W piątek wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski powiedział, że nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym.
Odnosząc się do tej wypowiedzi, zastępca redaktora naczelnego portalu CyberDefence24 Szymon Palczewski ocenił, że słowa wiceministra nie powinny budzić sensacji. "Odnoszą się do służbowych urządzeń, które z definicji są wykorzystywane tylko do realizacji zadań w ramach wykonywanej pracy. A TikTok oraz inne aplikacje z założenia mają służyć rozrywce" - powiedział.
Przypomniał, że wytyczne i wewnętrzne regulacje m.in. kancelarii premiera mówią wprost o tym, że telefony wydawane pracownikom administracji państwowej "mają charakter służbowy i nie mogą być wykorzystywane do innych celów".
Zdaniem eksperta używanie TikToka budzi emocje ze względu na powiązania z Chinami.
"Aplikacja, podobnie jak inne platformy społecznościowe, na przykład Facebook i Instagram, domaga się szerokich uprawnień dostępowych. Należy tu jednak brać pod uwagę kontekst polityczny, a nawet szerzej – geopolityczny. Mowa o rywalizacji Zachodu, na czele z USA, i Państwa Środka" - ocenił.
Według Palczewskiego jednym z argumentów przeciw TikTokowi są chińskie regulacje, którym podlega właściciel platformy spółka ByteDance, oraz prawo bezpieczeństwa narodowego Chin uchwalone w 2015 r., które stwarza generalny obowiązek - któremu podlegają obywatele, obywatelki oraz organizacje - współpracy z władzami państwowymi w zakresie bezpieczeństwa narodowego.
"Jak na razie nikt TikToka "nie złapał na rękę". Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa budzi wątpliwości i siłą rzeczy jest przedmiotem politycznych dyskusji" - ocenił Palczewski. (PAP)
autor: Iwona Żurek
sma/