Kołodziejczak: tzw. ustawa łańcuchowa jest nie do zaakceptowania, to stek bzdur

2024-11-29 09:41 aktualizacja: 2024-11-29, 16:43
Tzw. ustawa łańcuchowa to "piątka dla zwierząt bis" i zawiera szereg nieakceptowalnych zapisów - mówił w Studiu PAP wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Ocenił, że te regulacje to "stek bzdur", utrudniają działanie schronisk i rolników, a także obciążają gminy kosztami.

Sejm skierował w środę do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt obywatelski projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Projekt zakłada m.in. wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchach.

Kołodziejczak nie wziął udziału w głosowaniu, wyjmując swoją kartę z czytnika. W piątek w Studiu PAP powiedział, że zrobił to, by zwrócić uwagę, że ten projekt "w ogóle nie powinien być poddany pod głosowanie". Podkreślił, że gdyby chodziło jedynie o wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchach, to projekt zmieściłby się na jednej stronie, tymczasem to "70 stron wprowadzających szereg zmian i nowych regulacji".

Polityk KO ocenił, że nowe regulacje to "stek bzdur" i "piątka dla zwierząt bis", a ludzie - w tym posłowie, zostali wprowadzeni w błąd przez sugestię, że projekt zajmuje się głównie uwolnieniem psów z łańcuchów. Tymczasem - jak dodał - ingeruje w dużo głębsze sfery na wielu poziomach. Jego zdaniem nikt, kto ma zdrowy rozsądek, nie powinien głosować nad tymi przepisami. Powiedział też, że liczy na jasną deklarację kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego w tej sprawie.

Wiceminister rolnictwa zaznaczył, że pierwszym zarzutem w stosunku do projektu jest kolizja z przepisami rządowego projektu ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów w zakresie prowadzenia bazy danych oznakowanych zwierząt. Obywatelski projekt ustawy zakłada wprowadzenie centralnego rejestru zwierząt oznakowanych przez Krajową Izbę Lekarsko-Weterynaryjną. Dodał, że takiego rejestru "nie można oddawać jakiejś organizacji, to musi prowadzić państwo".

Jego zdaniem słusznym zarzutem rolników jest przewidziany w projekcie zbyt szeroki wachlarz działań i możliwości dla organizacji pozarządowych w ramach ich gospodarstwa, dotychczas przypisanych lekarzom weterynarii. W jego ocenie to "wypaczanie przepisów i poddanie pod wątpliwość państwowych instytucji".

"W projekcie proponowany jest też zapis, że lekarz weterynarii w schronisku nie może zarabiać więcej niż 1,5-krotność minimalnej pensji krajowej. Niech ktoś teraz znajdzie lekarza weterynarii za te pieniądze. To jest niemożliwe. Powstaje pytanie, czy projekt ma spowodować, że schroniska nie będą miały swoich lekarzy weterynarii? (...) Z kolei kierownik schroniska dla zwierząt nie będzie mógł zarabiać więcej niż dwukrotność minimalnej pensji. Niech ktoś znajdzie takich ludzi za takie pieniądze" - powiedział.

Schroniska według proponowanych przepisów musiałyby spełnić nowe, trudne do wdrożenia obowiązki budowy kojców o dużo większej powierzchni - zauważył polityk KO. W przypadku największych psów kojec musiałby być większy niż 25 m kw. "W Warszawie kawalerka takiej wielkości obok ministerstwa rolnictwa kosztuje 800 tys. zł. Jeżeli ktoś będzie miał powiedzmy 100 czy 200 takich psów, to schroniska będą miały dziesiątki hektarów powierzchni" - ocenił.

Wiceszef resortu rolnictwa zauważył, że projekt zakazuje też karmienia zwierząt w schroniskach produktami ubocznymi pochodzenia zwierzęcego kategorii 3, których ubojnie muszą się pozbywać, a schroniska chętnie kupują, bo to jest "pełnowartościowe jedzenie". Wskazał, że taki zapis byłby niezgodny z prawej unijnym oraz narażał ubojnie na dodatkowy koszt utylizacji takich resztek. Proponowane przepisy miałyby też obciążyć gminy dodatkowymi kosztami całodobowej opieki weterynaryjnej zwierząt w przypadku zdarzeń losowych - poinformował.

Wśród kolejnych uwag wobec zapisów projektu Kołodziejczak wymienił m.in.: niezgodność z przepisami projektu rozporządzenia Parlamentu Europejskiego ws. dobrostanu psów i kotów, zakaz stosowania elektrycznych pastuchów na pastwiskach i elektrycznych treserów w szkoleniu psów służbowych, zakaz stosowania bata w trakcie wyścigów konnych, obciążenie gmin dodatkowymi kosztami utrzymania zwierząt, których właściciele zmarli, zakaz sprzedaży żywych ryb, wprowadzenie obowiązkowej kastracji psów i kotów czy zakaz stosowania środków pirotechnicznych.

W środę posłowie odrzucili wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożony przez klub parlamentarny Konfederacji. Za odrzuceniem głosowało 103 posłów, przeciw było 213, a wstrzymało się 111. Obywatelski projekt został przygotowany przez organizacje: OTOZ Animals, Viva!, Mondo Cane i Akcja Demokracja. Pod projektem podpisało się 534 tys. 77 osób.

Według założeń tych organizacji nowela miałaby wprowadzać regulacje, mające chronić zwierzęta przed bólem i cierpieniem. To m.in. zakaz trzymania psów na uwięzi i używania fajerwerków. Ponadto, proponowane zmiany miałyby wpłynąć na redukcję bezdomności zwierząt domowych i skuteczną kontrolę ich populacji.

 

Rozmawiał Adrian Kowarzyk

amk/ pad/ amac/ sma/