"Trzeba przyjść do lokalu wyborczego w tym samym dniu i czasie: 17 marca w południe" - powiedziała Nawalna.
Zaapelowała następnie, by Rosjanie zagłosowali "na jakiegokolwiek kandydata poza Putinem", bądź by zniszczyli kartę do głosowania. "Nawet jeśli w ogóle nie widzicie sensu, by głosować, to możecie po prostu przyjść i postać chwilę w lokalu wyborczym" - dodała.
Wybory prezydenckie będą "całkowitą fikcją", a Władimir Putin przypisze sobie "dowolne wyniki", 80 czy nawet 180 procent - mówiła Nawalna. Przekonywała, że krytycy władz mogą mimo wszystko "wykorzystać przeciwko niemu te tak zwane wybory". Musimy wykorzystać dzień wyborów do zademonstrowania, że istniejemy, że jest nas wielu" - zaapelowała w nagraniu wideo opublikowanym na YouTube.
Oceniła, że jest to "bezpieczne działanie", którego władze nie mogą zabronić. Gest ten - według Nawalnej - pomoże Rosjanom dostrzec, że wokół są "ludzie, którzy również są przeciwni wojnie, korupcji i bezprawiu". Określiła tę akcję nazwą "w południe przeciwko Putinowi" i zaapelowała do zwolenników Nawalnego do rozpowszechniania informacji na jej temat.
Wybory prezydenckie w Rosji, którym towarzyszy inwazja na Ukrainę, cenzura wojenna i prześladowania opozycji, wyznaczono na 17 marca. Faktycznie głosowanie trwać będzie przez trzy dni - od 15 do 17 marca. Przewidziano też głosowanie elektroniczne. Techniki te były stosowane w minionych latach podczas głosowań i w warunkach rosyjskich otwierają pole do nadużyć wyborczych. Po raz pierwszy trzydniowe głosowanie przetestowano w 2020 roku, podczas procedury zmiany w konstytucji usuwającej ograniczenia kadencji prezydenckich Putina. (PAP)
kno/