"Jesteśmy jeszcze przed falą ujawnień. Mamy lekcję do odrobienia. Osoby pokrzywdzone boją się ujawniać, że doświadczyły w dzieciństwie wykorzystania seksualnego. Z tego powodu, że nie są pewne, czy nie spotkają się z ostracyzmem społecznym" - powiedziała. Dodała, że osoby, które doświadczyły w dzieciństwie wykorzystania seksualnego boją się także niezrozumienia, obwiniania, braku empatii. Zaznaczyła jednak, że nastawienie społeczeństwa powoli się zmienia.
Wskazała, że to, co skutecznie zmniejszy szarą strefę przestępstw wykorzystania seksualnego dzieci, to nieuchronność kary. "Dopóki osoby skrzywdzone będą się bały ujawnić, bo nie będą pewne, w jaki sposób potraktuje je społeczeństwo czy media, tym dłużej ta szara strefa będzie obecna i będzie bardzo duża" - podkreśliła.
Zaznaczyła, że dzieciom i rodzinom łatwiej jest ujawnić czyn, gdy po drugiej stronie jest sprawca, który nie ma wpływu, autorytetu w społeczeństwie. "Sprawców mających duży wpływ na społeczeństwo, mających autorytet, rodziny mogą się bać" - dodała.
Sprawcy, którzy dokonują czynu polegającego na wykorzystaniu seksualnym dzieci, a jednocześnie są osobami posiadającymi tzw. zasoby, czyli cieszący się zaufaniem społecznym, mający autorytet, dobrą pozycję socjoekonomiczną, to tzw. sprawcy wysokofunkcjonujący.
Kotowska wyjaśniła, że sprawcy wysokofunkcjonujący często są bronieni przez społeczeństwo, gdyż w ogólnym osądzie nigdy by nie mogli skrzywdzić dziecka, a dodatkowo, dzięki posiadanym środkom finansowym, mogą wynajmować bardzo skutecznych pełnomocników, którzy często już na etapie postępowania przygotowawczego działają tak, by do skazania nie doszło.
"Dopóki osoby pokrzywdzone wykorzystaniem seksualnym nie spotkają się ze zrozumieniem ze strony społeczeństwa, dopóty będziemy mieli do czynienia z barierą w ujawnianiu takich czynów" - podkreśliła. Dodała, że nie znamy skali zjawiska w Polsce w kontekście czynów popełnionych przez sprawców cieszących się wysokim statusem społecznym.
Dopytywana o to, czy ze sprawcami można pracować, a jeśli można, to jak, wskazała, że praca jest konieczna, ale dostęp do profesjonalnej pomocy medycznej dla sprawców w Polsce nadal jest bardzo ograniczony. Zaznaczyła, że jest to ciężka praca, która nie zawsze kończy się sukcesem.
"Istota problemu w systemie polskim leży w tym, że sprawcy mają niewielki dostęp do pomocy. Niewielu terapeutów chce z nimi pracować" - podkreśliła. Wskazała, że terapeuci unikają pracy z takimi osobami, bo np. wiąże się to ze słuchaniem o czynie wykorzystania seksualnego dzieci, co jest bardzo obciążające i trudne, a poza tym „jest niewielu wykształconych specjalistów w tym zakresie" - podsumowała.
Więcej na temat pomocy osobom pokrzywdzonym oraz lista placówek i instytucji, które mogą udzielić pomocy, dostępne są stronie Państwowej Komisji w zakładce "gdzie po pomoc". (PAP)
Autorka: Iga Leszczyńska
kh/