważ nie wiemy dokładniej, co się w niej mieści, czy wliczone do niej zostały np. wydatki z Funduszu Sprawiedliwości" – ocenił.
Stwierdził też, że skomplikowane będzie doprowadzenie do zwrotu 5 mld zł wyliczonych do tej pory przez Krajową Administrację Skarbową, choć właśnie ta instytucja potrafi skutecznie odzyskiwać pieniądze.
Istotnym konkretem przedstawionym przez Donalda Tuska jest według Izdebskiego informacja o 62 osobach, którym postawiono zarzuty w tych postępowaniach.
"Oznacza to, że prokuratura wie, do jakich nieprawidłowości doszło i działa w tych sprawach" – wyjaśnił.
Prawnik zgadza się z oceną premiera, że skala patologii w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy nie ma precedensu w historii. "Tego nigdy nie było w historii przed naszymi poprzednikami" – powiedział Tusk podczas konferencji.
"Zgadzam się z tą oceną. Żadna partia polityczna w historii polskiej demokracji nie była wolna od ludzi, którzy dopuszczali się nieprawidłowości. Jednak to, co obserwowaliśmy przez osiem lat rządów PiS, poczynając od zawłaszczenia telewizji publicznej przez +zabetonowanie+ prokuratury, patologii ujawnianych w tzw. mailach Dworczyka itd., to jest skala nadużyć niespotykana do tej pory" – powiedział Krzysztof Izdebski. "Rzeczywiście był to układ zamknięty wydawania pieniędzy publicznych, na który nie reagowała będąca również w rękach Zjednoczonej Prawicy prokuratura, a podporządkowane władzy media dyskredytowały każdego, kto próbował te nadużycia nagłaśniać" – dodał.
Premier wskazał podczas konferencji, że do nadużyć przy wydawaniu publicznych pieniędzy miało dochodzić m.in. poprzez omijanie komisji konkursowych przy przyznawaniu dotacji fundacjom i związkom wyznaniowym związanym z PiS, sponsorowanie mediów sprzyjających PiS, ustawianie konkursów grantowych dla organizacji, gmin i stowarzyszeń oraz wykorzystywanie środków i urzędów publicznych w kampanii wyborczej.
Jednak ekspert Fundacji zaznaczył, że piątkowa konferencja Donalda Tuska miała przede wszystkim wymiar polityczny, a premier nie przedstawił nowych, "rewolucyjnych" informacji.
"Afery i przykłady nadużyć wymienione przez premiera znane są opinii publicznej. Media, organizacje pozarządowe, m.in. Fundacja Batorego, i politycy ówczesnej opozycji wielokrotnie informowali o tych patologiach" – podkreślił.
W opinii Izdebskiego wystąpienie premiera o "układzie zamkniętym" zmontowanym przez poprzednią władzę było przede wszystkim przekazem, który będzie miał znaczenie dla elektoratu rządzącej koalicji, a szczególnie dla wyborców Platformy Obywatelskiej.
"Wielu z nich sygnalizowało rozczarowanie wolnym tempem rozliczeń tak szumnie obiecywanych w kampanii wyborczej. Niecierpliwili się, że rozliczeniem PiS skutecznie zajmuje się tylko Roman Giertych, podczas gdy rząd działa za wolno. Donald Tusk dał teraz sygnał, że nie odpuścił tej sprawy, a to, co ujawnił Giertych, to nic, w porównaniu z tym, na jaką skalę on i jego rząd rozlicza złodziejstwa poprzedniej władzy" – ocenił. (PAP)
Autorka: Anita Karwowska
mar/