"Najkrócej mówiąc, sytuacja wymknęła się spod kontroli. To jest od początku źle rozumiana polityka migracyjna, gdy poczynając od lat 2014-2015 do Unii byli zapraszani nielegalni migranci, a następnie ich pobyt był legalizowany. Prowadząc taką politykę - akceptując nielegalną migrację - Unia de facto uczestniczy w handlu ludźmi" - podkreśliła Zalewska, przypominając genezę obecnego kryzysu migracyjnego.
Zwróciła jednocześnie uwagę, że na szeregu szczytów Rady Europejskiej - w latach 2016, 2018, 2019 - w konkluzjach jasno stwierdzano, że ewentualne relokacje są możliwe wyłącznie na zasadzie dobrowolności.
"Dlatego słusznie premier Mateusz Morawiecki mówi o tym, że złamano ustalenia Rady Europejskiej. Będzie o tym dyskutował na najbliższym szczycie w Grenadzie" - zapowiedziała była minister edukacji RP.
"Powtarzam raz jeszcze: sytuacja jest dramatyczna. Już teraz w wieloletnim budżecie unijnym brakuje 74 mld euro. Nie ma pomysłu na zarządzanie migracją i zablokowanie nielegalnej migracji. Jak jeszcze spojrzymy na Niemcy, którzy najpierw serdecznie witają, potem żądają przymusowej relokacji, a jednocześnie finansują statki płynące do Włoch, to zobaczymy jak w soczewce skalę zagrożenia. Co tymczasem robi Komisja? Komisja skupia uwagę na Polsce i 268 wizach, co do których zachodzi podejrzenie, że zostały wydane poza kolejnością" - ubolewa Anna Zalewska.
"Niestety nie jest to jednak przypadek ani niefrasobliwość KE. Co najmniej od dwóch lat Komisja bezwzględnie angażuje się w polski wewnętrzny proces polityczny. Po co? Żeby doprowadzić do przegranej Zjednoczonej Prawicy i otworzyć drogę do federalizacji Unii. Jest gotowa propozycja zmiany traktatów, która odbierze kompetencje krajom członkowskim w absolutnie podstawowych zakresach, takich jak podatki, energetyka, obronność, polityka zagraniczna, lasy, wody, grunty, planowanie i zagospodarowanie przestrzenne. Eurodeputowani PO, PSL, Lewicy i Szymona Hołowni te zmiany popierają" - podsumowała polska polityk.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
jc/