Ekspertki: większość noworodków z SMA otrzymuje terapię genową

2024-08-01 09:13 aktualizacja: 2024-08-01, 15:06
Noworodek Fot. PAP/EPA/HANNAH MCKAY
Noworodek Fot. PAP/EPA/HANNAH MCKAY
Większość dzieci, u których w przesiewie noworodkowym zostanie wykryta mutacja powodująca rdzeniowy zanik mięśni (SMA), otrzymuje w Polsce terapię genową – poinformowały PAP specjalistki ds. neurologii dziecięcej.

Terapia genowa wydaje się być optymalna dla pacjentów, ponieważ jest podawana raz w życiu. Na pewno jest to terapia rewolucyjna i mamy nadzieję, że będzie działała tak, jak wskazują wyniki opublikowanych badań, czyli że znakomita większość naszych pacjentów osiągnie kroki milowe w rozwoju, jak siadanie, wstawanie, chodzenie” – powiedziała PAP prof. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych. Dodała, że na wyniki obserwacji polskich pacjentów otrzymujących terapię genową trzeba jeszcze trochę poczekać, ponieważ w Polsce jest ona stosowana od niespełna dwóch lat – od września 2022 r.

Sierpień jest miesiącem Świadomości Rdzeniowego Zaniku Mięśni (SMA). Jest to genetycznie uwarunkowana choroba z grupy schorzeń nerwowo-mięśniowych. Rozwija się z powodu mutacji w genie SMN1, który koduje białko warunkujące przeżycie neuronów ruchowych. Ponieważ u chorych nie powstają wystarczające ilości tego białka, neurony w rdzeniu kręgowym, odpowiadające za pracę mięśni, obumierają. Stopniowo prowadzi to do zaniku mięśni. Choroba ujawnia się u osób w różnym wieku, jednak w ponad 90 proc. przypadków objawy pojawiają się w niemowlęctwie albo wczesnym dzieciństwie.

Przed wprowadzeniem terapii SMA było najczęstszą genetyczną przyczyną śmierci dzieci do drugiego roku życia. Dzieci nie nabywały umiejętności samodzielnego siedzenia, chodzenia, stopniowo traciły siłę mięśni, a z nią możliwość oddychania i przełykania.

Badania przesiewowe zmieniły rokowania

Od czasu wprowadzenia kilku terapii dla chorych na SMA - nusinersenu, terapii genowej i rysdyplamu - rokowania pacjentów zmieniły się. Dzięki badaniom przesiewowym noworodków w kierunku SMA chorobę można wykrywać na tyle wcześnie, by podawać leczenie jeszcze przed wystąpieniem objawów. Dlatego, zdaniem specjalistów, SMA z choroby śmiertelnej staje się chorobą przewlekłą.

„Na przykład samodzielne chodzenie jest nieosiągalne dla żadnego dziecka, które rozpoczęło leczenie po wystąpieniu objawów. A jest to umiejętność, którą osiąga 80 proc. dzieci otrzymujących leczenie przed pojawieniem się objawów SMA” – powiedziała PAP prof. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak, kierownik Kliniki Neurologii i Epileptologii w Instytucie „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie.

Specjalistka podkreśliła, że w Polsce mamy świetnie działający program przesiewowy noworodków, w którym wykrywana jest zasadnicza większość – bo ponad 95 proc. pacjentów z rdzeniowym zanikiem mięśni - na podstawie badania genetycznego. Od końca marca 2022 r. programem tym objęte są wszystkie noworodki w Polsce.

Jeśli w genetycznym badaniu przesiewowym u noworodka zdiagnozujemy SMA i czynniki ryzyka szybkiego rozwoju choroby, to terapię podajemy najszybciej, jak się da. Te czynniki ryzyka to liczba kopii genu SMN2. Natychmiastowe leczenie jest szczególnie istotne dla dzieci z dwiema i trzema kopiami tego genu. W doborze terapii bierzemy pod uwagę nie tylko dostępność leku, czyli ramy refundacji, ale także obecność przeciwwskazań do danej metody leczenia oraz preferencje rodziców” – podkreśliła prof. Kotulska-Jóźwiak.

