Ekspert: oscarowe nominacje wpuściły trochę świeżego powietrza
W nominacjach widać tendencję, która zarysowała się w nagrodach Amerykańskiej Akademii Filmowej przez ostatnie lata. Polega ona na wpuszczaniu nieamerykańskiego kina do najważniejszych kategorii - powiedział PAP krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz.

Jak ocenił w rozmowie z PAP krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz, "nominacja dla Magnusa von Horna to wielki sukces oraz potwierdzenie, że 'Dziewczyna z igłą' to okręt, który wypłynął na szersze wody światowego kina. To film, który będzie dla reżysera platformą do rozwoju kariery".
"Film został zgłoszony przez Danię do nagród Akademii, ale Magnus von Horn jest polskim reżyserem skandynawskiego pochodzenia, wykształconym w Polsce i bardzo często tu pracującym" - dodał Hrapkowicz. Przypomniał też, że von Horn to absolwent Łódzkiej Szkoły Filmowej, co "dobrze zrobi nie tylko dla reputacji tej szkoły, ale też jest to coś, czym po prostu my jako Polacy możemy się pochwalić".
Zaznaczył, że oscarowe nominacje w najważniejszych kategoriach: dla 'The Brutalist' i jego reżysera Brady'ego Corbeta, aktorów Adriena Brody'ego, Guya Pearce'a i Felicity Jones, a także nominacja dla 'Anory' Seana Bakera - filmu, który triumfował na festiwalu w Cannes w zeszłym roku - nie są niespodzianką. "Podobnie jak nominacje dla 'Emilii Pérez' - ten film jest w tym sezonie największą gwiazdą europejskiego kina na arenie światowej. Dodałbym jeszcze, że jak najbardziej spodziewana była nominacja aktorska za drugoplanową rolę Kierana Culkina w filmie 'Prawdziwy ból' Jessego Eisenberga. To jest rola, która właściwie rozsadza ekran - w tym dobrym sensie" - powiedział.
"Mamy nominację dla Demi Moore - legendy amerykańskiego kina - za wspaniałą rolę w 'Substancji'. Z drugiej strony mamy na przykład Mikey Madison za rolę w 'Anorze' - wpuszczono tutaj trochę świeżego powietrza (...) Te nominacje po prostu są mocne" - ocenił.
Jak tłumaczył, o nominacjach decydują członkowie i członkinie Amerykańskiej Akademii Filmowej, więc jest to wypadkowa różnych wrażliwości, karier i upodobań. "Jest różnorodność. Z jednej strony mamy wystawny hollywoodzki musical 'Wicked', który zebrał 10 wskazań - tutaj nominacja aktorska dla Ariany Grande jest ciekawym ruchem. Z drugiej strony mamy kino monumentalne, radykalnie artystyczne, jakim jest 'The Brutalist'. Mamy 'Emilię Pérez', która też jest musicalem, tylko nie w konwencji hollywoodzkiej, to raczej europejski musical arthousowy" - dodał.
Jego zdaniem Akademia niezasłużenie pominęła nominację dla Denzela Washingtona w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy. "Zagrał w 'Gladiatorze II', skądinąd bardzo słabym. Najlepsza w tym filmie jest właśnie rola Washingtona. Jest w niej bardzo ekspresyjny" - tłumaczył.
Hrapkowicz wskazał również, że przez ostatnie lata zarysowała się tendencja w nagrodach Akademii. "Polega ona na wpuszczaniu nieamerykańskiego kina do najważniejszych kategorii, nieograniczaniu tych filmów do kategorii 'najlepszy film międzynarodowy'. To się dzieje już od dawna, ale te nominacje pokazują to raz jeszcze". Jak dodał, "bardzo cieszy też, że filmy o mniejszym budżecie, bardziej niezależne, te, które powstawały poza wielkimi studiami hollywoodzkimi, podpisane przez twórców bardzo autorskich i wyrazistych, pojawiają się w najważniejszych kategoriach".(PAP)
maku/ miś/ mow/ grg/