Ekspert: terroryzm i islamski radykalizm na Bałkanach sięga lat 90.

2024-07-21 06:48 aktualizacja: 2024-07-21, 15:33
Policjanci sprawdzają miejsce zbrodni w pobliżu ciała podejrzanego, przed ambasadą Izraela w Belgradzie, Serbia, 29 czerwca 2024 r. Fot. PAP/EPA/ANDREJ CUKIC
Policjanci sprawdzają miejsce zbrodni w pobliżu ciała podejrzanego, przed ambasadą Izraela w Belgradzie, Serbia, 29 czerwca 2024 r. Fot. PAP/EPA/ANDREJ CUKIC
Serce radykalnego islamu na Bałkanach bije w Bośni i Hercegowinie, gdzie po wojnie z lat 90. pozostało ok. 2 tys. bojowników z niemal całego świata arabskiego. To oni sprowadzili tu radykalną interpretację islamu i położyli podwaliny pod wahabizm - mówi PAP Vlade Radulović, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem i Geostrategią (CeGIT).

Problem terroryzmu i zagrożenia radykalną interpretacją islamu powrócił na Bałkanach po czerwcowym ataku serbskiego konwertyty na policjanta strzegącego izraelskiej ambasady w Belgradzie. Napastnika, który zginął w trakcie ataku, zidentyfikowano jako wyznawcę wahabizmu, radykalnej doktryny społeczno-politycznej islamu. Po wydarzeniu w Serbii ogłoszono kilkudniowy podwyższony stopień zagrożenia terrorystycznego, a minister spraw wewnętrznych ogłosił pogłębienie monitoringu kręgów wahabickich.

"Zagrożenie to w Serbii istnieje, jednak nie jest ono jeszcze tak wysokie, jak w krajach Europy Zachodniej. Na Bałkanach znajdują się dwa punkty krytyczne, których nie można postrzegać w oderwaniu od terroryzmu. Pierwszy to Bośnia i Hercegowina, ze względu na istnienie pewnej liczby radykalnych społeczności wahabickich, drugi to Kosowo, przede wszystkim ze względu na powrót bojowników tzw. Państwa Islamskiego z Syrii i Iraku, ale także imamów, którzy głoszą radykalną interpretację islamu" - tłumaczy rozmówca PAP.

Ekspert zaznacza jednak, że zagrożenie, przed którym ostrzegają władze państwa, nie rozwija się jedynie poza granicami Serbii, ale także na jej terytorium. Najnowszym przykładem "krajowego wahabizmu" był zamach spod izraelskiej ambasady - napastnik, Serb, mieszkał w położonym na południu kraju i w większości muzułmańskim Nowym Pazarze.

"W 2007 roku w mieście tym doszło do zakrojonej na szeroką skalę akcji policji i strzelaniny z wahabitami. Od tego czasu minęło już 17 lat, jednak region nadal jest domem i schronieniem dla wielu radykalnych islamistów, którzy wykorzystują populację muzułmańską jako przykrywkę dla swojej działalności" - zauważa dyrektor CeGIT.

"Na przestrzeni ostatnich lat zauważalny jest napływ do społeczności muzułmańskich Serbii radykalnych idei i nauk islamu, a w ślad za tym pomocy finansowej. Brak odpowiedniej kontroli ze strony państwa może w przyszłości problem pogłębić" - ocenia analityk. "Chociaż powszechnie uważa się, że finanse radykalnych kręgów islamskich w Serbii pochodzą z Arabii Saudyjskiej i Kataru, główny ośrodek wsparcia, kontroli i koordynacji wahabitów na Bałkanach mieści się w Wiedniu" - dodaje rozmówca PAP.

Komentując zapowiedź szefa MSW Serbii Ivicy Daczicia o planie monitorowania społeczności wahabickiej, Radulović zaznacza, że "konkretne działania nie mogą zostać ujawnione, ale kontrola obejmie niewątpliwie fizyczne monitorowanie pewnych osób i ich kontaktów, w tym włączanie do tych społeczności współpracowników służb bezpieczeństwa, ale i monitorowanie ich komunikacji czy sieci społecznościowych".

"Nie mam też wątpliwości, że współpraca międzynarodowa będzie dalej intensyfikowana w zakresie wymiany informacji i uzupełniania istniejących baz danych" - dodaje ekspert.

Rozmówca PAP podkreśla, że "najlepszą ochroną przed dalszym rozprzestrzenianiem się radykalnego islamu są lokalni muzułmanie, obywatele Serbii".

"To oni, jako nasi współobywatele i sąsiedzi, mają szansę jako pierwsi dostrzec, wskazać i skonfrontować radykalne nauki w swojej społeczności oraz podjąć próbę ich stłumienia. Bez współpracy państwa z obywatelami ze społeczności muzułmańskiej nie odniesiemy sukcesu w walce z terroryzmem" - podsumowuje dyrektor belgradzkiego Centrum Badań nad Terroryzmem i Geostrategią.

Z Belgradu Jakub Bawołek (PAP)

ep/