Lambert Wilson to francuski aktor znany z charakterystycznego głosu i klasycznej aparycji, który wielokrotnie wcielał się w role monarchów czy arystokratów. Ostatnio mogliśmy go oglądać w komedii "Paryż pani Harris" (2023), gdzie sportretował markiza de Chassagne. Polscy widzowie kojarzą go jednak przede wszystkim z trylogii „Matrix” (2003), w której kreował Merowinga. I choć ta postać nie jest królem w dosłownym sensie, to jednak ma dużą władzę w cybernetycznym świecie.
Gwiazdor pracował w przeszłości z polskimi reżyserami, m.in. z Andrzejem Wajdą („Biesy”, 1988) i Januszem Kijowskim („Tragarz puchu”, 1992). Teraz przyjął propozycję od Michała Kwiecińskiego, który kręci film o Fryderyku Chopinie. Wilson w widowisku „Chopin, Chopin!” wciela się w postać króla Francji, Ludwika Filipa I, który darzył polskiego kompozytora ogromnym uznaniem, przyjął go na swoim dworze i zapewniał wsparcie.
Co skłoniło Wilsona, by dołączyć do polskiej produkcji? „Muszę powiedzieć, że jestem przyzwyczajony do grania postaci historycznych. Przyznam też, że lubię to robić. I myślę, że także z tego powodu reżyser filmu chciał, żebym to ja wcielił się w postać króla Ludwika Filipa I. Zdecydowałem się przyjąć tę propozycję, bo scenariusz bardzo mi się spodobał. Uważam, że jest bardzo dobry. Niezwykle wzruszająco oddaje ostatnie lata Chopina w Paryżu, a postać króla Ludwika Filipa I została przedstawiona w interesujący sposób, bardzo osobisty, trochę zabawny. Spodobał mi się pomysł, żeby pokazać taki slajd z życia króla” – mówi PAP Life.
Francuz zdradza, że do każdej roli przygotowuje się inaczej. Jak było tym razem? „Zacząłem przygotowania od wizerunku, oglądania portretów. Czytałem także o Ludwiku Filipie I w powieściach Victora Hugo. Ale przede wszystkim skupiłem się na tym, co zostało nakreślone w scenariuszu. Ludwik Filip I, według Michała Kwiecińskiego, to król dość teatralny, sympatyczny, a jednocześnie nieco narcystyczny i nadwrażliwy. Jest to subiektywne przedstawienie tej postaci, niekoniecznie ścisłe z jej wizerunkiem z książek historycznych. Ale moim zdaniem najważniejsze w filmach historycznych jest to, żeby odnaleźć to, co jest uniwersalne, oraz to, co wyjątkowe w danej postaci. Poruszyć widza przez autentyczność emocji, jakie postać przeżywa. Fakty można trochę zmienić, kostium może być inny, ale emocje i wibracja muszą być autentyczne. Trzeba to zrozumieć i przekazać, bo to porusza widzów” – wyjaśnia Wilson.
W omawianej produkcji w roli Fryderyka Chopina zobaczymy Eryka Kulma, który uznawany jest za jedno z największych aktorskich objawień ostatnich lat („Filip”, „Kiedy ślub?”, „Bokser”). Co warto podkreślić, w filmie Kulm samodzielnie wykona wszystkie utwory Chopina. Francuski gwiazdor przyznał, że jest pod wielkim wrażeniem Eryka. „Po raz pierwszy zobaczyłem go w "Filipie". Jest niezwykłym aktorem, ma bardzo ciekawą, plastyczną, filmową twarz, co jest niezwykle rzadkie. Myślę, że nawet gdybym osobiście nigdy go nie spotkał, to i tak byłbym jego fanem, bo to, co pokazał na ekranie, było niesamowite. Teraz poznaliśmy się na planie "Chopin, Chopin!" i okazał się niesamowicie sympatyczny i przystępny. A do tego jest niezwykle pracowity. Mam wrażenie, że dużo bardziej niż większość francuskich aktorów. Myślę, że pracoholizm Eryka wynika z jego muzycznego wykształcenia – to sprawia, że jest bardzo wymagający względem siebie" - ocenia Wilson.
Muzyka Chopina jest niezwykle ważna dla Wilsona. „Zrealizowałem kilka przedstawień wokół muzyki Chopina, m.in. zrobiłem spektakl w domu George Sand w Nohant we Francji. To moje osobiste doświadczenie z muzyką Chopina. Mam też wielu znajomych pianistów we Francji, którzy grają Chopina na scenie. W domu mam wiele albumów z muzyką Chopina, więc w zasadzie słucham Chopina cały czas. W latach 80. byłem w Polsce, grałem w filmie "Biesy" w reżyserii Andrzeja Wajdy i wtedy pojechałem do Żelazowej Woli. To było to dla mnie ważne wydarzenie, które na zawsze zostało w mojej pamięci” – mówi 66-latek.
Dla Francuza to czwarty film, który realizuje w Polsce. Oprócz „Biesów” i „Tragarza puchów”, wziął też udział w angielskim serialu telewizyjnym o Frankensteinie, który był kręcony w okolicach Wrocławia. Przyznaje, że jest pod wrażeniem ogromnych zmian, jakie zachodzą w naszym kraju. „Na nowo odkrywam Łódź. Dla mnie to trochę tak, jakbym trafił na nową planetę. Piotrkowska była kiedyś ponura, a nawet niebezpieczna, miałem niezbyt dobre wspomnienia. A teraz wygląda wspaniale! Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, ale staram się trochę pozwiedzać, zobaczyć. Mieliśmy też szczęście kręcić w pałacach, które są absolutnie niesamowite. Myślę także, że polskie kino jest realizowane w bardziej intymnej, rodzinnej atmosferze, ma się wrażenie, że wszyscy się dobrze znają. Nie ma tego bezosobowego, chłodnego podejścia, które czasami można spotkać na planach filmów hollywoodzkich, a nawet we francuskich” – opowiada.
Film „Chopin, Chopin!” jest kręcony w Polsce, we Francji oraz na Majorce. Aktorzy grają głównie w języku francuskim, także po hiszpańskim oraz po polsku. W obsadzie, obok Kulma i Wilsona, znaleźli się aktorzy polscy (Karolina Gruszka, Maja Ostaszewska, Dominika Ostałowska, Michał Pawlik, Kamil Szeptycki i Martyna Byczkowska) oraz francuscy (Victor Meutelet jako Ferenc Liszt, Josephine de La Baume w roli George Sand).
Premiera filmu planowana jest na jesień 2025, w okolicach XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. (PAP Life)
Autorka: Iza Komendołowicz
ikl/ag/ep/