Jak wyjaśniła, dla pacjentów, którzy rodzą się bez objawów lub z niewielkimi objawami SMA oraz mają największe ryzyko rozwoju ciężkiej postaci SMA - wczesnej i szybko postępującej (obecne dwie lub trzy kopie genu SMN2) - dostępne są dwie terapie, tj. terapia genowa lub terapia nusinersenem. „Obecnie rodzice większości pacjentów, którzy nie mają kryteriów wykluczenia z terapii genowej, decydują się na podanie tej właśnie terapii” – zaznaczyła neurolog.

Dodała, że dla pacjentów, u których przewiduje się rozwój późniejszej i łagodniejszej postaci SMA, dostępny jest tylko nusinersen. Rysdyplam jest oferowany tym chorym, którzy mają przeciwwskazania do podania nusinersenu.

Prof. Kotulska-Jóźwiak przypomniała, że od 1 kwietnia 2024 r. nastąpiły ważne zmiany w programie lekowym dla dzieci z SMA. Zniesiono ograniczenie dla tych dzieci z rdzeniowym zanikiem mięśni, które ze względu na przeciwwskazania do terapii genowej (np. wcześniactwo) otrzymywały w ramach programu inną terapię - nusinersen czy rysdyplam. Jeśli przeciwwskazania ustąpiły i dzieci spełniają inne kryteria, można im od 1 kwietnia podać terapię genową, zaprzestając jednocześnie podawania dotychczasowego leku.

Neurolog podkreśliła, że z dotychczasowych obserwacji wynika, iż nie ma istotnych różnic w skuteczności poszczególnych terapii. W Polsce obserwacje bezpieczeństwa i skuteczności terapii genowej i rysdyplamu w ramach programu lekowego są na razie za krótkie, by można było wyciągać wnioski na temat długotrwałej skuteczności i bezpieczeństwa tych terapii. Na przykład terapię genową w ramach programu lekowego otrzymało dotychczas ok. 40 pacjentów, a najdłuższe obserwacje nie przekraczają 20 miesięcy.

„Spodziewamy się, że wyniki u naszych pacjentów będą podobne jak wyniki uzyskane w badaniach klinicznych poszczególnych terapii. A te wyniki wskazują, że znakomita większość dzieci, które otrzymały terapię genową czy też nusinersen lub rysdyplam przed wystąpieniem objawów, rozwija się zgodnie z kalendarzem rozwojowym - czyli osiąga we właściwym wieku kroki milowe rozwoju, takie jak siadanie czy chodzenie” - wyjaśniła prof. Kotulska-Jóźwiak. To nie byłoby możliwe, gdyby nie dostawały tego leczenia, dodała.

„Postęp w leczeniu SMA jest ogromny. Dzięki terapiom dostępnym w Polsce widzimy, jak te dzieci zaczynają siadać, wstawać, chodzą do przedszkola” - potwierdziła prof. Mazurkiewicz-Bełdzińska.

Prof. Kotulska-Jóźwiak zaznaczyła, że na razie u żadnego pacjenta, który otrzymał w programie lekowym terapię genową, nie stwierdzono oznak jej nieskuteczności. Specjalistki wyjaśniły, że w programie przesiewowym nie są rozpoznawane punktowe mutacje prowadzące do rozwoju SMA. Dotyczy to 4-5 proc. pacjentów z SMA. Technologia diagnostyczna stosowana w badaniu przesiewowym musi być stosunkowo tania i dawać szybkie wyniki, stąd nie wykrywa mutacji punktowych. Z tego względu, mimo powszechnych badań przesiewowych, należy o SMA pomyśleć w każdym przypadku pacjenta mającego objawy tej choroby, nawet jeśli wiadomo, że w badaniu przesiewowym uzyskał on prawidłowy wynik.

„Są to niestety pacjenci, u których spodziewamy się, że diagnoza zostanie postawiona po wystąpieniu objawów choroby. Dlatego najistotniejszą sprawą jest to, by lekarze, do których trafią ci pacjenci, zachowali czujność” – podsumowała prof. Kotulska-Jóźwiak.

Joanna Morga (PAP)

kno/